Amerykański sen młodzieżówki


Reprezentacja USA w drodze po przełamanie klątwy ćwierćfinału

8 czerwca 2019 Amerykański sen młodzieżówki
Adam Starszyński / PressFocus

Przed rozpoczęciem się mistrzostw świata do lat 20 reprezentację USA traktowano jako tę, która może zostać czarnym koniem. Amerykanie sami sobie stawiali wysoko poprzeczkę, zapowiadając nawet walkę o medale. Sen o sukcesie może się spełnić, zwłaszcza po wyeliminowaniu głównego faworyta – Francji. Skoro poradzili sobie z taką przeszkodą, to kto może ich zatrzymać?


Udostępnij na Udostępnij na

Sam początek turnieju nie był najlepszy dla Amerykanów, bo zaczęli go od porażki. Jednak to był potrzebny bodziec, aby wskoczyć na właściwe tory. Reprezentacja USA U-20 pokazuje w Polsce bardzo ładny futbol dla oka. Wielu ekspertów podziwia to, co stworzył selekcjoner Tab Ramos. Ale to nie tylko jego zasługa, że tak dobrze wyglądają jego piłkarze. Soccer zrobił wyraźny postęp w Stanach Zjednoczonych, czego efektem nie jest tylko kadra widziana na obecnym turnieju.

Przemiana w faworyta

Warto przypomnieć całą drogę Amerykanów do ćwierćfinału. Grupy nie mieli bardzo trudnej, bo los skrzyżował ich z Ukrainą, Nigerią i Katarem. Mistrzostwa zaczęli od pojedynku z tą pierwszą nacją. I już na „dzień dobry” mieli problem, bo rozpoczęli mundial od porażki. Ukraińcy pokazali twardy, zdecydowany futbol, z czym reprezentanci USA nie potrafili sobie poradzić. Wspaniała gra drużynowa naszych wschodnich sąsiadów pozwoliła im na wygraną 2:1. Była to niespodzianka i też mała potwarz dla Amerykanów. Z resztą po tym meczu byli na tyle źli na siebie, że nie chcieli za bardzo rozmawiać o nim.

Ten zły start wcale nie sprawił, że Amerykanom zaczęły się trząść nogi. Wręcz przeciwnie. Pojawiła się sportowa złość, która swoją kulminację miała w następnych meczach grupowych. Najpierw USA pokonało Nigerię 2:0, a potem Katar 1:0. W obu tych spotkaniach wynik mógłby być znacznie wyższy. Na boisku akcje ofensywne wyglądały bardzo dobrze. Piłka ładnie i płynnie chodziła między piłkarzami w ofensywnie, ale czasem brakowało kropki nad „i”.

W fazie grupowej Jankesi tak naprawdę nie zagrali ani jednego meczu na najwyższym możliwym poziomie. Były wzloty i upadki, a awans z pierwszego miejsce przegrali na własne życzenie, bo akurat w meczu z Ukrainą zaprezentowali się z dobrej strony, tylko to rywal był skuteczny, nie Amerykanie – dopowiada Katarzyna Przepiórka, redaktor naczelna Amerykanskapilka.pl.

Dlatego też w meczu 1/8 finału na faworyta była wskazywana Francja. Zresztą nie tylko ze względu na drobne niuanse ze strony USA, ale także dlatego, że Francuzi na papierze mieli bardzo mocny skład. Wielu ich piłkarzy od paru lat stawiało kroki w dorosłym futbolu. Część z nich nawet występowała w rozgrywkach Ligi Mistrzów czy Ligi Europy. Ich wartość też znacznie przekraczała ceny rynkowe innych reprezentacji.

W moc faworyta za bardzo uwierzyli Francuzi. W zasadzie od początku turnieju Francja nie pokazywała pełni umiejętności. Fazę grupową przeszli z samymi wygranymi, ale w każdym meczu grali na pół gwizdka. Też wydawało im się, że wystarczy grać na jednej nodze, aby pokonać Amerykanów. Wielu bardzo ciekawiło to starcie, uważane za najciekawsze spośród wszystkich w I rundzie fazy pucharowej. „Trójkolorowi” kolejny raz rozczarowali. Tym razem gra na oszczędzania się nie wystarczyła na bardzo pewnego siebie i mocnego piłkarsko przeciwnika.

Kiedy w 1/8 finału Amerykanie trafili na reprezentację Francji, to przyznam szczerze, że nie dawałam im zbyt wielkich szans na awans, bo po pierwsze rywal był jednak o klasę lepszy, a po drugie w podstawowym składzie brakowało dwóch zawodników (Alex Mendez i Chris Durkin pauzowali za kartki). Pokonanie Francuzów było bardzo dużym wyczynem – dodaje Przepiórka.

Czy po takim zwycięstwie będzie ktoś w stanie zatrzymać USA? – W teorii powinno być łatwiej, ale wbrew pozorom w praktyce może być trudniej. W ostatnich latach Amerykanie nie mogli przejść ćwierćfinałów, ale tym razem kadra jest naprawdę bardzo mocna (choć są rezerwy).

Skauci mają komu się przyglądać

Przed turniejem dla wielu reprezentacja USA to była drużyna Timothy’ego Weah. Młody reprezentant USA był najbardziej znanym zawodnikiem spośród wszystkich Amerykanów. Reszta zawodników dla postronnego kibica była raczej anonimowa. I to nawet zważając na przynależność klubową. Poza synem legendarnego George’a Weah, w Europie grają i się szkolą choćby Konrad de la Fuente (Barcelona) czy Sebastian Soto (Hannover 96). Dzięki młodzieżowemu mundialowi mogliśmy poznać szerzej utalentowanych zawodników tej reprezentacji.

