Barcelona skończyła w dziewiątkę, Sevilla nowym liderem


Najciekawszym spotkaniem 25. kolejki był pojedynek dwóch obecnie najlepszych ekip w Primera Division. Zdobywca Pucharu UEFA - Sevilla podejmowała na własnym boisku zwycięzcę ostatniej edycji Ligi Mistrzów - FC Barcelony. Sobotnie widowisko na Sanchez Pizjuan nie zawiodło kibiców. Było wiele sytuacji, walki i emocji, a zakończyło się zwycięstwem ekipy ze stolicy Andaluzji, która awansowała na pozycję lidera.


Udostępnij na Udostępnij na

„Nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy” – mogą powiedzieć sobie zawodnicy Sevilli. W 28. minucie Barcelona prowadziła 1:0, miała przed sobą rzut karny, a Aitor Ocio musiał opuścić boisko za faul w polu karnym. Wtedy także nastąpił punkt zwrotny meczu – uderzenie Ronaldinho z „wapna” wspaniale nogami zatrzymał Andreas Palop. Pomimo straty jednego zawodnika, gospodarze grali świetny, szybki futbol, a na efekty nie trzeba było długo czekać i jeszcze przed przerwą sprowadzony zimą Aleksandr Kerżakow wyrównał stan gry. Prawdziwym pechowcem był lider strzelców, Frederic Kanoute. Napastnik Sevilli miał wiele szans na trafienie, w tym okazje sam na sam czy nawet pustą bramkę przed sobą, jednak nie potrafił zdobyć swojej 19. bramki w tym sezonie. Udało się komu innemu – Daniel Alves uwieńczył swój bardzo dobry mecz świetną bramką z rzutu wolnego. Chwilę później dość kontrowersyjną czerwoną kartkę ujrzał Ludovic Giuly. Z boiska, za ostry faul, zejść musiał również Gianluca Zambrotta. Ta dwójka nie wystąpi za tydzień w spotkaniu z Realem Madryt. Mecz z Królewskimi odbędzie się już na szczęście dla Blaugrany na Camp Nou, gdyż ostatnia dyspozycja Katalończyków na wyjazdach jest beznadziejna – nie wygrali w lidze od 19. listopada 2006 na obcych terenach.

Kolejne punkty w walce o mistrzostwo stracił Real. Królewscy tym razem prezentowali się z dużo lepszej strony od swoich przeciwników – piłkarzy Getafe, jednak zdobyli tylko oczko. Ekipa z przedmieść Madrytu kilka razy już pokrzyżowała plany swoich lokalnych rywali i nie inaczej było w niedzielny wieczór. W pierwszej połowie podopieczni Berdna Schustera pokazali się z bardzo dobrej strony, jednak druga część gry to już popis Robinho i pozostałej ofensywy Blancos. Zabrakło szczęścia, a kibice znów mogą winić sędziego, który pod koniec meczu nie podyktował karnego dla gospodarzy. Mistrzostwo się oddala i jeśli za tydzień w Gran Derbach Real straci kolejne punkty mogą tej straty już nie odrobić.

Na trzeciej pozycji plasuje się Valencia. Nietoperze z problemami wygrali po raz 6. z rzędu ligowy mecz na Estadio Mestalla. Celta Vigo miała wiele okazji do wyrównania, ale napastnicy spisywali się fatalnie pod bramką Santiago Canizaresa. Nietoperze nie grali na 100% swoich możliwości, wyraźnie oszczędzając siły przed rewanżem w Lidze Mistrzów z Interem Mediolan. Po ośmiu miesiącach wreszcie w barwach Che mógł zadebiutować Asier del Horno, który od przyjścia do klubu Quique Floresa ciągle leczył kontuzję.

Walka toczy się także o miejsca w Lidze Mistrzów, a blisko lokat gwarantujących występy w najbardziej prestiżowych rozgrywkach w Europie są jeszcze trzy inne ekipy. Dwie (Recreativo Huelva i Atletico Madryt) w 25. kolejce spotkały się na stadionie Nuevo Columbino. Już w pierwszym kwadransie mieliśmy dwie podobne sytuacje – Ikechuwku Uche (brat byłego piłkarza Wisły Kraków, Kalu) został faulowany w polu karnym, a piłkę na „wapnie” ustawiał Florent Sinama-Pongolle. Francuz za pierwszym razem trafił, lecz przy drugiej próbie fatalnie spudłował. Później przeważali zdecydowanie Los Rojiblancos, lecz zabrakło umiejętności strzeleckich i szczęścia (w doliczonym czasie poprzeczka).

Po 7. kolejkach bez wygranej, bardzo umotywowani na wyjazdowy mecz z Saragossą wyjechali piłkarze Realu Sociedad, dla których miało to być pierwsze zwycięstwo na obcym terenie w tym sezonie. Po pierwszej połowie prowadzili 1:0, lecz później klasę pokazała Saragossa, która szybko wypunktowała obecnie najgorszą ekipę w La Liga – Baskowie tracą do bezpiecznej strefy już 12. punktów.

Od dna odbiło się Gimnastic Taragonna. Beniaminek podejmował jednego z rywali w walce o utrzymanie – Athletic Bilbao i odniósł pierwszą wyjazdową wygraną od 27. sierpnia! Ekipa z San Mames miała przewagę w tym spotkaniu, jednak goście byli zdecydowanie skuteczniejsi i wygrali drugi raz na obcym terenie w tym sezonie. W niedzielę odbyło się jeszcze jedno spotkanie o tzw. „6 punktów” pomiędzy Realem Mallorca i Levante. Na boisku dominowali gospodarze, którzy zasłużenie pokonali beniaminka.

Coraz lepiej radzi sobie zespół Betisu Sevilla. Ekipa z Andaluzji jeszcze niedawno była jednym z głównych pretendentów do spadku, jednak ostatnie potyczki wyprowadziły zespół na 14. pozycję. Los Verdiblancos nie przegrali spotkania już od siedmiu potyczek, a przy okazji przerwali wspaniałą serię Deportivo La Coruna, które odniosło dopiero pierwszą porażkę ligową w 2007 roku.

Już piąty raz z rzędu u siebie wygrał Racing Santander. tym razem ekipa z Karaibów rozprawiła się z Osausną Pampeluną, a decydującą bramkę strzelił Juanjo, który pojawił się na boisku zaledwie 3 minuty wcześniej. Ponadto punktami podzieliły się drużyny Espanyolu Barcelona i Villarreal, które plasują się w środku tabeli.

Puchar Króla – ćwierćfinały (mecze rewanżowe)

W Pucharze Króla do półfinałów awansowały bez problemu Getafe i Deportivo La Coruna, które już w pierwszych meczach wysoko zwyciężyły. Stratę zdołała odrobić FC Barcelona, natomiast wciąż nie jest rozstrzygnięty rezultat pojedynku Sevilli i Betisu. Tuż po bramce dla lidera autorstwa Frederica Kanoute, trener zdobywców Pucharu UEFA Juande Ramos został trafiony butelką w głowę, zemdlał i został przewieziony do szpitala. Ostatnie 33 minuty zostaną rozegrane na stadionie Getafe 20 marca.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze