Arcyciekawa niedziela w Hiszpanii


Po niedzielnych meczach 27. kolejki hiszpańskiej Primera Division Real Madryt wyprzedził Atletico Madryt i wskoczył na drugie miejsce w tabeli. Atletico po raz pierwszy w tym sezonie przegrało na własnym stadionie. Bezpieczną przewagę nad strefą spadkową zapewnił sobie Athletic Bilbao, dla Valencii zaś był to drugi z rzędu ligowy mecz wyjazdowy, którego nie wygrała. Dzięki remisowi Levante wskoczyło na dziesiątą lokatę, stając się bezpośrednim sąsiadem Getafe w tabeli.


Udostępnij na Udostępnij na

Athletic Bilbao 1:0 Valencia CF

W samo południe na San Mames spotkały się drużyny, które w obecnym sezonie spisują się przeciętnie, bo choć Valencia po zmianie trenera pnie się w górę tabeli, odpadła już z Ligi Mistrzów. Gospodarze natomiast w poprzednich rozgrywkach imponowali przede wszystkim intensywnością i skutecznością, a minione spotkanie zapewniło im tylko bezpieczny byt w środku ligowej stawki.

Iker Muniain
Iker Muniain (fot. athletic-club.com)

Pierwsza odsłona meczu nie należała do najciekawszych. Dość powiedzieć, że godne odnotowania były zaledwie dwie akcje, o czym więcej możecie przeczytać tutaj. W drugiej połowie zdecydowanie odważniej na bramkę Iraizoza ruszyli goście. Popularne „Nietoperze” raz po raz sunęły z groźnymi atakami. Niemniej to gospodarze za sprawą Muniaina wyszli na prowadzenie. Młody Hiszpan potężnym uderzeniem w długi róg bramki Guaity zdobył gola. Na trafienie miejscowych dwukrotnie próbował odpowiedzieć Soldado, ale wprowadzony w drugiej odsłonie hiszpański napastnik nie miał swojego dnia.

Levante UD 0:0 Getafe CF

W drugim niedzielnym meczu 27. kolejki ligi hiszpańskiej Levante, radzące sobie wyśmienicie w rozgrywkach europejskich, podejmowało na własnym obiekcie Getafe.

O meczu nie można powiedzieć prawie nic poza tym, że się odbył. Drużyny, które dzielą trzy punkty w ligowej tabeli, dopisały na swoje konta po jednym oczku. Trudno sądzić, że któraś z nich będzie walczyła o miejsce gwarantujące grę w kwalifikacjach do europejskich rozgrywek, zatem trudno też się dziwić, że poziom meczu nie zachwycił. Niemniej należy oddać Levante, że oddało więcej strzałów, miało więcej rzutów różnych i było bardziej dokładne w rozgrywaniu piłki. Na nic to się zdało. Podział punktów na Ciutat de Valencia.

Celta Vigo 1:2 Real Madryt

Na Balaidos emocji było sporo. Fakt, że Celta zajmuje 19. miejsce w lidze, wcale nie był widoczny na tle Realu Madryt. „Królewscy” przyjechali do Vigo bez Varane’a, Ramosa i Coentrao, którym Mourinho dał odpocząć. Trudno jednak mówić, że Real wyszedł na to spotkanie w rezerwowym składzie.

Cristiano Ronaldo
Cristiano Ronaldo (fot. Marca.com)

Obie drużyny stworzyły świetne widowisko, oddały łącznie 35 strzałów, a zawodnicy Realu dali się 12-krotnie złapać na spalonym. Od początku gry to Celta miała lepsze okazje, ale po okresie dominacji do głosu doszli „Królewscy”, których najpierw powstrzymał Javi Varas, a potem gospodarzy uratowała poprzeczka. Po zmianie stron „Los Blancos” próbowali się przedostać przez zasieki obronne miejscowych, co – dosłownie – udało się w 61. minucie, gdyż piłka przedarła się przez gąszcz nóg i trafiła we władanie Ronaldo, który ani myślał się pomylić. Krótka radość Realu i Aspas doprowadził do wyrównania. Piłka po jego uderzeniu odbiła się od obrońcy i kompletnie zmyliła bramkarza Realu. Wynik ustalił Ronaldo, pewnie wykorzystując rzut karny podyktowany za faul na Kace. Więcej o meczu znajdziecie tutaj.

Atletico Madryt 0:1 Real Sociedad

Real Sociedad to pierwsza w tym sezonie drużyna, która na Vicente Calderon pokonała Atletico Madryt w lidze. To usuwa w cień rekord Abela Resino pobity przez Courtois (najwięcej minut bez puszczonej bramki na własnym stadionie).

Atletico próbowało narzucić swój styl gry od początku spotkania, jednak dobrze zorganizowana i mądrze grająca defensywa Realu Sociedad nie pozwalała gospodarzom na zbyt wiele. „Los Colchoneros” napotykali na swojej przeszkodzie nie tylko obronę gości, lecz także sędziego liniowego, który w tym meczu mylił się wyjątkowo tylko na korzyść jednej strony. Dowód? W pierwszej części gry sędzia dopatrzył się pozycji spalonej gracza Atletico, której nie było, a bramka dla Realu Sociedad została zdobyta w sytuacji, kiedy Xabi Prieto znajdował się bliżej bramkarza gospodarzy niż obrońcy. Wspomniany skrzydłowy popędził niemal z linii środkowej boiska po zagraniu Griezmanna i pokonał belgijskiego golkipera, umieszczając piłkę między jego nogami. Atletico „starało się” odmienić losy spotkania, lecz nieporadność „Wytwórców Materacy”, zwłaszcza w środkowej strefie boiska, była niezwykle widoczna. Więcej o tym meczu dowiecie się stąd.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze