Ameyaw i Diaz – transfery Rakowa przed sporym wyzwaniem


Dwaj zawodnicy przychodzący do Rakowa wchodzą do niezwykle trudnego środowiska i mają przed sobą bardzo duże oczekiwania fanów

8 września 2024 Ameyaw i Diaz – transfery Rakowa przed sporym wyzwaniem
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

Raków Częstochowa bardzo efektownie kończy letnie transfery. Na kilka godzin przed zakończeniem okienka klub spod Jasnej Góry sprowadził do siebie gwiazdę PKO Ekstraklasy Michaela Ameyawa oraz ciekawego piłkarza z pierwszoligowych boisk – Jesusa Diaza. Można uznać te ruchy za desperackie, Raków bowiem w złym stylu wszedł w sezon. Nowi zawodnicy mają być lekarstwem na ofensywne bolączki „Medalików”. W związku z tym Diaz, a w szczególności Ameyaw stoją w Częstochowie przed niezwykle trudnym zadaniem.


Udostępnij na Udostępnij na

Po powrocie Marka Papszuna do Częstochowy oczekiwania były ogromne. Drużyna nie musiała już rozgrywać spotkań co trzy dni w europejskich pucharach, a szkoleniowiec powracał do współpracy z Michałem Świerczewskim z łatką cudotwórcy i największej gwiazdy na polskim rynku trenerskim. Rzeczywistość szybko jednak zweryfikowała projekt nowego-starego szkoleniowca. Raków wyglądał źle na początku sezonu, a to, co miało ulec poprawie z czasem, wcale się nie zmieniało. Na dodatek za ogromną sumę drużynę „Medalików” opuścił lider i kluczowy piłkarz – Ante Crnac. Gra Rakowa wyglądała tylko gorzej.

Raków ogląda się źle

Dla postronnych obserwatorów drużyna spod Jasnej Góry jest nudna i mało widowiskowa. Popisom Rakowa na boisku brakuje bardzo dużo, by zaczęły wzbudzać ekscytację. Natomiast kibiców częstochowskiej ekipy ulubieńcy po prostu frustrują swoją nieskutecznością i brakiem kreatywności. W siedmiu kolejkach ligowych „Medaliki” zwyciężały tylko z beniaminkami, z czego trzy punkty zdobyte w Gdańsku były wyszarpane w ostatnich minutach tego spotkania. Raków jest bezzębny i powolny. Częstochowianie kreują bardzo mało sytuacji, a gdy już uda im się wyczarować coś konkretnego pod bramką rywala, piłkarze rzadko trafiają w światło bramki.

Według oficjalnych danych PKO Ekstraklasy drużyna Marka Papszuna jest na 11. miejscu w tabeli xG z wynikiem o ponad pięć bramek gorszym od liderującego Lecha Poznań. Dla drużyny, która chce walczyć o mistrzostwo, to wynik katastrofalny, a ta statystyka jest szczególnie bolesna. Problem tkwi bowiem w systemie, a nie tylko w braku skuteczności piłkarzy ofensywnych. Cztery mecze zagrane na zero z przodu to poważny sygnał alarmowy. Z każdym kolejnym meczem coraz bardziej rozczarowują Lamprou i Amorim. Daleki od optymalnej dyspozycji jest Kochergin. Z klubu odszedł Ante Crnac. Pozytywów można szukać co najwyżej w solidnej grze obronnej i rozwoju Kacpra Trelowskiego. To jednak zdecydowanie za mało, by myśleć o sukcesach.

Trudne środowisko

Raków Częstochowa uchodzi za niezwykle trudne miejsce dla nowych piłkarzy. Marek Papszun jest wymagającym szkoleniowcem, który często nie ma skrupułów przy obchodzeniu się z zawodnikami. Nowy napastnik Braut Brunes otrzymał od trenera wędkę w meczu z GKS-em Katowice, a Kristoffer Klaesson wyleciał z klubu już po kilku tygodniach, bez rozegrania w Częstochowie choćby jednego spotkania. Powolny początek miał również Gustaw Berggren, który w całym sezonie mistrzowskim 2022/2023 rozegrał tylko niewiele ponad 500 minut. A Ameyaw i Diaz wchodzą do jeszcze trudniejszego i mniej przyjaznego Rakowa Częstochowa niż wymienieni wyżej piłkarze.

