Futsal, beach soccer, AMP Football – te odmiany piłki nożnej zna każdy kibic najpopularniejszego sportu na świecie. Istnieje również wiele innych, często znanych jedynie lokalnie, wariacji na temat kopania piłki. Nikt nie wpadł jednak na tak szalony pomysł jak Brazylijczycy w latach 70. ubiegłego stulecia, którzy postanowili grać piłką ważącą 12 kilogramów i mającą średnicę 1,2 metra.
O miłości, jaką mieszkańcy kraju kawy darzą futbol, nikogo nie trzeba przekonywać. Reprezentacja Brazylii pięć razy zdobywała mistrzostwo świata, a piłkarze pochodzący z tego ogromnego państwa zapisali się złotymi zgłoskami w piłkarskiej historii. Wyliczanie wszystkich sław, jakie wydała na świat brazylijska ziemia, zajęłoby więcej czasu niż wystąpienia Władysława Gomółki na zjeździe KC PZPR. Brazylijczycy, kochając piłkę i wszystko, co z nią związane, szukali również nowych sposobów, jak nieco zmodyfikować dyscyplinę. Znane są legendy o wypełnionych młodymi talentami ulicach Faveli czy kopiących piłkę na Copacabanie. Wszystko to jednak wydaje się bardzo powszechne, kiedy poznamy autobol.
Czym jest autobol?
Jak sama nazwa wskazuje, autobol to połączenie jazdy samochodem i gry w piłkę. Zawodnicy nie poruszają się jednak jak bohaterowie filmów o Flinstonach, którzy własnymi nogami rozpędzali samochody, ale wygodnie zasiadają za kierownicą nowoczesnych aut, próbując skierować nimi gigantyczną piłkę do tradycyjnej piłkarskiej bramki. Sam pomysł stworzenia autobolu narodził się, dodajmy, że w wyniku całkowicie przypadkowego zdarzenia, w głowie brazylijskiego lekarza Mario Marquesa Tourinho. Był on związany z brazylijskimi klubami, ponieważ należał do sztabu medycznego. Pod koniec lat 60. postanowił stworzyć szalony sport, w którym gracze, poruszając się autami, rozgrywali mecze. Sama idea autobolu ma swoje źródło w sytuacji, w której to podróżujący ulicami Rio De Janeiro lekarz najechał z całym impetem na nadlatującą na jego pojazd piłkę. Ta poleciała z dużą szybkością, a Tourinho miał już w głowie połączenia jazdy i gry. Co ciekawe, Brazylijczyk nie był pierwszą osobą, która pragnęła pogodzić jazdę samochodem z grą w piłkę. Podobną próbę podjął już w 1933 roku Niemiec Karl Kappler, któremu udało się doprowadzić do rozegrania kilku meczów bliżej nieokreślonego sportu.
Kolejnym ważnym dla powstania autbolu wydarzeniem był moment, w którym brazylijski lekarz stał się posiadaczem wielkiej kuli z bawolej skóry, mającej dokładnie 1,2 metra średnicy i ważącej 12 kilogramów. Przygotowano ją z myślą o meczach piłkarskich, w których rozgrywającymi miały być konie, jednak zwierzęta nie przejawiały entuzjazmu do gry, a piłka szybko wylądowała w magazynie.
Do swojego zwariowanego projektu Tourinho szybko przekonał swoich kolegów z elit Rio de Janeiro. W przeciwieństwie do tradycyjnej piłki nożnej, przeznaczonej dla najbiedniejszych warstw społecznych, autobol był bowiem zarezerwowany dla osób o określonym statusie materialnym. Do gry potrzebowano przecież solidnego auta, które trzeba było zatankować, a po meczu często wymienić na nowe. Koszt udziału w jednym spotkaniu wynosił czasem nawet 3 tysiące dolarów dla jednego tylko zawodnika, podczas gdy w tym samym czasie w Rio coraz więcej osób żyło w skrajnej nędzy. Jednocześnie Brazylia realizowała wiele potężnych inwestycji za pożyczone pieniądze.
Krótka historia i smutny koniec
Pierwszy historyczny mecz autbolu rozegrano 19 września 1970 roku, a dyscyplina stopniowo zyskiwała popularność. Drużyny składające się z od trzech do sześciu graczy przybrały barwy rzeczywistych klubów piłkarskich. W 1973 roku po raz pierwszy rozegrano mistrzostwa Carioca, a więc rozgrywki ligowe stanu Rio de Janiero. Wzięły w nich udział drużyny reprezentujące wielkie brazylijskie kluby: Flamenco, Vasco da Gama, America i Fluminense. Samochody zawodników zostały pomalowane w klubowe barwy, umieszczono na nich, identycznie jak na koszulkach, herb i numer. Dobór auta również nie mógł zostać pozostawiony przypadkowi, gdyż różna budowa poszczególnych modeli decydowała o ich przydatności do gry na określonej pozycji. Do zdobywania bramek najlepiej nadawały się pojazdy o płaskiej masce, zaś te o wygiętej konstrukcji tego elementu lepiej sprawdzały się w „przerzutach” piłki. Najpopularniejszym modelem okazał się zapomniany dziś Renault Dauphine, którego w 2007 roku „Time” zaliczył do mało zaszczytnego grona 50 najgorszych aut w historii.
Pierwsze mistrzostwo Carioca zapisała na swoje konto ekipa Fluminense, rok później drugim i ostatnim mistrzem okazało się Botafogo, które zastąpiło w lidze Americę. Dyscyplina ta, będąca połączeniem dwóch kochanych przez Brazylijczyków sportów, szybko zyskiwała na popularności, a mecze futbolu oglądało z trybun nawet po 15 tysięcy widzów. Ten dynamiczny rozwój nie mógł jednak trwać wiecznie. Przyczyną jego upadku nie był deficyt graczy czy kibiców, ale decyzja brazylijskiego rządu. W 1974 roku wprowadził on zakaz uprawiania wszelkich sportów motorowych. Był to skutek globalnego kryzysu energetycznego, na który złożyły się między innymi problemy z dostępem do ropy naftowej.
Autobol, choć w Brazylii nie przetrwał nawet dekady, jest z pewnością jedną z najciekawszych wariacji na temat piłki nożnej. Szalony pomysł doktora Tourihno przez kilka lat dał bogatym mieszkańcom Rio de Janeiro świetną rozrywkę i sposób na reprezentowanie barw ukochanego klubu. Dzieło Brazylijczyka próbowali kontynuować jeszcze pod koniec lat 70. Jugosłowianie, ale liga ograniczała się jedynie do spotkań dwóch klubów. Kolejnym przypadkiem gry w autobol jest pojedynek Toyoty Aygo i Volkswagena Foksa w legendarnym programie Top Gear. W 2010 i 2014 roku w ramach niemieckiego programu telewizyjnego „Schlag den Raab” rozegrano natomiast mistrzostwa świata w formie pojedynku jeden na jeden. W tym roku samochodowego mundialu nie udało się rozegrać.
https://www.youtube.com/watch?v=qgxEx8ffEzk
Do przygotowania artykułu wykorzystałem książkę „Futebol. Brazylijski styl życia” Aleksa Bellosa.