Z najlepszej strony pokazał się zawodnik FC Dallas Paxton Pomykal, który wylądował w notesach wielu skautów. Był on na tyle groźnym elementem USA, że w spotkaniu 1/8 finału Francuzi skupili się mocno na wyłączeniu 19-latka z gry. To pozwoliło rozwinąć skrzydła innym i po raz kolejny pozytywnie zaskoczył Soto (cztery gole na turnieju). A kogo może wyróżnić nasza ekspertka?

Na pewno dużym zaskoczeniem jest Sebastian Soto, który z miejsca odnalazł się w pierwszej drużynie i gra fantastycznie. Wiedziałam, że ma spory potencjał, ale nie do końca wiedziałam, co będzie w stanie zaprezentować jako część drużyny. Bardzo dużym odkryciem dla większości może być Paxton Pomykal, ale po nim również spodziewałam się świetnych występów, bo w tym sezonie na boiskach MLS pokazywał się z bardzo dobrej strony. Największym pozytywnym zaskoczeniem jest dla mnie jednak postawa Brandona Servanii. Chłopak był rezerwowym, ale za każdym razem, kiedy Tab Ramos potrzebował go na boisku, prezentował się naprawdę przyzwoicie.

Żebyśmy tak tylko nie słodzili reprezentantom USA, to musimy też zdradzić jakieś słabsze elementy. Kto jeszcze nie pokazał pełnego potencjału, a kto zawodzi? – Timothy Weah w kluczowych momentach pokazywał swoje doświadczenie, ale to wciąż nie są występy, jakich po takim zawodniku się spodziewałam. Przewidywałam, że największym problemem Jankesów będzie linia obrony i tak rzeczywiście jest. Aboubacar Keita popełnia tyle błędów, że to aż woła o pomstę do nieba. Podobnie sytuacja ma się z Markiem McKenzie. Chris Richars i Chris Gloster próbują ratować sytuację, ale nie wygląda to najlepiej.

– Po słabych występach Sergino Desta w fazie grupowej, zagrał bardzo dobrze w meczu z Francją, ale obrona to wciąż punkt zapalny. Tym bardziej nie potrafię zrozumieć pominięcia Jamesa Sandsa, który w meczach New York City FC jest kluczowym defensorem zespołu, radzi sobie naprawdę świetnie, w dodatku doskonale zna ekipę i grał z niektórymi chłopakami z tej drużyny podczas MŚ U-17 w 2017 roku – odpowiada redaktorka Amerykanskapilka.pl

Efekty szkolenia

Na mundialu w Polsce zaczynamy widzieć efekty szkolenia w Stanach Zjednoczonych. W składzie reprezentacji znajduje się zawodnicy, którzy już pojawili się w seniorskim futbolu. Dodatkowo widać, że te najzdolniejsze perełki są wyłapywane przez kluby z Europy. I to nie jest tak, że dopiero zaczynają błyszczeć na Starym Kontynencie. Już w swoich rocznikach zaczynają się wyróżniać mocno. Nie potrzebują także długo dostosowywać się do warunków panujących w europejskiej piłce. Tutaj dobrym przykładem jest choćby Weah, który jest zawodnikiem PSG. Niestety z powodu mocnej konkurencji był wypożyczony do Celticu Glasgow. Również z świetnie i szybko w Europie pokazali się Weston McKennie czy Tyler Adams. Ci młodzi zawodnicy już są ważnymi elementami kolejno Schalke 04 i RB Lipsk oraz grają w dorosłej reprezentacji Stanów Zjednoczonych.

Zresztą Amerykanie to nie jedyne przypadki, które pokazują rozwój tamtejszego szkolenia. Na mistrzostwach świata do lat 20 podziwialiśmy grę Nowej Zelandii. W środku pola tej drużyny rządził Joe Bell, który na co dzień jest zawodnikiem… amerykańskiej drużyny uniwersyteckiej Virginia Cavaliers. Obecnie nawet w kraju, w którym rządzi koszykówka, hokej na lodzie i futbol amerykański, można nauczyć się grać bardzo dobrze w soccer.

W Stanach Zjednoczonych na piłkę nożną postawiono już bardzo dawno. Dopiero teraz widać te efekty niemal w pełni. Każdy klub MLS ma akademię i coraz więcej zawodników debiutuje w pierwszej drużynie lub przenosi się do Europy. Doprowadziło to do tego, że pierwszy raz w historii na mundialu do lat 20 w kadrze USA nie ma zawodników z ligi uniwersyteckiej. Wszyscy grają już w konkretnych drużynach, nie czekają na swoją szansę w SuperDrafcie MLS – dodaje na koniec Przepiórka.

Reprezentacja USA U-20 to kolejny przykład na to, jak mocno piłka nożna rozwinęła się w Stanach Zjednoczonych. MLS staje się coraz silniejszy, a też spore postępy notują Amerykanie od czasów przyznania im mundialu w 1994 roku. Zwieńczeniem tych starań położonych na soccer będą mistrzostwa świata w 2026 roku, które odbędą się w trzech krajach Ameryki Północnej. Jednym z gospodarzy będą Amerykanie i kto wie, czy na tej imprezie nie będą celować wysoko. Podobnie jak teraz w Polsce ich młodzież, dla której nadchodzące starcie z Ekwadorem będzie jednym z ważniejszych w karierze. Stoją przed szansą nawet na końcowy triumf. My potrafimy sobie wyobrazić USA z pucharem. Ale podobne marzenia mają pozostające w grze drużyny. The Sky is the limit.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze