Czasu nie było zbyt wiele, bo Śląsk Wrocław szykował się do wyjazdu do Szczecina. W środę wrocławianie rozegrają tam zaległy mecz z Pogonią. Aleks Petkov znalazł jednak dla nas chwilę. Opowiedział nam o tym, dlaczego wybrał Śląsk, o językach obcych i wyjeździe do Szkocji, a także o tym, dlaczego został piłkarzem.
Na początek gratuluję dwóch ostatnich meczów. Świetnie się w nich spisałeś. Początek sezonu Śląsk miał dość trudny, ale wygląda na to, że forma idzie w górę. Coś Cię zaskoczyło w naszej ekstraklasie?
Dzięki za miłe słowa. To fakt, nie zaczęliśmy najlepiej, ale nie zmieniliśmy naszego sposobu pracy. Wiedzieliśmy, co chcemy osiągnąć, i wierzyliśmy w to, co robimy. Teraz w końcu zaczynamy zbierać pozytywne efekty naszej pracy.
Zaaklimatyzowałeś się już we Wrocławiu? Miałeś okazję zobaczyć miasto?
Tak, jestem tutaj ze swoją rodziną już ponad 1,5 miesiąca. Spacerowaliśmy trochę po mieście. Jest wyjątkowe. Jednak najważniejsze jest to, że moja rodzina dobrze się tutaj czuje.
Słyszałem, że masz talent do języków obcych. To prawda, że władasz czterema językami?
Masz dobry research. Tak, to prawda. Mówię po angielsku, grecku, hiszpańsku i oczywiście po bułgarsku.
Planujesz też uczyć się polskiego?
Tak, próbuję.
Łatwo nie jest?
No nie jest. To bardzo trudny język, ale myślę, że jak dacie mi trochę czasu, to uda mi się go nauczyć.
Z Ardą Kardzhali skończył Ci się kontrakt. Miałeś zapewne wiele ofert?
Zgadza się, ale ostatecznie zdecydowałem się na Śląsk.
Co Cię przekonało do tego wyboru?
Zdecydowałem się na Śląsk, bo zobaczyłem, jak ambitni ludzie tutaj pracują. Wiem, że poprzednie sezony nie były zbyt udane, ale wiem też, że jest tu mocne postanowienie i chęć walki o poprawę tej sytuacji. Klub mierzy w najwyższe cele i to pokrywa się z moimi ambicjami.
Zaliczyłeś w Polsce bardzo dobry start. Z meczu na mecz stajesz się ulubieńcem kibiców Śląska. Czujesz się jednym z liderów tej drużyny?
Zawsze daję z siebie wszystko. W tej chwili czuję, że idzie mi całkiem dobrze, i cieszę się, że kibice to widzą i doceniają. Czy czuję się jak lider? W tej drużynie każdy jest liderem i każdy musi brać za nią odpowiedzialność.
Zaczynałeś swoją karierę w Cerno More, a rozwijałeś się jako piłkarz w Szkocji. Spędziłeś tam prawie pięc lat, zgadza się?
Dokładnie.
Jak wspominasz tę szkocką przygodę?
Życie w Szkocji było dla mnie trudne, bo pierwszy raz wyjechałem sam i nie miałem obok siebie swojej rodziny. To było moje pierwsze starcie z dorosłością. Musiałem zamieszkać sam i sam o siebie zadbać.
A jak to wyglądało od strony piłkarskiej?
Równie ciężko, ale to akurat dało mi bardzo dużo. W Szkocji trzeba mocno zasuwać. Podczas treningów jest bardzo duża intensywność i sporo twardej walki. Tak samo zresztą podczas meczów. Ostatecznie jednak, mimo że łatwo nie było, wiem, że dużo na tym zyskałem.
Język też do najprostszych nie należy, mimo że to niby angielski.
O tak, zdecydowanie. Wydaje ci się, że znasz angielski, jedziesz tam i nic nie rozumiesz.
Twój ojciec Milan również był piłkarzem. Zaliczył nawet 37 meczów w bułgarskiej reprezentacji. To on miał największy wpływ na to, że zostałeś piłkarzem?
Tak, dzięki niemu poczułem tę grę. Często zabierał mnie na mecze czy treningi. Widząc, jak on gra, bardzo chciałem pójść w jego ślady.
Jest dla Ciebie kimś w rodzaju mentora? Doradza Ci w ścieżce kariery czy raczej nie ingeruje w Twoje decyzje?
Nie, nigdy nie ingerował w moją karierę. Oczywiście często sam zwracam się do niego o radę i czasem wyrazi swoją opinię, ale na sam koniec zawsze dodaje, że to jest moja kariera i moja decyzja, którą sam muszę podjąć.
Grał z wieloma znakomitymi piłkarzami, jak Stoiczkow, Bałakow czy Kostadinow. Ty możesz nie pamiętać ich z boiska, ale może ojciec coś Ci o nich opowiadał?
Tak, oczywiście. Ja sam zresztą często o nich pytam. Dla bułgarskich fanów futbolu to są zawodnicy legendarni.
Stoiczkow jest posiadaczem Złotej Piłki.
Dokładnie. W Bułgarii każde dziecko ich zna. To są fantastyczni piłkarze, którym każdy młody chłopak w moim kraju chciałby dorównać.
No dobra, chciałem jeszcze zapytać o Śląsk. Widzę, że często zaczynacie mecze, grając dwójką środkowych obrońców, ale w trakcie meczu na boisku pojawia się Aleksander Paluszek i przechodzicie na trzech. W której formacji czujesz się bardziej komfortowo?
Dla mnie to nie ma wielkiego znaczenia. Na treningach pracujemy nad jednym i drugim ustawieniem. Najważniejsze to nie tracić bramek i wygrywać mecze bez względu na to, jakim ustawieniem gramy.
Widać w trakcie meczów, że rozumiecie się zarówno z Alkiem, jak i Łukaszem Bejgerem. Ta komunikacja została wypracowana tylko na boisku czy spędzacie ze sobą też czas poza nim?
To prawda. Szybko złapaliśmy wspólny język. Głównie dlatego, że to bardzo fajne chłopaki. Zresztą atmosfera w szatni ogólnie jest bardzo dobra. Stajemy się grupą naprawdę dobrych kumpli i to widać też na boisku, a każda kolejna wygrana będzie tę relację zacieśniać.
Widać to było w ostatnim meczu w Łodzi, kiedy posłałeś fantastyczną asystę Nahuelowi. Wyćwiczony schemat czy po prostu zobaczyłeś, że jest miejsce, i zagrałeś od niego?
Dzięki! Przede wszystkim wiedzieliśmy, że będą pojawiać się takie okazje. Pracowaliśmy nad tym podczas treningów. Wyprowadziłem piłkę, zobaczyłem, że jest luka, a Matias jest dobrze ustawiony, podałem, a on zrobił, co trzeba, kończąc akcję ładnym strzałem.
Wiem, że zawodnicy nie lubią wymieniać swoich mocnych stron, więc zapytam odwrotnie. Nad czym Aleks Petkov musi pracować, żeby stać się jeszcze lepszym piłkarzem?
Odpowiem bardzo prosto. Nad wszystkim. Zawsze jest coś, co można poprawić, i moim celem jest stawać się lepszym każdego dnia w każdym możliwym aspekcie. Do tego będę dążył każdego dnia, każdego miesiąca i każdego roku.
O tym, że idziesz w dobrą stronę, mogą świadczyć powołania do reprezentacji Bułgarii. Dwa mecze za Tobą, kolejne przed Tobą. Gratuluję pierwszej bramki w meczu z Litwą. Jakie są cele reprezentacji Bułgarii?
Chcemy wygrywać mecze, zakwalifikować się do Euro i ciągle się rozwijać.
Grupa wygląda na w miarę wyrównaną, nie ma jednego pewnego faworyta.
Jest wyrównana, ale nie jest łatwa. Mamy Serbię i Węgrów. Czekają nas trudne mecze, ale damy z siebie wszystko i liczę, że uda się osiągnąć cel.
Ulubiony piłkarz na Twojej pozycji?
Tutaj wskażę Bruno Alvesa. Grał w Atenach razem z moim tatą. Pamiętam go doskonale.
To zdaje się był rosły i twardy obrońca.
Zgadza się, bardzo lubiłem jego styl gry.
Masz jakąś ulubioną ligę, w której występy mogłyby być spełnieniem Twoich marzeń?
Właściwie to nie. Chcę tylko się rozwijać i podążać swoją ścieżką. Nie mam potrzeby, żeby za wszelką cenę grać w Premier League czy Bundeslidze. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
No to na koniec – ulubiony klub?
Cerno More, klub, w którym zaczęła się moja kariera. Zawsze będę mu mocno kibicował.
Nikt z tych największych?
Nie, tylko Cerno More.