Piłkarze najczęściej kończą z poważnym graniem z powodu przewlekłych urazów, złych wyborów, pozaboiskowych problemów czy zwyczajnie przemijającego czasu. Jak pokazuje jednak przypadek Andrei Ranocchi, możliwa jest także sytuacja, kiedy na pozór wszystko jest w porządku, ale mimo wszystko z czołowego stopera reprezentującego Włochy na arenie międzynarodowej można bardzo szybko stać się pośmiewiskiem całej piłkarskiej Italii.
Kariera rosłego stopera od samego początku przebiegała wręcz wzorowo – piłkarskie szlify zbierał w Perugii, a profesjonalną przygodę z piłką nożną zaczynał w małym klubie Arezzo, skąd w 2008 roku trafił do Genoi. Władze klubu ze Stadio Luigi Ferraris natychmiast zdecydowali się wypożyczyć go do występującego na zapleczu włoskiej ekstraklasy Bari, gdzie pod okiem Antonio Conte popularny „Żaba” miał nabrać doświadczenia i wrócić do klubu, będąc już w pełni gotowym do grania na najwyższym poziomie. W Bari stworzył duet z innym znanym obecnie stoperem Leonardo Bonuccim, jednak to zawsze Ranocchia był tym bardziej utalentowanym i kolokwialnie mówiąc mającym większe papiery na granie od dyrygującego obecnie defensywą Juventusu Bonucciego.
W Bari, gdzie występował zarówno w Serie B, jak i Serie A, spisywał się na tyle dobrze, że zaczęły na niego zwracać uwagę kluby z czołówki. Co prawda sezon 2010/2011 rozpoczął jako zawodnik Genoi, jednak gdy zgłosił się po niego rozbity po odejściu Rafy Beniteza Inter Mediolan, Ranocchia zdecydował się na zmianę otoczenia i podpisał kontrakt z nowym pracodawcą. Kiedy pod koniec 2010 roku właściciel klubu, Massimo Moratti, sprowadzał 22-letniego wówczas Andreę Ranocchię za kilkanaście milionów euro, chyba nikt nie miał wątpliwości, że to będzie udany transfer.
Nowo zatrudniony szkoleniowiec Interu, Leonardo, był zachwycony pozyskaniem utalentowanego defensora, a Moratti na konferencji, podczas której prezentowano najnowszy nabytek, mówił tak: – W końcu Włoch! Obserwowaliśmy go od dłuższego czasu. To jest właśnie nasz projekt – będziemy ściągać młodych zawodników, którzy w przyszłości będą stanowić o sile tego klubu. Ranocchia szybko przebił się do składu i choć w następnym sezonie miewał drobne problemy z urazami, które wykluczyły go z gry na jakiś czas, to gdy tylko wrócił do pełnej sprawności, natychmiast z powrotem wskoczył do podstawowej jedenastki.
Z czasem było jednak już tylko gorzej. W klubie zapanował chaos i z projektu, o którym mówił Moratti, niewiele zostało. Zaczęły się też ciągłe roszady trenerów – Leonardo zastąpił Gian Piero Gasperini, stery po tym drugim przejął Ranieri, a jeszcze później rolę szkoleniowca pierwszego zespołu powierzono niedoświadczonemu Andrei Stramaccioniemu. I chyba tak naprawdę wtedy zaczął się totalny zjazd Ranocchii. Inter przegrywał mecz za meczem, drużyna traciła sporo goli, a cała wina często spadała na Ranocchię, od którego wszyscy oczekiwali, że pokieruje grą defensywną na tyle dobrze, że zespół wyjdzie z dołka i wróci na zwycięski tor. „Żaba” jednak nie dość, że nie dawał ekipie spokoju i pewności w obronnych szykach, to na dodatek popełniał tak katastrofalne błędy jak choćby ten w przegranym 0:3 domowym meczu z Bolonią.
0:53 – Ranocchia asystuje przy golu… Marco Di Vaio
W 2013 roku nowym trenerem Interu został Walter Mazzarri i wydawało się, że może tym razem Ranocchia odzyska dawną formę i zacznie grać na miarę swoich możliwości. Stoper, choć przejął nawet kapitańską opaskę po kończącym karierę legendarnym Javierze Zanettim, daleki był od optymalnej dyspozycji i z meczu na mecz wyglądał coraz gorzej.
https://vine.co/v/eqgnHWgD0a9
O ile w pojedynkach główkowych, głównie pewnie z racji słusznego wzrostu, nadal radził sobie dobrze, o tyle już, gdy przyszło mu rywalizować z przeciwnikami na zielonej murawie, Ranocchia bardzo często kończył starcia w… parterze.
https://vine.co/v/OlHvwP7nU2O
Mazzarriego w klubie już dawno nie ma, a obecny szkoleniowiec Interu, Roberto Mancini, o ile pod koniec sezonu stawiał jeszcze na wychowanka Perugii, tak przed startem obecnie trwających rozgrywek postawił sprawę jasno – podstawową parę stoperów tworzyć będą nowo pozyskani Miranda i Murillo, trzecim będzie Juan Jesus, a Ranocchia może liczyć co najwyżej na parę minut w Pucharze Włoch i ligowe występy w przypadku potężnych problemów defensywnych.
