Arka Gdynia wygrywa w debiucie Ryszarda Tarasiewicza


Zwycięstwo z Resovią dało wyczekiwane przełamanie

23 października 2021 Arka Gdynia wygrywa w debiucie Ryszarda Tarasiewicza
Piotr Matusewicz / PressFocus

Sobotni mecz był debiutem Ryszarda Tarasiewicza w roli trenera "Żółto-niebieskich". Arka Gdynia w przeciwieństwie do meczu z ŁKS em dobrą grę udokumentowała trzema punktami. Gdynianie po kilku zawirowaniach wracają do walki o awans do ekstraklasy.


Udostępnij na Udostępnij na

Po oblanych egzaminach z Koroną Kielce i ŁKS-em z posadą szkoleniowca Arki pożegnał się Dariusz Marzec. Debiut Ryszarda Tarasiewicza w roli szkoleniowca „Żółto-niebieskich” wypadł bardzo obiecująco. Do wrażeń wizualnych Arka nareszcie dołożyła skuteczność i zainkasowała pierwsze trzy punkty od początku października i wyjazdowego pogromu GKS-u Jastrzębie.

Ryszard Tarasiewicz – specjalista od awansów

Wybór Tarasiewicza na trenera Arki Gdynia nie był przypadkowy. Spośród szkoleniowców dostępnych na rynku to właśnie Tarasiewicz wydaje się być najlepszym wyborem w kontekście walki o awans do elity. Nowy trener Arki trzykrotnie wprowadzał różne zespoły na poziom ekstraklasy. Czy jest to możliwe także w Gdyni? Biorąc pod uwagę potencjał zespołu, jak i całą otoczkę związaną z klubem, Arka ma wszystko, żeby zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Pierwszym zespołem, jaki Ryszard Tarasiewicz wprowadził do ekstraklasy, był Śląsk Wrocław. Na kartach historii wrocławskiego klubu zapisał się tym, że jako pierwszy szkoleniowiec wywalczył dwa awanse z zespołem Śląska. Debiutancki sezon na najwyższym szczeblu Tarasiewicz zakończył na szóstym miejscu. Dodatkowo klub zdobył Puchar Ekstraklasy – pierwsze trofeum Śląska od 1987 roku.

Kolejnym zespołem, jaki Ryszard Tarasiewicz wprowadził poziom wyżej, była Pogoń Szczecin. Awans w 2012 roku zapoczątkował serię rozwoju całej Pogoni. Promocja do najwyższej klasy rozgrywkowej była fundamentem do sukcesów, jakie osiąga obecna Pogoń. Przygoda Tarasiewicza w Szczecinie zakończyła się w 2013 roku. Na następną propozycję pracy szkoleniowiec nie musiał długo czekać.

Projekt Ryszarda Osucha o nazwie Zawisza Bydgoszcz zyskał nowego lidera. W stolicy województwa kujawsko-pomorskiego Tarasiewicz trzeci raz świętował awans na poziom ekstraklasy. W Bydgoszczy nowy szkoleniowiec Arki powtórzył sukces z debiutanckiego sezonu w Śląsku Wrocław i razem z Zawiszą sięgnął w 2014 roku po Puchar Polski. Najnowsza historia w wykonaniu Tarasiewicza to jednak już tylko Fortuna 1. liga.

Miedź Legnica i GKS Tychy pomimo ekstraklasowych aspiracji nie były w stanie pod wodzą Tarasiewicza uzyskać awansu. W przeciwieństwie do ostatnich lat pracy na południu w Gdyni Tarasiewicz może nie dostać drugiej szansy. Rodzina Kołakowskich awans do ekstraklasy traktuje jako konieczność. CV Tarasiewicza pasuje idealnie do Arki Gdynia. Awanse i Puchary Polski to wspólny mianownik nowego trenera i klubu z Gdyni.

Wykorzystać potencjał ofensywy

Po zawirowaniach w letnim okienku transferowym Arka nareszcie może pochwalić się (przynajmniej na papierze) jedną z najsilniejszych formacji ofensywnych. Trójka napastników – Maciej Rosołek, Karol Czubak i Olaf Kabacki – to gwarancja goli na poziomie pierwszej ligi. Dokładając do nich Huberta Adamczyka i Sebastiana Milewskiego, Arka zbudowała ofensywę, jakiej nie powstydziłaby się część zespołów ekstraklasy.

W meczu z Resovią trener Tarasiewicz zdecydował się postawić na dwójkę napastników będących młodzieżowcami. Rosołek z Kabackim dobrze ze sobą współpracowali, raz po raz kreując okazje bramkowe „Żółto-niebieskim”. Widać było, że współpraca tej dwójki wspieranej przez Christiana Alemana może dać jeszcze dużo radości fanom przy ulicy Olimpijskiej w Gdyni.

W pełni wypalił pomysł trenera Tarasiewicza z Adamczykiem jako fałszywym skrzydłowym. Hubert bardzo często schodził do środka, zostawiając miejsce po lewej stronie szarżującemu Luisowi Valcarce. Hiszpan wygrywał większość pojedynków jeden na jeden, stwarzając przewagę w bocznych sektorach boiska. Sam Adamczyk, prezentujący poziom ponadpierwszoligowy, schodząc do środka, zawiązywał małą grę z Alemanem czy Rosołkiem.

Pomysł trenera Tarasiewicza na ofensywę „Żółto-niebieskich” w pierwszym meczu wypalił. Arka w pełni wykorzystuje potencjał swoich najlepszych piłkarzy. Pod względem piłkarskim jest w stanie zdominować środek pola. Dokładając do tego odpowiednią skuteczność, gdynianie mogą pewnym krokiem iść w kierunku ekstraklasy. Do ideału jednak nadal trochę brakuje. Sama formacja ofensywna może nie wystarczyć, aby awansować do elity.

Arka Gdynia ma też nad czym pracować

Podstawowym problemem w grze Arki Gdynia nadal są proste błędy w formacji defensywnej. Trudno wyciągać głębsze wnioski po zaledwie kilku dniach pracy Ryszarda Tarasiewcza. W najbliższych tygodniach „Żółto-niebiescy” będą musieli skoncentrować się na pracy nad przechodzeniem z fazy obrony do ataku. Długie podania w kierunku Adamczyka, Rosołka i Kabackiego na dłuższą metę nie są wystarczającym sposobem na oszukanie defensywy przeciwnika.

Resovia długimi momentami, zwłaszcza na początku spotkania, była w stanie zamknąć gospodarzy na własnej połowie. Dopiero przeniesienie ciężaru gry na połowę gości i dobrze wykonywane przez Alemana stałe fragmenty pozwoliły „Żółto-niebieskim” objąć prowadzenie. Bramka Adamczyka sprawiła, że Arka Gdynia zaczęła grać znacznie odważniej, kreując sobie następne okazje bramkowe. Późne wejście w mecz z zespołem również aspirującym do awansu może okazać się dla „Żółto-niebieskich” bardzo kosztowne.

Resovia przy Olimpijskiej była blisko obnażenia problemów, z jakimi ostatnio zmaga się Arka. Rzeszowianie nie potrafili udokumentować dobrej gry bramką. Cofnięcie się sprawiło, że gdynianie dwukrotnie skierowali piłkę do siatki. Od tego momentu na boisku była już tylko Arka. Gdynianie kontrolowali przebieg spotkania i zasłużenie zainkasowali trzy punkty, które pozwoliły zbliżyć się do czołówki Fortuna 1. ligi.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze