Legia Warszawa czekała jeden dzień na poznanie swojego rywala w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Zgodnie z oczekiwaniami, choć nie bez problemów, awans w dwumeczu z Olimpią Lublana uzyskał mistrz Słowacji, czyli AS Trenczyn. Powinniśmy świętować, czy raczej się obawiać?
Słowacka Fortuna Liga zdecydowanie nie należy do najmocniejszych rozgrywek w Europie, toteż bardzo sensownie zarządzany klub z Trenczyna w ostatnim czasie wyraźnie wybił się ponad przeciętność. Właścicielem zespołu jest Tschen La Ling, znakomity niegdyś holenderski skrzydłowy, jedna z legend amsterdamskiego Ajaksu. Mający chińskie korzenie 60-latek wykorzystuje swoje szerokie kontakty na całym świecie, ściągając na Słowację tłumy utalentowanych nastolatków, głównie z Afryki i Azji. Gdy dodamy do tego najlepszą akademię piłkarską w kraju, rokrocznie dostarczającą kilku bardzo zdolnych juniorów do kadry, rozumiemy, dlaczego w dziewiątym co do liczby mieszkańców mieście u naszych południowych sąsiadów powstaje lokalny hegemon.
AS Trenczyn nigdy nie był szczególnie utytułowany. Pierwszym dużym sukcesem było wicemistrzostwo Słowacji zdobyte przed dwoma laty, następne dwa sezony to już krajowy czempionat. Wydaje się, że wszystko rozwija się miarowo i zgodnie z założeniami. Coraz większe kwoty wpływające z tytułu transferów utalentowanych zawodników do klubów zagranicznych, kolejki ustawiające się po największe gwiazdy i zastępy nowych, głodnych gry piłkarzy. Wszystko to sprawia, że przy odrobinie szczęścia słowacki klubik koniec końców trafi tam, gdzie celuje, czyli do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Skład zespołu
28 – 27, 20, 22, 18 – 20, 25, 25 – 19, 24, 17. Tak przedstawia się wiek wyjściowej jedenastki Trenczyna w domowym spotkaniu przeciwko Olimpii Lublana. Średnia wieku to zaledwie 22,3 lata, na ławce rezerwowych jeszcze mniej. Trzeba przyznać, że jak na mistrza swojego kraju, AS Trenczyn to naprawdę młoda drużyna. Trener Martin Sevela preferuje grę ustawieniem 4-3-3, gdzie centralną postacią, prawdziwą alfą i omegą jest środkowy pomocnik, Matus Bero.
Gwiazda zespołu
Matus Bero. Słowacy od lat znani są z dobrych graczy środka pola. Największą gwiazdą w kraju jest oczywiście Marek Hamsik, w Milanie gra Juraj Kucka. Dobre pieniądze za Ondreja Dudę wydała teraz Hertha Berlin. Właśnie z tym ostatnim warto porównać 20-letniego piłkarza rywala Legii w III rundzie eliminacji LM. Nieco skuteczniejszy, ale i trochę bardziej zaangażowany w grę defensywną Bero to bez wątpienia najbardziej wartościowy gracz Fortuna Ligi. Pewnym jest, że z Trenczyna wyjedzie on za kwotę siedmiocyfrową, już wyceniany jest bowiem na milion euro. Na Euro jeszcze nie pojechał, ale nikt nie ma wątpliwości, że nadchodzi jego czas. Świetny technicznie, dużo widzący na boisku, w ubiegłym sezonie zakończył rozgrywki z 15 bramkami i ośmioma asystami w 30 meczach ligowych. Porażająca skuteczność jak na teoretycznie najbardziej defensywnie usposobionego pomocnika w wyjściowym składzie. Niewykluczone jednak, że Bero odejdzie z klubu jeszcze przed dwumeczem z Legią. Zainteresowany jego usługami jest ponoć Trabzonspor, skłonny zapłacić za Słowaka dobre pieniądze.
Kandydat na gwiazdę
Kingsley Madu. Kolejny bardzo ciekawy gracz. Rówieśnik Matusa Bero to nigeryjski lewy obrońca, mający za sobą debiut w reprezentacji swojego kraju. Chłopaka już chce pół Europy, mówiło się między innymi o Ajaksie i Benfice Lizbona. Bardzo ofensywnie usposobiony, szybki jak błyskawica, ale też niezapominający o obowiązkach w defensywie. Tak właśnie scharakteryzować można grającego od dwóch lat na Słowacji Madu. Był już jeden nigeryjski nastolatek, który po wyjeździe z Trenczyna zaczął robić wielką karierę. Nazywa się Moses Simon, gra w belgijskim Gent i od dobrych kilku miesięcy wymieniany jest w kontekście transferu do czołowych klubów Premier League. Słowacy mają oko do Afrykańczyków.
https://youtu.be/U0Rvr2oQuZ4
Mocne strony
(+) Ofensywa. Trudno o inne wnioski, skoro dwumecz z Olimpią Lublana zakończył się wynikiem 6:6. W zasadzie wszyscy środkowi pomocnicy są usposobieni ofensywnie, podobnie jest oczywiście z trzema graczami przedniej formacji. Trenczyn umie zaatakować wysokim pressingiem od pierwszej minuty, narzucając rywalom bardzo duże tempo. Słabsze defensywy zwykle poddają się na starcie, stąd dominacja zespołu na Słowacji. Co zaskakujące, dość łatwo ulegał także mistrz Słowenii, a więc kraju z nieco mocniejszą ligą niż ta naszych zachodnich sąsiadów. Co prawda przed sezonem wyrwano drużynie główny ząb, o czym za chwilę.
(+) Młodzieńcza fantazja. Dwaj nigeryjscy skrzydłowi, z których jeden nie może jeszcze legalnie kupić piwa, drugi zaś dopiero skończył 19 lat. Do tego 20-letni Bero i nikogo zbliżającego się do trzydziestki w składzie. Wiadomo że będzie wesoło. Radosny futbol, niekiedy jeszcze obciążony problemami natury taktycznej, ma w sobie jedną rzecz, która może pomagać w walce z faworyzowanymi przeciwnikami. Chodzi oczywiście o nieprzewidywalność. Trudno przewidzieć, co wykombinują Słowacy w starciu z Legią, a to bez wątpienia jest ich atutem.
(+) Brak presji. Bo i czym tu się stresować? Od początku nierozstawiony AS Trenczyn już ma to, co chciał. Przeszli pierwszego rywala, czyli nawet w przypadku porażki z Legią spadną do Ligi Europy i jeszcze trochę w pucharach pograją. Wbrew pozorom może to tylko pomóc Słowakom w walce z spiętym mistrzem Polski, na którym ciąży presja oczekiwań i klątwa dwudziestoletniego braku awansu do LM.
Słabe strony
(-) Defensywa. Trzeba się naprawdę wysilić, żeby po zdobyciu czterech bramek w 32 minuty stracić trzy przez resztę meczu. To się oczywiście może zdarzyć każdemu, defensywa Trenczyna postanowiła więc udowodnić powtarzalność i po dwóch golach kolegów z ofensywy znów trzykrotnie dała Słoweńcom cieszyć się po wbiciu piłki do siatki. Niewielkie doświadczenie, średnia wzrostu nieco poniżej 180 cm i nieszczęście gotowe. Mocniejsze fizycznie zespoły naprawdę mogą to wykorzystać. Aleksandarze Prijoviciu, jeśli wystrzelisz z formą na dwumecz ze Słowakami, możesz wiele razy cieszyć się z dogodnych sytuacji strzeleckich.
(-) Odejście van Kessela. Skrzydłowy z Curacao, jedna z gwiazd reprezentacji prowadzonej przez Patricka Kluiverta, zdecydował się odejść do Slavii Praga (Trenczyn zarobił 1,25 miliona euro). O tym, jaka była rola 23-latka w grze ofensywnej mistrza Słowacji, niech powiedzą liczby. 17 goli i osiem asyst w 33 meczach ligowych i tytuł króla strzelców. Trudno będzie zastąpić takiego zawodnika. Z van Kesselem z pewnością szanse Trenczyna na dobry wynik w meczu z Legią byłyby większe.
(-) Brak doświadczenia. Młodzieńcza fantazja to plus, ale doświadczenie jest w futbolu bezcenne. O ile piłkarze Trenczyna zbierają doświadczenie na krajowym podwórku, o tyle w Europie jest ono jeszcze znikome. Legia akurat pod tym względem bije rywala na głowę, właśnie dlatego będzie jej się dawać większe szanse na awans do kolejnej rundy aniżeli Słowakom.
Szanse na awans do kolejnej rundy
AS Trenczyn 40% – Legia Warszawa 60%. Pokonanie Słoweńców było dużym wyczynem, poprzeczka idzie jednak w górę. Nie wiadomo, czy mistrzowie Polski trafią wreszcie z formą na dwumecz z Trenczynem, trzeba mimo wszystko podkreślić, że nikt nie wyobraża sobie odpadnięcia Legii już na tym etapie. Nie w stulecie klubu, nie w momencie, gdy szanse na rozstawienie w IV rundzie są większe niż kiedykolwiek wcześniej.