https://www.youtube.com/watch?v=karwS2AWtOo
Agenci defensora rozpoczęli więc poszukiwania nowego klubu – w mediach mówiło się sporo o zainteresowaniu Liverpoolu czy Norwich, jednak w pierwszym przypadku były to prawdopodobnie zwyczajne plotki, a ofertę „Kanarków” odrzucił sam Ranocchia.
https://vine.co/v/eYraEZV0jQB
Następnie pojawił się temat Milanu, którego „Żaba”, co ciekawe, jest wielkim fanem, jednak i w tym przypadku nic z tego nie wyszło. Ktoś, kto dziwi się dlaczego o Ranocchię nie walczyły kluby z europejskiego topu, powinien zapoznać się choćby z jego popisami na jednym ze styczniowych treningów Interu, podczas którego reprezentant Włoch porusza się nawet nie jak oldboj, bo takie stwierdzenie byłoby obrazą dla byłych zawodników nadal rekreacyjnie grających w piłkę, a jak, jakkolwiek brutalnie to zabrzmi, piłkarski trup.
0:15 – Jovetić wkręca w ziemię bezradnego Ranocchię
Ranocchii została więc ostatnia opcja – Sampdoria. Wariant teoretycznie najmniej atrakcyjny, jednak patrząc na problemy, z jakimi borykał się w ostatnich czasach, pod względem czysto piłkarskim kierunek niemal wymarzony. Ostatecznie na kilka chwil przed zamknięciem okna transferowego rosły defensor podpisał kontrakt z klubem charyzmatycznego Massimo Ferrero, który wypożyczył go do końca sezonu. Szkoleniowiec Sampdorii, Vincenzo Montella, widział w Ranocchii lidera formacji defensywnej, stoper mógł więc liczyć na stabilizację i spokój, czyli coś, czego od jakiegoś czasu mu brakowało. Warunki wymarzone do odbudowania się i powalczenia o miejsce w kadrze Włoch prowadzonej przez Antonio Conte, który jest wielkim fanem talentu urodzonego w Asyżu zawodnika. Można powiedzieć – nic, tylko grać, no ale z tym Ranocchia ma już poważne problemy, co udowodnił w pierwszym spotkaniu w nowych barwach, kiedy to przywitał się z kibicami Sampdorii, asystując przy golu gracza… Bolonii.
https://youtu.be/197PLEj-9PA?t=1m6s
1:06 – Ranocchia podaje do Donsaha, a ten kieruje piłkę do bramki
„Błędy zdarzają się każdemu” – pomyślał pewnie Montella i desygnował Ranocchię do gry w pierwszym składzie także w następnej kolejce ligowej. Przeciwnik co najwyżej solidny, będąca daleko od optymalnej formy ekipa Torino, wydawać by się mogło idealny do nabrania pewności siebie rywal. Ranocchia jednak robi… coś takiego i znów jest na ustach całych piłkarskich Włoch.
https://vine.co/v/iJgudwL3uiI
Nie są to bynajmniej słowa otuchy czy pochwały. Wszyscy dziwią się, jak to jest możliwe, że ze stopera typowanego na następcę Nesty czy Maldiniego została taka karykatura piłkarza. Montella za nic ma sobie jednak te słowa i, trochę pewnie z konieczności, biorąc pod uwagę bardzo wąskie zasoby, jeśli chodzi o defensorów, konsekwentnie stawia na Ranocchię. Ten, zamiast odwdzięczyć się szkoleniowcowi za zaufanie, gra, można powiedzieć, swoje. Mecz z Interem, Ranocchia z pewnością chce udowodnić swoją wartość i pokazać, że mediolańczycy mylili się, oddając go do Sampdorii, ale niestety ewidentnie w tym wszystkim przeszkadza mu… piłka.
https://youtu.be/Y3qcJeo8vaw?t=45s
0:44 – popis techniczny popularnego „Żaby”
Świętujący niedawno 28. urodziny Ranocchia wydaje się być na tę chwilę piłkarsko zwyczajnie skończony. Stoper, który najlepsze lata powinien mieć dopiero przed sobą, całkowicie stracił pewność siebie i cechy lidera, które zauważył u niego sam Javier Zanetti. Marco Materazzi odchodząc na emeryturę, właśnie Ranocchię typował na swojego następcę. Jeśli nie stanie się nic niespodziewanego, słowa te niestety nie okażą się prorocze, a „Żaba” zastąpić Materazziego będzie mógł co najwyżej na boiskach hinduskiej Indian Super League, bo patrząc na jego ostatnie popisy – to właśnie są rozgrywki adekwatne do jego umiejętności.
Montella, nie mając za dużego wyboru, będzie pewnie ponownie posyłał Ranocchię na boisko, ale kto wie, czy były szkoleniowiec Fiorentiny darząc go zaufaniem, paradoksalnie nie robi mu… krzywdy, bo sam obrońca z każdym kolejnym występem coraz bardziej się pogrąża. Już teraz można założyć, że Sampdoria nie zdecyduje się na wykupienie Ranocchii po sezonie i stoper wróci do Interu. Tam także nie jest już mile widziany, czeka go więc kolejna zmiana. Pytanie tylko, kto nabierze się jeszcze na bajki o dobrze wyprowadzającym piłkę i świetnie grającym głową defensorze. I pomyśleć, że przed laty uważano go za bardziej utalentowanego zawodnika od Leonardo Bonucciego…