Podczas kryzysu w klubach szuka się kozłów ofiarnych. Dokładnie tak samo jest w Rakowie. Pod Jasną Górą trudno jednak znaleźć kogoś innego niż dyrektor sportowy i zawodnicy przez niego sprowadzeni. Z każdym kolejnym nieudanym ruchem oczekiwania rosną. A przed Ameyawem i Diazem stoją na dodatek nadzieje, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmienią oblicze ofensywne drużyny. Od transferów „ratunkowych” oczekuje się, że będą doraźnym lekarstwem, za którego sprawą Raków zacznie wygrywać mecze i strzelać dużo goli. Jesus Diaz oraz Michael Ameyaw automatami do zdobywania bramek raczej nie są. Niewielu piłkarzy na całym świecie potrafi samodzielnie zdobywać punkty. Poprawić się musi gra całej drużyny, w czym nowi piłkarze mogą co najwyżej pomóc.

Można mieć oczekiwania

Mimo tego, że transfery Rakowa przeprowadzone są na ostatnią chwilę, nie można z miejsca stwierdzić, że Ameyaw jest złym wyborem. Oczywiście nie będzie trafiał do siatki w każdym meczu i dźwigał na plecach nieskutecznych kolegów z drużyny. Ale Michael Ameyaw to naprawdę dobry piłkarz. Nikt nie zdziwiłby się, gdyby pod koniec okienka zgłosił się po niego klub z zagranicy i wyłożył za Polaka solidne pieniądze. Były już lider Piasta Gliwice był na początku sezonu jednym z najlepszych na ekstraklasowych boiskach.

Ameyaw w tej kampanii strzelił już trzy bramki. Ważniejsze jednak, że strzelał je w różny sposób, pokazując bardzo szeroki wachlarz umiejętności. Potrafił znaleźć się w polu karnym przeciwnika przy stałym fragmencie, jak w meczu ze swoim nowym pracodawcą. Trafiał do siatki również po tym, jak w ładny sposób urwał się obrońcom Śląska. Na dodatek wyjątkowo często zachwyca kibiców pięknymi uderzeniami z większej odległości. Trafienia Ameyawa podbijały już zestawienia najładniejszych bramek z polskich boisk. Jest to piłkarz, który zagra na wielu pozycjach w ofensywie, a wszędzie wniesie dużo jakości. Nie można mu zostawić miejsca przed polem karnym, a jeszcze większy popłoch sieje bliżej bramki rywala.

Oczekiwania wobec Michaela Ameyawa mogłyby być wysokie, nawet gdyby przychodził do Częstochowy wcześniej. Był to zawodnik, który wybijał się ponad przeciętność remisującego Piasta Gliwice. A gdy drużyna Vukovicia w tym sezonie grała dużo lepiej, działo się to za sprawą właśnie Michaela Ameyawa. Grał on na miarę lidera klubu z ligowej czołówki. Wykorzystanie przez Raków klauzuli wykupu Polaka jest jak najbardziej logiczne.

Niedoszły kadrowicz

Najlepszym świadectwem jakości tego piłkarza jest to, że gdy pojawiły się plotki o powołaniu Ameyawa do reprezentacji Polski, nikt nie kwestionował jego walorów piłkarskich. W końcu trudno podawać w wątpliwość umiejętności polskiej gwiazdy ligowych boisk. Dla opinii publicznej zupełnie naturalne było to, że Michał Probierz zwrócił uwagę na skrzydłowego Piasta Gliwice. Ten dał po prostu za dużo argumentów, by całkowicie pomijać go w tej dyskusji. Selekcjoner ostatecznie nie zdecydował się na piłkarza „Piastunek”, ale świat otrzymał od nowego zawodnika „Medalików” jasny sygnał.

Marek Papszun, korzystając z usług swojego nowego nabytku, może zdecydowanie przysłużyć się reprezentacji Michała Probierza. Michael Ameyaw może w Rakowie grać jako jedna z dwóch „dziesiątek”, lecz również na pozycji wahadłowego. Zapewne lepiej sprawdziłby się bliżej pola karnego przeciwnika, gdzie zobowiązania defensywne nie blokowałyby jego dużego potencjału ofensywnego. Uniwersalność jest jednak kolejnym z jego atutów. Niezależnie od pomysłu Marka Papszuna dobra dyspozycja Polaka pod Jasną Górą może być kolejnym plusem dla reprezentacji Polski. Pozostaje pytanie, czy Michael Ameyaw zdoła odmienić postawę całej drużyny Rakowa Częstochowa.

Czy ktokolwiek liczy na dużo?

Do tego samego, trudnego położenia z zupełnie innego miejsca wchodzi drugi z nabytków ostatniego dnia okienka transferowego – Junior Diaz. Kolumbijczyk przychodzi do Częstochowy z pierwszoligowej Stali Rzeszów. Ofensywny piłkarz drugiego zespołu 1. ligi ma być co najwyżej uzupełnieniem składu, choć Kolumbijczyk zapowiadany był przez media społecznościowe „Medalików” jak nowa potencjalna gwiazda drużyny Marka Papszuna. Mimo kilku enigmatycznych postów na portalu X i hucznej zapowiedzi ze strony mediów społecznościowych Rakowa nikt nie wierzy, że Diaz może być czołową postacią w PKO Ekstraklasie.

Z drugiej jednak strony w Polsce nic nie jest niemożliwe. Jeśli Kolumbijczyk pokaże się w ekstraklasie z dobrej strony, kluby z ligowej czołówki mogą otworzyć się na zawodników z niższych lig. W końcu Diaz jeszcze dwa lata temu był piłkarzem Cosmosu Nowotaniec. W tym przypadku Raków nie ryzykuje wiele. Za stosunkowo niewielkie pieniądze otrzymuje gracza, który może wnieść do ligi coś ciekawego. W końcu z 1. ligi na najwyższy poziom w Polsce trafiał między innymi Prejuce Nakoulma, który również przebijał się na szczyt z niskich szczebli rozgrywkowych.

Pytanie, czy Diaz zdoła dorównać wyczynom boiskowym sympatycznego reprezentanta Burkina Faso. Do tego momentu ich historie były dosyć tożsame, a Nakoulma w Górniku Zabrze stał się naprawdę wielką gwiazdą.

Raków chyba wie, co robi

Diaz bardzo dobrze rozpoczął nowy sezon. W sześciu meczach zanotował trzy bramki, a jego Stal Rzeszów znajduje się na 2. miejscu w tabeli, tuż za Bruk-Betem Termalicą. Warto odnotować, że każda z jego bramek bezpośrednio przyczyniała się do zdobycia przez jego ekipę trzech punktów. Kolumbijczyk strzelił jedyną bramkę w spotkaniu z Arką Gdynia oraz zanotował dublet w wygranym 3:1 spotkaniu z Chrobrym Głogów. Piłkarz trafia więc do Rakowa, będąc w naprawdę dobrej dyspozycji. Będzie musiał pogodzić się z tym, że nie będzie w Częstochowie postacią pierwszoplanową. A taka zmiana może negatywnie wpłynąć na jego dyspozycję.

Jaki pomysł ma na Kolumbijczyka Marek Papszun? Czy Jesus Diaz zdoła się w ogóle przystosować do warunków, które panują w ekstraklasie, a tym bardziej do stylu pracy bardzo wymagającego szkoleniowca „Medalików”? Trudno to teraz oceniać, ponieważ przy piłkarzach ściąganych z 1. ligi zawsze będzie pojawiała się wątpliwość w postaci braku weryfikacji w ekstraklasie. Mam nadzieję, że Diaz nie okaże się kompletną pomyłką skautów Rakowa Częstochowa. Każdy udany ruch z niższych lig polskich rozwija nasz rynek wewnętrzny, który w Polsce kuleje i jest jedną z poważniejszych bolączek rozwoju piłki nożnej.

Weryfikacja przyjdzie szybko

Raków potrzebuje wyraźnej poprawy jakości drużyny od zaraz. Jesus Diaz oraz w szczególności Michael Ameyaw mogą być wartością dodaną do ekipy „Medalików”. W związku ze słabą postawą Rakowa na początku sezonu nowi piłkarze nie mają zbyt dużego marginesu na popełnianie błędów. Wymagać się będzie od nich dużo, ale tak jest w każdym topowym klubie. Jeśli Ameyaw okaże się gwiazdą Rakowa, a Jesus Diaz pokaże się pod Jasną Górą z dobrej strony, pod jeszcze większym znakiem zapytania stanie pozycja dyrektora sportowego Samuela Cardenasa. W chwili obecnej żaden ze sprowadzonych przez niego zawodników nie spełnia oczekiwań. Jeśli to się nie zmieni, Michał Świerczewski może stracić do niego cierpliwość i zdecydować się na kogoś bardziej obeznanego z polskim rynkiem. Transfery Niemca z meksykańskimi korzeniami w chwili obecnej odbiegają poziomem od tych „w stylu” trenera Marka Papszuna.

Kluczowa dla tych dywagacji będzie jednak dyspozycja całego zespołu Marka Papszuna. Czy Michael Ameyaw będzie lekarstwem na zmartwienia sfrustrowanych kibiców z Częstochowy?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze