Alternatywna jedenastka La Liga


Sezon już za nami, hegemonia wielkiej dwójki znowu nie została przerwana, zatem po raz kolejny możemy się hipotetycznie zastanowić, jak to by było, gdyby w lidze hiszpańskiej nie grała ani Barcelona, ani Real Madryt. Gracze tych dwóch ekip to w większości zawodnicy z innej galaktyki, jednak wbrew pozorom, oprócz nich La Liga miała także innych bohaterów, których przedstawiamy poniżej.


Udostępnij na Udostępnij na

Bramkarz: Diego Lopez. Jeśli policzymy, ile razy bramkarz Villarrealu trafiał do jedenastki kolejki, okazałoby się, że rywalizuje on o miano… gracza sezonu z Messim, Ronaldo czy Marcelo. Można powiedzieć, że rozegrał sezon życia i wyrobił sobie niesamowitą markę w Hiszpanii, gdzie za konkurentów miał takich graczy młodego pokolenia, jak David de Gea (który kilkakrotnie zawiódł kibiców, ale z drugiej strony kilkakrotnie ratował swój zespół przed kompromitacją) czy Vicente Guaita – czas chwały tych zawodników jeszcze nadejdzie. Za wyjątkiem trzech spotkań w CdR, Lopez rozegrał wszystkie mecze Villarrealu w tym sezonie, był wielokrotnie bohaterem swojej ekipy. Odkąd przeniósł się z ławki Realu Madryt do Villarrealu w 2007 roku, do tej pory obronił 10 z 17 wykonywanych przeciwko jego drużynie jedenastek. W ubiegłym sezonie popisał się aż 261 interwencjami, zostawiając daleko w tyle De Geę (246), Guaitę (140) czy nawet Casillasa (162) i Valdesa (124). Lepszy był tylko Claudio Bravo z Realu Sociedad, który zanotował ich o pięć więcej, jednak musiał aż 22 razy częściej wyciągać piłkę z siatki.

Doświadczenie Iraoli było wielki atutem Basków w tym sezonie
Doświadczenie Iraoli było wielki atutem Basków w tym sezonie (fot. athletic-club.com)

Prawy obrońca: Andoni Iraola. Zakończony sezon był dla wychowanka baskijskiej szkółki Antiguoko Kirol niezwykle udany. Doświadczenie Iraoli i młodzieńczy temperament 22-letniego San Jose pozwoliły na stworzenie niesamowitego duetu, który nie ustępował nawet najlepszym defensywom w Madrycie czy Barcelonie. Trener Joaquin Caparros doskonale wiedział, co może osiągnąć przez taki dobór graczy – z doświadczenia trzeciego kapitana korzystają obecnie wszyscy młodzi gracze wchodzący do drużyny i jeśli nadal będą się tak rozwijać, jak to ma miejsce do tej pory, możemy być pewni, że nie przyniosą oni wstydu na europejskich boiskach. Iraola imponował pewnością siebie i kiedy raz po raz krzyczał: „moja!”, to koledzy mieli pewność, że mogą już konstruować kontratak. Oprócz efektownych rajdów prawą stroną, kilkakrotnie zdarzało mu się wykończyć akcje kolegów, dzięki czemu zanotował w tym sezonie cztery trafienia.

Środkowy obrońca: Carlos Marchena. Kiedy przenosił się w ubiegłe wakacje po dziewięciu sezonach gry z Valencii, która wywalczyła awans do Ligi Mistrzów, do Villarrealu, który „prześlizgnął się” do Ligi Europejskiej, wielu sceptyków mówiło, że to początek piłkarskiej emerytury tego piłkarza, a wywalczenie mistrzostwa świata to już tylko łabędzi śpiew tego zawodnika. Jak bardzo się mylili… W Villarrealu szybko zaczął odgrywać kluczową rolę i razem z Joanem Capdevilą stworzyli podobny system do tego w Atheltiku. Pod ich okiem niesamowity postęp dokonali Musacchio, Catala i Gaspar, którzy pod nieobecność swoich starszych kolegów nieraz brali na siebie ciężar gry defensywnej i trzeba przyznać, wielokrotnie spisywali się znakomicie. Dyspozycja Marcheny nie uszła uwadze Vicente del Bosque, który nadal powoływał go do swojej kadry.

Środkowy obrońca: Jose Nunes. Zawodnik do bólu solidny. Jeśli ma odebrać rywalowi piłkę, to po prostu to zrobi. Bez zbędnych emocji, bez żadnych popisów – po prostu odbierze i odegra do dalszego rozegrania. Mallorca miała w tym sezonie poważne wahania formy, a zależało to głównie od tego leciwego już obrońcy. Jeśli wyspiarze dostawali solidne lanie, znaczyło to, że albo Nunes nie mógł zagrać, albo dzień wcześniej za długo wypoczywał na plaży. Jeśli jednak podopieczni Michaela Laudrupa zachowywali czyste konto, oznaczało to jedno – tego dnia Nunes był na boisku i po raz kolejny zwyczajnie dzielił i rządził w defensywie. Pomimo słabej pozycji na koniec sezonu, akurat do Nunesa nie można było mieć większych pretensji.

Lewy obrońca: Joan Capdevila. Zawodnik „Żółtej Łodzi Podwodnej” miał po prostu kapitalny sezon. Jego postawa to idealny przykład na to, jak powinien zachowywać się zawodnik uchodzący za lidera drużyny. Momentami, patrząc na ustawienie tego zawodnika na boisku, można było mieć wątpliwości, na jakiej pozycji tak właściwie on gra – zawsze skuteczny w defensywie, jednocześnie szalenie groźny w ataku, gdzie jednak zdecydowanie częściej wolał zadowolić się rolą asystenta niż egzekutora. Może dlatego na tej pozycji Marcelo wyprzedził nie tylko Joana, ale wszystkich defensorów ligi o lata świetlne? Jednak jeśli chodzi o samych Hiszpanów, w kadrze nie ma na swojej pozycji godnego rywala, gdyż Alvaro Arbeloa reprezentuje dużo niższy poziom.

Środkowy pomocnik: Borja Valero. Pisaliśmy o nim już przy okazji jedenastki sezonu La Liga, jednak z racji tego, że był to jedyny gracz spoza kadry Barcelony i Realu, przybliżymy jego sylwetkę raz jeszcze. Kibice w Polsce mogli go oglądać przede wszystkim w relacjach Ligi Europejskiej, w której jednak bezwłosy pomocnik na tle innych graczy się nie wyróżniał, jednak jego gra w lidze nie mogła przejść niezauważona. Przyszedł za sześć milionów euro z West Bromwich Albion, z którego najpierw był wypożyczony do Mallorki, gdzie doczekał się łatki ligowego średniaka, ale kolejka po kolejce, tydzień po tygodniu Borja udowadniał wszystkim, mówiącym, że: „On przecież nie może tak długo utrzymać tak wysokiej formy”, że jednak może. Wystarczy obejrzeć dowolne spotkanie z tego sezonu, a łatwo można zaobserwować, że piłka sama szukała go na boisku… a jeśli nie szukała, on doskonale wiedział, gdzie się ustawić, aby tak było. Jego podania nieraz otwierały drogę do bramki duetowi Nilmar-Rossi.

Santi Cazorla – oto, jaki powinien być wzorowy kapitan
Santi Cazorla – oto, jaki powinien być wzorowy kapitan (fot. oleole.com)

Środkowy pomocnik: Ivan Rakitić. Polityka transferowa Sevilli nie od dziś zbiera same pochwały, jednak transfer Chorwata za zaledwie 1,5 miliona euro był prawdziwym majstersztykiem. Nie potrzebował czasu na aklimatyzację, idealnie wkomponował się w zespół Gregorio Manzano i z miejsca stał się czołową postacią drużyny. W 13 ligowych spotkaniach zdobył pięć goli, a oprócz tego przez całą rundę asystował swoim kolegom, nieraz widząc na boisku dużo więcej, niż ktokolwiek inny. Ten zawodnik ma zaledwie 22 lata, a póki co zdążył już zostać gwiazdą ligi szwajcarskiej i Bundesligi, teraz przyszła chyba pora na Primera Division. Do tego, już teraz stał się jedną z czołowych postaci reprezentacji Chorwacji, w której może rozwijać swój talent obok graczy takich jak Luka Modrić czy Niko Kranjcar.

Skrzydłowy: Santiago Cazorla. Zawodnik ten przejął w trakcie sezonu opaskę kapitańską „Żółtej Łodzi Podwodnej” od Marcosa Senny i nie da się ukryć, że było to doskonałe posunięcie trenera Garrido. Santi po prostu wczuł się w tę rolę, a fakt, że wystąpił we wszystkich (!) spotkaniach swojej drużyny w sezonie (nie licząc dwóch spotkań, w których pauzował za kartki) jest nie lada osiągnięciem. W międzyczasie udało mu się strzelić siedem goli, co jednak patrząc na jego grę, jest wynikiem słabym – gdyby zdobył tych goli 20, nikt by się specjalnie nie zdziwił, bo okazji ku temu miał przynajmniej dwa razy tyle. To on był motorem napędowym całej ofensywy Villarrealu i chyba żaden kibic z El Madrigal nie wyobraża sobie swojego zespołu bez tego zawodnika. W kadrze konkurencję ma ogromną, jednak i tak występował w niej regularnie przez cały sezon.

Skrzydłowy: Iker Muniain. Tego zawodnika śmiało można nazwać już gwiazdą nie tylko ekipy z Kraju Basków, ale całej ligi. W ubiegłym sezonie zagrał co prawda w większości spotkań Athletiku, jednak albo wchodził w końcówkach, albo zwyczajnie nie miał siły przebicia, aby wywalczyć sobie pewne miejsce w wyjściowej jedenastce, jednak czy można tego było wymagać od 17-latka? W tym sezonie można już śmiało powiedzieć, że jego talent eksplodował, a on sam stał się największą gwiazdą drużyny, większą nawet od Fernando Llorente. Zabrakło go tylko w trzech spotkaniach tego sezonu i nie da się ukryć, że chyba najwięksi optymiści nie spodziewali się, że Iker będzie kluczowym zawodnikiem. Pomimo młodego wieku, nieraz zawstydzał swoich dużo starszych rywali, popisując się pięknymi rajdami na skrzydle czy dogrywając piłkę w sposób, którego obrońcy nie byli w stanie przewidzieć. To przeważnie po takich akcjach Llorente dostawiał tylko głowę i pakował piłkę do siatki, a rywale na własnej skórze przekonywali się, dlaczego San Mames nazywane jest „piekłem”.

Napastnik: Sergio Aguero. Nie ma chyba drugiego takiego zawodnika w lidze, który byłby tak ważny dla swojego zespołu, ba! potrafił naprawdę w pojedynkę wygrać dane spotkanie, co Kun Aguero. Ten zawodnik był po prostu bezcenny. Dość powiedzieć, że kiedy kryzys Diego Forlana stał się faktem, a partnerem Kuna w ataku został Diego Costa, który zawodnikiem na klasę „Los Rojiblancos” po prostu nie jest, na barki Argentyńczyka spadła niemal cała odpowiedzialność za zdobywanie bramek dla swojego zespołu. Bez wahania przyjął tę rolę i wywiązał się z niej perfekcyjnie. Potwierdzają to statystyki – Aguero zdobył więcej goli niż wszyscy pozostali napastnicy razem wzięci, a przy okazji przekroczył magiczną liczbę 100 goli dla klubu z Madrytu. Jedno jest pewne – bez niego La Liga nie będzie już taka sama… oczywiście pod warunkiem, że prezes Enrique Cerezo dopnie swego i nie sprzeda swojego asa do Realu Madryt.

Napastnik: Giuseppe Rossi. O to, kto powinien zająć pozycję obok nietykalnego Aguero, toczyły się w naszej redakcji poważne boje. Opcji było wiele: Alvaro Negredo, Roberto Soldado, Fernando Llorente to tylko przykłady. Ostatecznie zwyciężyła opcja napastnika Villarrealu, który co prawda zdobył mniej goli w lidze od Negredo, jednak fantastyczna gra i 11 goli w Ligi Europejskiej zapewniły mu tę pozycję. W rundzie jesiennej był dużo gorszy od swojego partnera z ataku, Nilmara, jednak kiedy Brazylijczyk nie wytrzymał tempa i przestał seryjnie strzelać bramki, do roboty wziął się Włoch i swoimi golami bardzo przyczynił się do 4. lokaty w lidze oraz półfinał europejskich rozgrywek. Dzisiejsza „Marca” po raz kolejny doniosła o zainteresowaniu Włochem samej Barcelony, ale prawdopodobnie będzie to kolejna z historii „transfery, które nigdy nie miały szansy bytu”.

Komentarze
danielos7 (gość) - 14 lat temu

W tej jedenastce panuję hegemonie "Żółtej Łodzi
Podwodnej" heh.Trochę brakuję tu Llorente i Jesusa
Navasa,ale cóż nie można narzekać całkiem
ciekawe to zestawienie tylko brakuję tu prawdziwego
destruktora typowego defensywnego pomocnika ,bo i
Valero i Rakitić to dość ofensywni
rozgrywający.Javi Martinez może rozwiązał by ten
mały problem.

~kozakando (gość) - 14 lat temu

czemu Borja Valero jest i w jedenastce sezonu i w
alternatywnej jedenastce sezonu ?

~Xavi (gość) - 14 lat temu

Bo rozegrał sezon życia i to w głównej mierze
dzięki niemu Villarreal skończył na 4. miejscu
oraz dotarł do półfinału LE? No chyba że to za
mało :-) Genialny był... A co do Navasa - przecież
on zagrał ledwo kilkanaście meczów chyba,
większość z ławki... to nie był jego sezon. Co
do Llorente - jeśli miałbym wybierać między
Rossim i Llorente (Aguero moim zdaniem jest poza
konkurencją, tu sie zgodze), to wybrałbym Rossiego,
głównie za to co grał w LE.

Najnowsze