Dwa wydarzenia zdominowały 9. kolejkę rozgrywek o mistrzostwo Anglii. Porażka Chelsea na Villa Park sprawiła, że na pozycję lidera wrócił Manchester United. Najgłośniej na wyspach jest jednak z powodu sędziego Mike'a Jonesa, który uznał kuriozalną bramkę Darena Benta w meczu Sunderlandu z Liverpoolem.
Afera balonowa…
Poniedziałkowe dzienniki najwięcej miejsca poświęciły właśnie sobotniemu spotkaniu na Stadium of Light. Wszystkie media piszą o tym niecodziennym wydarzeniu w dość podobnym tonie. Nikt nie jest w stanie zrozumieć, jak to jest możliwe, że błędnej decyzji arbitra nie próbowali zmienić również sędziowie liniowi czy arbiter techniczny. Eksperci są identycznego zdania – gol Darrena Benta nie powinien zostać uznany.
Sprawcą całego zamieszania jest nastoletni kibic Liverpoolu, który na początku meczu wrzucił na murawę balon z logo klubu. Chwilę później Sunderland przeprowadził akcję zakończoną strzałem Benta. W normalnej sytuacji „Pepe” Reina zapewne złapałby piłkę, jednak na nieszczęście piłkarzy i kibiców „The Reds”, futbolówka uderzyła po drodze w balon, który zmienił tor jej lotu. Zdezorientowany Hiszpan nie miał szans na skuteczną obronę.
Kuriozalna bramka, pomimo że powinna być anulowana, nie wypaczyła raczej wyniku meczu. Co jeszcze bardziej dziwne, w takim właśnie tonie wypowiada się manager „The Reds”, Rafa Benitez. Hiszpan uważa, że jego zespół nie zasłużył na punkty i ciężko się z tym nie zgodzić. Liverpool bez Stevena Gerrarda i Fernando Torresa grał wprost fatalnie. Podopieczni Beniteza przeprowadzili tak naprawdę zaledwie jedną groźną akcję, po której Gordon musiał wykazać się nieprzeciętnymi zdolnościami.
… i jej konsekwencje
Dziennik „The Sun” zapowiedział dziś, że Mike Jones zostanie na razie odsunięty od prowadzenia spotkań Premiership. To dosyć surowa kara dla arbitra, jednak wydaje się, że sprawiedliwa. Wbrew temu, co sugerowały media w niedzielę, mecz nie zostanie powtórzony. Czarne chmury zawisły również na głową Beniteza. Jeśli Liverpool nie zacznie wygrywać w najbliższym czasie, Hiszpan raczej opuści Anfield Road.
Nowy stary lider
Piłkarze Manchesteru United powrócili na pierwsze miejsce w tabeli, wykorzystując potknięcie Chelsea na Villa Park. Wydawało się, że po tym, jak podopieczni Ancielottiego pokonali u siebie w zeszłej kolejce Liverpool, „The Blues” wrócili na właściwe tory. Nic z tego. Chelsea nie umiała udokumentować swojej przewagi w starciu z „The Villans” i poległa drugi raz w sezonie. Znów słabe spotkanie rozegrał Frank Lampart, któremu dziennikarze rozpoczęli odliczać czas od zdobycia ostatniej bramki w lidze. Nie zachwyca również kapitan „The Blues”, John Terry. Obie bramki padły po stałych fragmentach gry, a winą za każdą z nich można obdzielić Lamparda i Terrego po równo.
Podopieczni Fergusona tylko w pierwszej połowie pokazali widowiskowy futbol. Wydaje się, że szybko uzyskane dwubramkowe prowadzenie skutecznie uśpiło poczynania ofensywne „Czerwonych Diabłów”. Bolton nie potrafił jednak wykorzystać świetnej okazji w ostatniej minucie spotkania i na Old Trafford nie doszło do kolejnej niespodzianki. Powoli sprawdzają się przedsezonowe zapowiedzi ekspertów. Jak na razie to właśnie United i Chelsea rozdają karty w czołówce wyścigu o mistrzowskie laury.
Mecz kolejki
Zdecydowanie najlepsze widowisko obejrzeli kibice na Fratton Park. W meczu Portsmouth z Tottenhamem było wszystko to, co jest esencją futbolu. Ilością sytuacji podbramkowych możnaby obdarzyć kilka innych spotkań. Kibice gospodarzy zapewne do dziś nie wiedzą, jakim cudem podopieczni Paula Harta nie zdobyli chociaż punktu. Manager „Pompey” będzie musiał w tygodniu zaserwować swoim napastnikom skuteczny trening strzelecki. W innym przypadku drużyna szybko pożegna się z marzeniami o utrzymaniu się w lidze.
Jedenastka kolejki
Gomes (Tottenham) – Chimbonda (Blackburn), King (Tottenham), Collins (Aston Villa), Bardsley (Sunderland) – Young (Aston Villa), M. Petrow (Manchester City), Dunn (Blacburn), Milner (Aston Villa) – Bent (Sunderland), Van Persie (Arsenal)