Selekcjoner reprezentacji Polski Stefan Majewski podjął pierwsze decyzje dotyczące kształtu kadry na najbliższe mecze eliminacji mistrzostw świata. W październiku zmierzymy się z Czechami i Słowacją. Decyzje popularnego „Doktora” jednocześnie wywołały zdziwienie, rozpacz, a także szyderczy śmiech największych „zwolenników” selekcjonera. O ile brak Żewłakowa, Dudki i Krzynówka mogę sobie wytłumaczyć, o tyle powołania Polczaka czy Janczyka już nie.
Artur Boruc, choć jest jedynym polskim piłkarzem grającym na co dzień w Europie, z kadrą będzie jedynie duchowo. Ostatnie dwa mecze eliminacji mistrzostw świata obejrzy przed telewizorem lub w szkockim pubie. Majewski zdecydował, że obecnie musi odpocząć, a chce dać szansę przede wszystkim trenującemu z najlepszymi na świecie, ale siedzącemu pod kocem z herbem „Królewskich” w każdym meczu Dudkowi i Wojciechowi Kowalewskiemu, który ma być matką Teresą z Kalkuty, a przede wszystkim ma zmienić atmosferę w kadrze. Więc są to ludzie odstawieni na boczny tor przez Leo. Do tego duetu dołączył Sebastian Przyrowski ciągle rozpamiętujący nieudany transfer do Anglii, a za konkurenta w bramce Polonii ma tancerza z TVN-u.
Drastyczne przemeblowanie
A ciągle powtarza się, że to obrona ma zapewniać stabilizację całego zespołu. To ta formacja niby ma być ostoją drużyny. Majewski myśli jednak inaczej. Pewnie wyszedł z założenia, że jak zmieniać, to porządnie, a nie połowicznie. I tak w kadrze mamy twarze młode: Kokoszka, Rzeźniczak, Jodłowiec. Jednak młodość to niepewność i niestabilność, a tak w przypadku tego tercetu często niestety bywa. Dlatego wśród powołanych są też doświadczeni Głowacki i Gancarczyk, oby waleczni i potrafiący pokierować nowymi twarzami w kadrze. Można w obecnej kadrze znaleźć także niepewnych: Bieniuka, Pawelca i Polczaka. Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy i stwierdzić, że I liga nie jest Ekstraklasą, a tym bardziej nie reprezentacją w przypadku Jarka. Pawelec urzekł Majewskiego w kadrze do lat 23 w meczu z Walią, a Polczak nadal jest bezbarwny. Widocznie trener w dzieciństwie wiele godzin spędził nad układaniem puzzli. Pozostaje mieć nadzieję tylko, że elementy będą do siebie pasować idealnie, bo w przeciwnym razie wszystko można runąć jak domek z kart.
Daje szansę
Wreszcie! Brawo Stefan! Mamy w kadrze Sławka Peszkę. Niedoceniany, niezauważalny piłkarz Lecha pojawi się na zgrupowaniu reprezentacji i zagra o punkty. Na deser mamy Piszczka i Iwańskiego, o ile ten pierwszy nie jest zaskoczeniem, o tyle filigranowy pomocnik Legii na powołanie zasługiwał, ale wiosną, bo jesienią jeszcze nie prezentuje poziomu określanego przez „Don Leo” jako „international level”. Pozostali to starzy znajomi, którzy swoje miejsce w szatni mają już przypisane. Ale czy na nie zasługują? W przypadku Smolarka wydaje się, że ciągle gra za dobry występ przeciwko Portugalii dawno temu. Murawski zrezygnował z regularnych występów w Lechu, aby pooglądać Ligę Mistrzów z ławki rezerwowych, a Roger pragnie oczarować Greków, ale przede wszystkim chce wzbogacić się o kilka zer na rachunku bankowym.
Va Banque
Problemy ze strzelaniem bramek mamy od dawna. Filozofia selekcjonera Majewskiego zakłada, że zagramy jednym doświadczonym, a drugim młodym napastnikiem. W końcu żółtodzioby muszą się uczyć. W gronie pięciu napastników tymi doświadczonymi są chyba Brożek i Jeleń, a młodymi Lewandowski, Janczyk i Grosicki. Patrząc na nazwiska, można stwierdzić, że szykuje się niezła loteria. Najpierw przy ustalaniu tych dwóch wspaniałych, a później przy sytuacjach strzeleckich. Żaden z zawodników nie jest w gazie, każdemu z nich brakuje poszczególnych oktanów paliwa (dokładności, skuteczności, precyzji, regularności itd.). Widać, trzeba żyć z przekonaniem, że uśmiechnie się do nas szczęście, jak się powołuje najlepszego polskiego hazardzistę wśród piłkarzy.
Stefan Majewski po przejęciu kadry musiał coś zmienić. Gdyby nie zmienił, pojawiłyby się kolejne niewygodne pytania. Po co nowy trener, skoro nic nie zmienia? No to selekcjoner zmienił, ale czy nie za wiele? Czy „Doktor” uzdrowi polską reprezentację? Ciężko powiedzieć. Na razie wybrał ludzi, którzy mają za niego walczyć do ostatnich sił, jak gladiatorzy, być nieustępliwi i bezwzględni. Razem rozpoczną wspinaczkę pod ośnieżoną stromą górę. Oby tylko wszyscy dotarli na szczyt i podczas wspinaczki nie wywołali lawiny błędów, krytyki i kolejnych zmian. Bo teraz potrzebna nam sielankowa atmosfera i harmonia na każdej płaszczyźnie. Zatem do boju, Polsko!