Awanse Anży, Bordeaux i AIK-u


Szwedzi nieoczekiwanie pokonali w meczu wyjazdowym Rosjan 2:0 i awansowali do fazy grupowej Ligi Europy. Nasi sąsiedzi nie wykorzystali zaliczki jednej bramki z pierwszego spotkania. Bordeaux Ludovica Obraniaka ograło u siebie Crvenę Zvezdę, a Anży Machaczkała rozgromił AZ Alkmaar aż 5:0.


Udostępnij na Udostępnij na

CSKA MoskwaAIK Sztokholm 0:2 (0:1)

Piłkarze CSKA po pierwszym spotkaniu z AIK-iem Solna Sztokholm i zwycięstwie 1:0 byli w uprzywilejowanej pozycji. Mecz na własnym terenie także zaczęli lepiej. Swoich sił próbowali obrońca Fernandes i gwiazda zespołu z Moskwy – Dzagojew. Ku zdziwieniu obserwatorów pierwsi bramkę zdobyli Szwedzi. W 6. minucie pojedynku sprytem pod rosyjską bramką wykazał się Kwame Karikari. 18-latek zdobył tym samym gola w piątym kolejnym meczu. Imponujące. Goście najwyraźniej chcieli pójść za ciosem i kilka minut później niezłym strzałem popisał się Quaison. Obserwując to, co działo się na boisku, nietrudno zrozumieć frustrację trenera Słuckiego.

Po kwadransie wszystko zaczęło wracać do normy i w natarciu widzieliśmy w zasadzie samych gospodarzy. Swoich sił próbowali Musa, Tosić i Dzagojew. Kilka chwil później gra się nieco wyrównała. W 28. minucie strzał oddał Borges, ale został zablokowany. W odpowiedzi z rzutu wolnego uderzał Honda. Obaj w dalszym ciągu niecelnie. Po chwili bliski szczęścia był Tosić. W 36. minucie znakomitą sytuację zmarnował Honda. W dalszym ciągu jednak piłkarze CSKA nie potrafili znaleźć sposobu na znanego polskiej publiczności Ivana Turinę. W ostatnich fragmentach pierwszej połowy niecelne strzały oddali Tosić, Elm i Dzagojew, ale Turina nadal spisywał się bezbłędnie. W ostatnim kwadransie Szwedzi wyraźnie ograniczyli swoje pole manewru, jedynie kontrując przeciwnika.

Początek drugiej części nie zapowiadał zmiany obrazu gry. Nadal CSKA naciskało, ale Turina i obrońcy AIK-u rozgrywali znakomite zawody. W 47. minucie napastnik gospodarzy Musa trafił w słupek. Kilka chwil później dobre sytuacje zmarnowali Tosić i Elm. Goście pierwsze groźne akcje przeprowadzali od 57. minuty. Najpierw strzał oddał Mutumba, ale został zablokowany, a chwilę później Quaison był na pozycji spalonej. Nadal gospodarze byli stroną dominującą, ale to goście stwarzali sobie sytuacje podbramkowe. Dopiero od 70. minuty spotkania dobre okazje mieli gracze CSKA. Najpierw przestrzelił Tosić, a kilka chwil później Nababkin. W ostatnich minutach pojedynku naciskali niemal wyłącznie Rosjanie, ale żaden z asów rosyjskiej ekipy nie potrafił wykorzystać swojej szansy. Mimo potężnej przewagi CSKA gola w 93. minucie strzelili Szwedzi. Bramkę na wagę awansu strzelił Lorentzon. Nieprawdopodobny obrót spraw w Moskwie. Sędzia po chwili zakończył spotkanie.

Girondins BordeauxCrvena Zvezda Belgrad 3:2 (0:1)

W kolejnym spotkaniu spotkały się francuskie Bordeaux i serbska Crvena Zvezda. W pierwszym starciu padł remis, ale drużyną dominującą byli Francuzi. W meczu rewanżowym jednak to Serbowie oddali pierwszy strzał. W kolejnych fragmentach gry grało jednak tylko Bordeaux. Swoich szans szukali m.in. Sertić, Gouffran, Maurice-Belay i Obraniak. Gracze Crveny Zvezdy znakomicie kontrowali, czego efektem było kilka żółtych kartek dla „Żyrondystów” oraz… bramka dla Serbów w ostatniej minucie pierwszej części gry. Mimo znacznej przewagi w posiadaniu piłki i oddanych strzałach Francuzów to Serbowie strzelili pierwszego gola. Jego strzelcem był Mladenović.

