Po czterech kolejkach ekipy Ajaksu i RKC Waalwijk miały na koncie po osiem punktów i ani jednej przegranej. Drużyna z Amsterdamu była jednak zdecydowanym faworytem tego spotkania. Każdy inny wynik niż zwycięstwo gospodarzy byłby dużym zaskoczeniem. Jeśli jednak ktoś w Eredivisie potrafi zaskakiwać, to z pewnością są to podopieczni Erwina Koemana.
Ryan Babel był przed tym meczem oblegany przez dziennikarzy. Nie ma się czemu dziwić – Holender po latach wrócił do Amsterdamu, aby udowodnić, że potrafi jeszcze błyszczeć. Były reprezentant „Oranje” był gorąco oklaskiwany podczas rozgrzewki. Frank De Boer nie dał jednak skrzydłowemu zagrać w pierwszym składzie. Od pierwszych minut mogliśmy za to oglądać na murawie Christiana Poulsena, który również niedawno dołączył do drużyny „Godenzonen”.
Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze. Podopieczni De Boera od razu rzucili się na rywali – pierwszy groźny strzał w tym spotkaniu oddał Derk Boerrigter. Kilka minut później de Jong dobrze przerzucił piłkę na prawe skrzydło, a Sana minimalnie przestrzelił po dośrodkowaniu. Zawodnicy Koemana wyglądali za to na kompletnie zagubionych i nie przypominali walecznej ekipy, która na początku sezonu pokonała PSV. Obrońcy RKC raz po raz dawali sobie wrzucać groźne piłki za plecy, co wyraźnie nie podobało się Jeroenowi Zoetowi.
Po dwóch kwadransach gry rywalizacja nieco się wyrównała. Przyjezdni zaczęli dłużej utrzymywać się przy piłce i oddali pierwsze uderzenie w światło bramki. To musiało zdenerwować mistrzów Holandii, którzy znowu rzucili się na przeciwników. W drugiej linii Ajaksu brylował Christian Eriksen. Duńczyk raz po raz rozdzielał doskonałe podania, ale jego partnerzy nie potrafili zakończyć akcji skutecznym strzałem. Eriksen nie tylko próbował kreować grę, ale również groźnie uderzał z dystansu.
Podopieczni Erwina Koemana przetrwali jednak ataki przeciwników, sami tylko z rzadka zapuszczając się pod bramkę strzeżoną przez Vermeera. Do przerwy nie oglądaliśmy żadnych goli, ale wydawało się, iż jest kwestią czasu, kiedy Ajax obejmie prowadzenie.
W 46. minucie na murawie zameldował się ten, na którego wszyscy czekali. Ryan Babel wszedł na boisko przy ogłuszającym aplauzie publiczności. Do szatni powędrował Derk Boerrigter. Ta zmiana jeszcze bardziej rozruszała zespół gospodarzy. Mistrzowie kraju zaczęli szybciej rozgrywać piłkę, w czym oczywiście przodował Eriksen. Uparte ataki Ajaksu przyniosły efekt – w 52. minucie po imponującej, kombinacyjnej akcji Lasse Schone zdecydował się na uderzenie piłki sprzed pola karnego. Futbolówka wylądowała w samym okienku bramki Jeroena Zoeta! To był naprawdę wspaniały gol.
Druga bramka dla Ajaksu padła w interesujących okolicznościach. Babel zdołał złapać piłkę przy samej końcowej linii i dośrodkował ją w pole karne. Tam czekał już Jody Lukoki, który uderzył piłkę głową. Futbolówka poleciała w stronę Daleya Blinda, który znajdował się – jak reklamowali goście – na pozycji spalonej. Powtórki jednak pokazały, że obrońca gospodarzy był ustawiony prawidłowo. Blind machnął nogą, ale nie dotknął piłki, a zmylony Zoet nie potrafił jej wybić. Mistrzowie Holandii w 69. minucie prowadzili 2:0 i zaczynali wyraźnie dominować w tym meczu.
Ekipa z Amsterdamu miała jeszcze kilka okazji do podwyższenia wyniku. Najlepszą z nich zmarnowała w 81. minucie, gdy czterech graczy Ajaksu wyszło z kontrą. Goście bronili się wtedy tylko trzema zawodnikami. Niestety, najpierw przewrócił się Ryan Babel, a następnie Miralem Sulejmani pogubił się w rozgrywaniu piłki.
Pod koniec spotkania zawodnicy klubu z Waalwijk próbowali atakować, a gospodarze spokojnie się bronili i wyprowadzali kontrataki. Najczęściej kończyły się one jednak złapaniem któregoś z napastników Ajaksu na spalonym. Tak doczekaliśmy ostatniego gwizdka – podopieczni Franka De Boera odnieśli w tym starciu zasłużone zwycięstwo, będąc lepszymi w każdym fragmencie futbolowego rzemiosła. Gracze RKC byli tylko tłem dla Christiana Eriksena i spółki.