Barcelona i Neymar część druga. Czy warto ponownie wchodzić do tej samej rzeki?


Opera mydlana i Barcelona to od lat ściśle powiązane hasła. Czy gra jest warta świeczki i „Barca” powinna zaryzykować z Neymarem?

14 sierpnia 2019 Barcelona i Neymar część druga. Czy warto ponownie wchodzić do tej samej rzeki?

3 sierpnia 2017 roku Neymar opuścił szeregi Barcelony za rekordową w świecie piłki sumę. Kto mógł przypuszczać, że po dwóch latach chimeryczny piłkarz ponownie będzie chciał przywdziać trykot „Blaugrany”? Negocjacje w sprawie wielkiego powrotu trwają. Co kataloński klub może zyskać, a co stracić i czy transfer w ostatecznym rozrachunku jest opłacalny?


Udostępnij na Udostępnij na

Pewny bilet do Hiszpanii

Nie ma co ukrywać, operacja jakiej chce podjąć się „Duma Katalonii” jest skomplikowana. Relacje, jakie łączą klub z Paryżanami, mówiąc delikatnie, nie należą do najlepszych. Niemal pewne jest, że Neymar do Paryża wróci wyłącznie po swoje rzeczy, gdyż właściciele, trener, tym bardziej kibice  i sam zawodnik nie chcą dalszej współpracy. Z tej sytuacji PSG chce wycisnąć najwięcej jak może, żądając od Barcelony, Rakiticia i Coutinha sporej sumy pieniędzy. Właśnie gotówka jest największą przyczyną braku wtorkowego porozumienia obu klubów. W grę wchodzi jeszcze Real Madryt i tu powstaje pierwszy wielki powód, dla którego ryzyko „Blaugrany” może być opłacalne.

Być jak pies ogrodnika, lecz samemu skorzystać

Jeśli Brazylijczyk nie trafi do stolicy Katalonii, wykorzysta to największy rywal i z pewnością ściągnie gwiazdora do siebie. Nie ma co ukrywać, ale klasa piłkarza jest zbyt wielka, aby pozostawiać go w rękach „Los Blancos”. Połączenie obecnej siły „Królewskich” i umiejętności Neymara może okazać się zabójcze w kontekście obrony mistrzostwa i zdobywania kolejnych trofeów. Zarząd Barcelony może nigdy nie wybaczyć sobie przepuszczenia takiego piłkarza, a potencjalnie sporej części gabloty na korzyść Madrytu. Dodatkowa chęć utarcia nosa Perezowi, który od lat chciał pozyskać Neymara, może okazać się kluczowa dla jego powrotu.

Symbol ostatnich sukcesów

Był rok 2013, tęsknota za Pepem Guardiolą i starymi dobrymi czasami nawarstwiała się, mimo wygrania ligi kibice byli nieusatysfakcjonowani. Transfer Neymara ówczesnego lata był dla nich miodem na coraz bardziej obolałe serce. Magia i technika rodem z kraju kawy do złudzenia przypominała złotą epokę Ronaldinho. Dwa lata później „Duma Katalonii” sięgnęła po swój ostatni triumf w Lidze Mistrzów. Mimo że „Ney” w najgorszym stylu pożegnał się z Klubem, wytaczając proces o pieniądze czy odrzucając członkostwo, te najlepsze czasy nieodzownie kojarzą się fanom z jego osobą. „Zamienniki” w postaci Dembele i Coutinho nie dali nawet połowy tego klubowi, co dał Brazylijczyk.

Szatnia bez wotum nieufności

Od lat wiemy, że jedyną słuszną postawą wobec jednego z dwóch najlepszych piłkarzy na świecie – Leo Messiego jest zadbanie o jego maksymalny komfort. Wtedy jest w stanie pokazać największą część swoich niebotycznych umiejętności i dać najwięcej drużynie. Kto nie potrafi zrozumieć jego potrzeb lub próbuje mu się postawić, odchodzi w trybie natychmiastowym. O porozumieniu boiskowym i pozaboiskowym między „crackami” wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę. Cała szatnia Barcelony tęskni za Neymarem, jego luźnym stylem, a co najistotniejsze za jego bramkami. Wielka sympatia do Coutinha nie ma prawa równać się tej, której doświadczał piłkarz PSG, podobnie jak przydatność do drużyny. Chociaż odchodząc, pozostawił po sobie spory niesmak to można mieć pewność, że wielu zawodników zapomniało mu jego nieszczęsny koniec.

Chłopczyk, który nigdy nie dorośnie

Niestety, nie możemy oddzielić wspaniałego Neymara-piłkarza od beznadziejnego charakteru jako Neymara-człowieka. Zarówno jak pozytywnie swoimi dryblingami, tak i negatywnie swoim zachowaniem oddziałuje na zespoły, w których grał. Każdy pamięta kłótnie z Cavanim, turlanie się po murawie po lekkim kontakcie z rywalem czy polemiki z sędziami. Relacje z Semedo również stoją pod znakiem zapytania, bo pamiętamy bójkę z końca przygody piłkarza w Katalonii. Do tego bukietu dodajmy jeszcze standardowe wyloty na urodziny siostry oraz uderzenie fana. Neymar, który ma już 27 wiosen na swoim koncie, nie zmieni swojego charakteru. Kupując go, Barcelona zapewnia sobie całą paletę „zagrań” Brazylijczyka i musi się z tym Zarząd absolutnie liczyć.

Neymar < szkło

Neymar okazem zdrowia w żadnym wypadku nie jest. Przez ostatnie 10 lat nabawił się 22 kontuzji, spędzając 2/3 czasu w Paryżu na L4. Kupno zawodnika o takiej podatności na urazy jest olbrzymim ryzykiem. Mięśnie, z którymi najwięcej problemów ma Brazylijczyk, bardziej odporne z wiekiem nie będą, a wszystko to sprawia, że gracz może stać się pod względem kontuzji synonimem i następcą Bale’a. Gdzie może zaprowadzić go w jego karierze ta skłonność, przykład Walijczyka obrazuje doskonale. Polowanie na jego nogi jak trwało tak będzie trwać i nie sądzę, że może on liczyć na specjalną ochronę u sędziów hiszpańskich.

„Zastaw się, a postaw się”

Na koniec zostawmy sobie dosyć istotną kwestię, jaką są pieniądze. Z nimi, a raczej z wydawaniem ich Barcelona ma problem od dawna. Już teraz istnieje spora rozbieżność między tym ile z nich jest przeznaczonych na pensje, a ile powinno być. Stosunek wynagrodzeń do przychodu w zeszłej kampanii wynosił 66%, co jest fatalnym wynikiem. Po odejściu Rakiticia i Coutinha, a przyjściu Neymara liczba ta i tak ulegnie niechcianemu wzrostowi. Zarząd powoli kończący swoją kadencję wcale nie musi się tym martwić skoro jego część już nie będzie miała okazji w nim zasiadać. W piłce jak i w fizyce akcja powoduje reakcję, więc możemy się spodziewać sporej gaży dla ewentualnego syna marnotrawnego i zarazem wysokich żądań na tej podstawie reszty zespołu. To znacznie utrudni potencjalne negocjacje w sprawie przedłużenia kontraktów i najprawdopodobniej spowoduje dodatkowy wzrost już wysokiego wskaźnika finansowego. Oznacza to spore kłopoty „Blaugrany”, gdzie potencjalna kara od UEFA to małe piwo.

Wydaje się, że w ostatecznym rozrachunku Barcelona powinna odpuścić sobie zakup tego zawodnika. Istnieje zbyt wielkie ryzyko, że transfer przyniesie więcej złego niż korzyści klubowi. Należy wziąć pod uwagę oprócz powyższych także ilość napastników, gdzie każdy ma określoną klasę oraz ego. To może zaburzyć strukturę i atmosferę w szatni, a bez niej nie da się sięgać po najwyższe cele. Transfer Neymara nie jest gwarantem niczego, a do tego może okazać się zbędnym luksusem ciągnącym okręt pod szyldem „Barcelona” na samo dno.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze