Atletico Madryt pokonało na własnym stadionie Espanyol 1:0 w spotkaniu 25. kolejki Primera Division. Gospodarze zasłużenie wygrali dzisiejsze starcie, byli lepsi od swoich przeciwników o klasę lepsi. Dzięki zwycięstwu „Los Colchoneros” utrzymali czteropunktową przewagę nad Realem Madryt.
Atletico po zwycięstwie nad Rubinem, które nie dało awansu do 1/8 finału Ligi Europy, chciało utrzymać przewagę w tabeli nad trzecim Realem. W razie porażki przewaga nad „Królewskimi” zmalałaby do dwóch punktów. Natomiast goście przed meczem zajmowali trzynastą lokatę ze stratą trzech oczek do dziewiątego Getafe. Przewaga podopiecznych Javiera Aguirre nad strefą spadkową jest wystarczająca i dla klubu z Barcelony ten sezon jest już raczej wygrany. Kibice zespołu z El Prat mieli nadzieję, że ich pupile mogą nawet zwyciężyć. Espanyol wywoził przecież punkty z Estadio Santiago Bernabeu i San Mames.
Pierwsze minuty należały do gospodarzy, ale podopiecznym Diego Simeone nie udało się wypracować żadnej groźnej sytuacji pod bramką Casilli. W 14. minucie Atletico wykonywało rzut wolny, lecz strzał Godina pofrunął nad poprzeczką. W 25. minucie doszło do dłuższej przerwy w związku z opatrywaniem bramkarza Espanyolu, Kiko Casilli. Obie drużyny walczyły głównie w środkowej strefie boiska, co w konsekwencji zmniejszyło widowiskowość tego meczu.
W 33. minucie atmosfera na boisku stała się nieco gęstsza po faulu Tiago. Sędzia zapanował nad sytuacją i ukarał żółtym kartonikiem Gabiego oraz Stuaniego, głównych winowajców szarpaniny. W 37. minucie po faulu Hectora Moreno na Diego Coście sędzia podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Kolumbijczyk Radamel Falcao. Kilka minut później uderzał Falcao, ale Casilla dobrze obronił ten stosunkowo łatwy strzał. W doliczonym czasie gry za drugą żółtą kartkę boisko musiał opuścić Gabi. Do przerwy Atletico prowadziło z Espanyolem 1:0.
Pierwsze minuty drugiej części to nadal walka w środka pola. Espanyol nie był w stanie zagrozić dziś bramce Atletico. W 65. minucie rajd przeprowadził Diego Costa, ale w decydującym momencie Brazylijczyk zagrał niedokładnie w kierunku Falcao. Dwie minuty później błąd Thibauta Courtois mogli wykorzystać podopieczni Javiera Aguirre, lecz strzał Javiego Lopeza dobrze zablokował Diego Godin.
Atletico prowadziło grę i nie pozwalało na nic swoim przeciwnikom, mimo gry w osłabieniu. Sami rywale nie byli jednak w stanie wykreować choćby jednej groźnej sytuacji podbramkowej. Goście rozpoczęli szturm na bramkę w momencie, gdy do końca pozostawało dziesięć minut. W 82. minucie uderzał Verdu, ale wprost w bramkarza Atletico. Minutę później kolejną szansę miał zespół z Barcelony, lecz strzał Stuaniego został zablokowany przez obrońcę gospodarzy. Atletico odpowiedziało w 89. minucie, jednak próba przelobowania Kiko Casilli przez Radamela Falcao była nieudana. W doliczonym czasie gry uderzał Mario Suarez, jednak jego strzał był niecelny.
Atletico wygrało 1:0. Do 80. minuty to gospodarze dyktowali warunki. Później do głosu doszli goście, ale był to łabędzi śpiew podopiecznych Javiera Aguirre. Atletico utrzymało przewagę nad Realem i jeśli zespołowi z Vicente Calderon nie przydarzy się kryzys, to na koniec sezonu będzie mógł się cieszyć z wicemistrzostwa. Espanyol, mimo że przez drugą połowę grał z przewagą jednego zawodnika, nie był w stanie wykorzystać tej szansy. Po tej porażce utrzyma trzynastą lokatę w tabeli i aby awansować, w kolejnych spotkaniach musi grać lepiej.
trzeba walczyć o następne bramki, chociaż grają w
10. Atletico do boju!!
Gdyby nie falcao to cienko by było..