Jakub Bartkowski, jeden z lepszych defensorów polskiej ekstraklasy, opowiada o wczorajszym meczu Widzewa z Koroną, podsumowuje rundę jesienną w wykonaniu łodzian i snuje plany na przyszłość.
Nie był to łatwy mecz, ale udało się odnieść zwycięstwo.
Wszyscy znają Koronę, wiedzą, na co ją stać. My też nastawialiśmy się od początku, że będzie dużo walki, nie przestraszyliśmy się rywala, przeciwstawiliśmy się mu i się okazuje, że w tej walce byliśmy mądrzejsi, bo wychodzimy zwycięsko z tego pojedynku. Wypracowaliśmy sobie sytuacje, które pozwoliły nam zdobyć jedną bramkę i wygrać mecz. Szkoda, że nie strzeliliśmy więcej goli, bo na pewno gra byłaby bardziej składna i spokojniej by nam się grało w drugiej połowie, a tak – musieliśmy uważać, żeby nie stracić bramki. Cieszymy się przede wszystkim z tego, że wygrywamy.
Jakie były nastroje po ostatnich nieudanych występach? Dziś widać było walkę i determinację, tych elementów zabrakło w wyjazdowym spotkaniu z Legią.
Myślę, że walki nie brakowało w Warszawie, w tamtym meczu daliśmy z siebie wszystko. Tutaj również daliśmy z siebie wszystko, w każdym spotkaniu się staramy, choć może to czasami inaczej wygląda. Ale naprawdę tak jest, nikt nie odpuszcza. Dzisiaj także nie odpuściliśmy i udało się wygrać. Wiadomo, że jeśli się przegrywa, to atmosfera i humory nie są optymalne. Najważniejsze, że po dzisiejszym zwycięstwie będziemy mieli spokojny wyjazd do Bielska-Białej. Gdybyśmy nie zdobyli kompletu punktów, to gralibyśmy na noże. Dzięki wygranej mamy o trzy oczka więcej i mam nadzieję, że z Bielska przywieziemy kolejne punkty.
Nerwowo było dzisiaj na boisku, sędzia wykartkował przede wszystkim Was. Nie masz wrażenia, że za mało karał piłkarzy Korony?
Po meczu zawodnicy Korony mieli wiele pretensji, tak naprawdę nie wiem o co. Odciąłem się od tego. Myślę, że byliśmy mądrzejsi w tej agresywnej grze. Kilka kartek zdobyliśmy, ale to jest wpisane w ten sport. Gdybyśmy strzelili drugą bramkę, gra byłaby mniej nerwowa w naszym wykonaniu. Jeżeli jest 1:0, to trzeba uważać, wystrzegać się błędów, bo wystarczy jeden, a wtedy nie zdobywamy trzech punktów, ale tylko jeden. Na szczęście udało nam się dowieźć korzystny wynik do końca.
Runda zbliża się ku końcowi, jak oceniłbyś ją w wykonaniu Widzewa?
Jak ocenię? Udany początek, gorszy środek i mam nadzieję, że bardzo dobre zakończenie. Żeby to zakończenie było dobre, to musimy teraz wygrać w Bielsku-Białej, z takim celem się tam wybieramy. Nie ma co się oszukiwać, punktów zdobyliśmy dużo, 20 oczek to niezły dorobek, jeśli dołożymy do tego coś w ostatnim meczu, to będzie naprawdę nieźle. Na pewno szkoda kilku porażek.
Której przegranej najbardziej żałujesz?
Szkoda mi najbardziej ostatniego przegranego meczu, z Legią Warszawa. Do przerwy dobrze realizowaliśmy nasze założenia. Przy bramce Koseckiego między innymi mnie się przydarzył błąd, mogłem zachować się trochę inaczej, sfaulować i wtedy różnie mogłoby być. Każdej przegranej jest szkoda. Każda porażka to zero punktów, zwycięstwo to trzy punkty. Szkoda zwłaszcza dla kibiców, że mecz w Warszawie był przegrany.
Trudno powiedzieć, jaka zima Was czeka, pewnie ktoś odejdzie, pojawią się jakieś wzmocnienia.
Na pewno sztab szkoleniowy będzie chciał wzmocnić zespół, każdy trener do tego dąży. Pewnie dojdzie do jakichś roszad, ale to nie jest moja działka. Ja jestem od tego, żeby grać.
Czyli Ty zostajesz w Widzewie?
Tak, nigdzie się na razie nie wybieram.
Notowała Katarzyna Burska
ruch Ha ruch Ka Es! ruch chożofski starą kur wą
jest!