Drugą połowę z impetem rozpoczęli gospodarze. Podopieczni Francisa Gillota potrzebowali aż dwóch goli, aby wyeliminować Crvenę Zvezdę. W 49. minucie uderzał Gouffran, ale jego uderzenie było niecelne. Kilka chwil później Obraniak dośrodkował w pole karne, ale Jussie uderzył nieczysto. W 53. minucie Gouffran zdobył gola wyrównującego. Asystował Mariano. Kolejne fragmenty gry upłynęły pod znakiem chaotycznej gry po obu stronach. Często dochodziło do fauli taktycznych, co nieco psuło obraz gry.  W 64. minucie po jednym z takich fauli drugą żółtą kartę obejrzał Maurice-Belay i musiał opuścić plac gry. W 70. minucie francuski szkoleniowiec dokonał zmian, które niemal natychmiast dały efekt. Po niemrawych kilku minutach bardzo dobrą akcję przeprowadzili gospodarze. Na jej finiszu Obraniak dograł do Jussieego, a ten pewnie pokonał Bajkovicia. Swoich szans szukali jeszcze Lazović dla Crveny i Sertić dla Bordeaux, ale obaj byli bardzo niedokładni w swoich poczynaniach. W ostatnich minutach po bramce zdobyli Serbowie i Francuzi. Najpierw do wyrównania doprowadził Mikić i gdy wydawało się, że dzięki golom strzelonym w meczu wyjazdowym do fazy grupowej Ligi Europy awansują Serbowie, arbiter główny podyktował rzut karny dla gospodarzy. Gouffran strzelił bardzo pewnie i to Francuzi awansowali dalej.

AZ AlkmaarAnży Machaczkała 0:5 (0:2)

W deszczowy wieczór na AFAS Stadion w Alkmaar gospodarze stanęli przed próbą odrobienia strat z pierwszego spotkania, w którym przegrali z Anży 0:1. Od początku meczu akcje toczyły się cios za cios. Już w 2. minucie dobrą akcję przeprowadził Altidore, ale wykończył ją słabo. W odpowiedzi kilka minut później strzelał Joao Carlos z Anży. On także przestrzelił swoje uderzenie. W 8. minucie dobrą zespołową akcję przeprowadzili piłkarze AZ, ale Beerens uderzył bardzo niecelnie. Co nie udało się holenderskiemu napastnikowi, z powodzeniem zrobił Boussoufa. Od 17. minuty goście prowadzili 1:0. W kolejnych akcjach bardziej aktywni było Holendrzy. Swoich sił próbował Altidore, ale uderzenie Amerykanina zostało zablokowane. W ostatnich minutach szanse zmarnowali jeszcze Elm, Falkenberg i Maher. Ponownie wystarczyła jedna przebojowa akcja gości, aby pokazać graczom AZ, jak należy wykorzystywać sytuacje. W doliczonym czasie pierwszej połowy na listę strzelców wpisał się Samuel Eto’o.

Druga połowa zapowiadała podobny scenariusz, ale nieliczna grupa wiernych fanów AZ wciąż dopingowała swoich pupili. Pierwszy strzał w drugiej części gry oddał aktywny Altidore. W dalszej części meczu dominowali jednak Rosjanie. Uderzenia podobne do tego, które oddał Marcellis w 71. minucie, należały do rzadkości. W 79. minucie na 3:0 podwyższył Traore. Odpowiedzieć po chwili próbował Maher. Kilka minut później kolejną świetna akcję przeprowadzili goście i mieliśmy już 4:0. Dobrym uderzeniem popisał się Garcela-Gonzalez. W doliczonym czasie gry Rosjanie strzelili jeszcze piątego gola.

Komentarze
~CSKA (gość) - 12 lat temu

Slutskiy niech zjezdza na drzewo ze swoja tiki-taka.
Mam nadzieje ze zarzad sie obudzi i go wywali....

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze