Wiązano z nim wielkie nadzieje, porównywano do Patricka Kluiverta. Miał walczyć z drużyną „Blaugrany” o najwyższe cele. Nie spełnił jednak pokładanych w nim nadziei i opuścił ojczyznę, by ratować swoją karierę za granicą, a teraz jest główną postacią w Stoke City. Co się działo z Bojanem Krkiciem?
Jego matka, Maria Lluïsa Pérez, jest Katalonką i z zawodu pielęgniarką. Jego ojciec, również Bojan, pochodzi z Serbii i jest byłym piłkarzem. Grał w m.in. Crvenej Zvezdzie Belgrad i OFK Beograd. Krkić posiada dwa obywatelstwa – Hiszpanii i Serbii, jednak zdecydował się grać dla kraju z Półwyspu Iberyjskiego. W wieku dziewięciu lat trafił do szkółki Barcelony. Od początku zachwycał trenerów swoją szybkością i nienaganną techniką. Jak sam mówił, jego ulubionym zawodnikiem był Patrick Kluivert. W dzieciństwie podziwiał drużynę Manchesteru United, jednak jego marzeniem zawsze była gra w FC Barcelona.
Zaczynając przygodę z piłką w Benjamí A, pobił rekord w liczbie strzelonych bramek – ponad dziewięćset, co daje średnią powyżej trzech goli na mecz. Szybko wspinał się po szczeblach klubowych drużyn i w 2006 roku awansował do Barçy B i został jej najlepszym strzelcem. 1 lipca 2007 roku został włączony do pierwszej drużyny FC Barcelona. Zbierał pozytywne recenzje za swoje występy w okresie przygotowawczym, a 16 września zadebiutował w meczu Osasuną i stał się najmłodszym debiutantem ligowym w historii klubu. Zdobywając gola w rywalizacji z Villarealem, został najmłodszym strzelcem „Dumy Katalonii”. Do końca sezonu regularnie pojawiał się na boisku, strzelając gole i imponując swoją techniką.
Po pojawieniu się na Camp Nou Pepa Guardioli sytuacja Bojana uległa pogorszeniu. Hiszpan nie otrzymywał już tylu szans, a jego występy już nie zachwycały tak jak w poprzednim sezonie. Dorzucił jednak swoją cegiełkę do wywalczenia potrójnej korony przez Barcelonę, strzelając jedną z bramek w finale Pucharu Króla. Kolejny sezon rozpoczął od zdobycia trzech kolejnych tytułów: Superpucharu Hiszpanii, Superpucharu Europy i klubowego mistrzostwa świata. Z niewiadomych przyczyn otrzymywał coraz mniej szans na grę, co wzbudzało niezadowolenie sympatyków „Blaugrany”. Guardiola był wielokrotnie krytykowany za niewystawianie Krkicia, jednak pozostawał niewzruszony.
Latem 2011 roku Bojan został sprzedany do AS Roma za 12 milionów euro. Barcelona zastrzegła sobie prawo do wykupienia swojego wychowanka za 13 milionów w ciągu dwóch kolejnych sezonów. Wydawało się, że to najlepsza opcja dla młodego piłkarza. Krkić nie spełniał pokładanych w nim nadziei i oczekiwań, więc postanowiono, że w kolejnym sezonie uda się na roczne wypożyczenie do Milanu. Tam zaliczył udaną pierwszą połowę sezonu. Do pewnego czasu grał regularnie i występował na wszystkich pozycjach w ataku. Niestety nie strzelał jak na zawołanie, a jego forma zaczynała słabnąć, przez co częściej siedział na ławce, niż biegał po murawie.
Koniec końców „Rossoneri” nie zdecydowali się go wykupić. Kiedy wydawało się, że Hiszpan wróci do Romy, niespodziewanie upomniała się o niego FC Barcelona, jednak niemal natychmiast wypożyczyła go do Ajaksu. Tam również Bojan nie mógł się odnaleźć, zdobywając zaledwie dwie bramki w szesnastu spotkaniach. Gdy wydawało się, że jego kariera znalazła się na skraju przepaści, Stoke City wyraziło nim zainteresowanie. „Duma Katalonii” nie robiła większych problemów i sprzedała Krkicia do angielskiego zespołu za nieujawnioną kwotę.
Dla wielu ten transfer był niespodzianką. Mało kto wróżył mu sukces w Premier League, wielu uważało, że jest zbyt „delikatny” na tak siłową ligę. Przejście do średniaka ligi angielskiej wyglądało na ruch rozpaczy ze strony Hiszpana. Tymczasem Bojan notorycznie i skutecznie ucisza krytyków świetnymi występami. Do tej pory może pochwalić się dorobkiem trzech goli i dwóch asyst w czternastu spotkaniach. Wprowadził do Stoke hiszpański pierwiastek. Niegdyś klub słynący z brzydkiej gry i kolekcjonowania kości, teraz potrafi ucieszyć oko widza ładną, szybką akcją, w której najczęściej bierze udział sam Krkić. Stwarza wiele okazji bramkowych swoim kolegom z zespołu, a obrońcy rywali dostają bólu głowy od jego zwodów. Wnosi szybkość i zwinność do ociężałego stylu gry „Drwali”. Z każdym kolejnym meczem forma Bojana wzrasta, a on sam czuje się coraz pewniej i wygląda na to, że jeszcze nie pokazał nam pełni swoich umiejętności.
Choć kariera Krkicia zatrzymała się na kilka lat w miejscu, wydaje się, że otrzymał szansę na jej resuscytację w najmniej spodziewanym miejscu – Stoke City. Reprezentant Hiszpanii ma dopiero 25 lat i wciąż wiele do zaoferowania. W lidze angielskiej czuje się jak ryba w wodzie i udowadnia to swoimi występami. Pytaniem jest, czy utrzyma dobrą dyspozycję i podbije Premier League, czy może zgaśnie po kilkunastu spotkaniach, jak miało to już miejsce przedtem?