Na polskich boiskach coraz częściej pojawiają się Hiszpanie. Również w trzeciej lidze można dostrzec zawodników z Półwyspu Iberyjskiego. Jednym z nich jest Alberto Pérez Sastre, czyli Albertin.
Hiszpan trafił do Orląt Radzyń Podlaski na początku tego sezonu. Zawodnik, który potrafi grać zarówno na środku obrony, jak i w pomocy, szybko stał się jedną z ważniejszych postaci pierwszej drużyny. Co ciekawe, przed polską przygodą grał jedynie na niższych poziomach rozgrywkowych w Hiszpanii. Jest wychowankiem drugoligowej Leonesy, a po odejściu z macierzystego klubu grał m.in. w La Banezie i Atletico Bembibre. Zapraszamy do lektury wywiadu z utalentowanym 25-latkiem.
***
Co facet z Kastylii-Leon w ogóle robi na Podlasiu? To nie jest typowy kierunek dla Hiszpana.
W Hiszpanii ukończyłem studia. Jestem tam nauczycielem, ale futbol to moja pasja. Porozmawiałem z moim menadżerem i wspólnie doszliśmy do wniosku, że Polska może być idealnym miejscem na rozwijanie mojej piłkarskiej kariery. Tutejszy styl gry bardzo mi odpowiada i pasuje do mojej charakterystyki. Teraz mogę powiedzieć, że niczego nie żałuję. Jestem tu bardzo zadowolony.
Kiedy przeszedłeś do Orląt, trenerem drużyny był Artur Bożyk, który mówi po hiszpańsku. Czy to miało pewien wpływ na Twoją decyzję?
Zdecydowanie. Mój agent powiedział mi, że w Orlętach jest trener, który mówi po hiszpańsku. To było dla mnie dodatkowym bodźcem. Nie jest łatwo poradzić sobie w zupełnie nowym kraju, gdzie ponadto wszyscy mówią takim trudnym językiem, jakim jest polski. Pierwsze dni są najważniejsze, jeśli chodzi o adaptację. Wciąż mam kontakt z Arturem, to wspaniały człowiek i bardzo dobrze się dogadujemy.
TELEFON DO TRENERA #9: Artur Bożyk (Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski)
Rozumiem, że komunikacja z trenerem Jackiem Fiedeniem (obecny trener Orląt) i kolegami przebiega z kłopotami, ale mimo wszystko pomyślnie?
Teraz, po zmianie trenera, najbliżej trzymam się z moim współlokatorem – Michałem Kobiałką. Rozmawiamy między sobą po angielsku, a on tłumaczy to trenerowi. Ale koniec końców najwięcej rad odnoszących się do gry i taktyki zawsze jest rozpisanych na tablicy. Trener mówi mi, czego ode mnie oczekuje, a ja próbuję to zrobić. Piłka nożna jest uniwersalna i wszyscy to rozumiemy.
Czym różnią się Orlęta Radzyń Podlaski od Twojego poprzedniego klubu – Atletico Bembibre?
Cóż, prawdę mówiąc, spodziewałem się większych zmian. Zaskoczył mnie tutejszy poziom, zaskoczył bardzo na plus. Styl gry różni się od tego preferowanego w Hiszpanii, polski futbol jest bardziej fizyczny, twardy i siłowy. Atletico Bembibre bardziej przypomina zespoły z drugiej ligi hiszpańskiej. Szczerze mówiąc, bardziej niż typowa piłka w Hiszpanii podoba mi się gra Orląt, serio.
Jak oceniasz różnice techniczne pomiędzy zawodnikami z Polski i Hiszpanii?
Technicznie są podobni. W Orlętach piłkarze są bardziej pewni siebie. Mają też więcej motywacji i większą chęć, by w przyszłości zostać profesjonalistami w tym, co robią. W León, w Atletico Bembibre, zawodnicy są bardziej zdystansowani. Mówią: „gram, żeby grać”. W Orlętach mentalność jest inna, dużo bardziej pozytywna i to mi się mega podoba. Technicznie są to dobrze wyszkoleni piłkarze, może nawet lepsi niż ci w Atletico Bembibre. Z tego powodu naprawdę dużo nauczyłem się do tej pory tutaj w Radzyniu.
Czy obserwujesz kariery swoich rodaków w Polsce, np. Daniego Ramirera lub Pirulo z ŁKS-u?
Tak, śledzę to, co robi Dani Ramirez. Jestem fanem jego stylu gry. Obserwuję też np. Carlitosa. Mam nadzieję, że któregoś dnia będzie nam dane razem zagrać – razem w jednej drużynie albo naprzeciw siebie, kto wie.
Ich kariery na pewno są dla Ciebie pewną inspiracją.
Tak, oczywiście. Cóż, kiedy opuszcza się Hiszpanię i jedzie do Polski, nie znając tam nikogo, wiadomo, że skupiasz się wtedy na innych piłkarzach z twojego kraju, którzy obrali tę samą drogę i teraz odnoszą sukcesy. Jestem tutaj, żeby w przyszłości osiągnąć przynajmniej tyle samo co oni. W tym momencie oczywiście dopiero się uczę – piłki, zwyczajów, języka… Ale kto wie, co przyniesie przyszłość. Oby udało nam się wciąż piąć w górę, by kiedyś zagrać razem w jednej lidze. Oby.
Czyli zamierzasz pozostać w Polsce na dłużej niż rok?
Chciałbym móc zakończyć tutaj swoją karierę. Tutejszy sposób gry wydaje mi się bardzo interesujący i ładny. To styl, który naprawdę jest w moim guście. Nie myślę o tym, żeby wracać do Hiszpanii. Chciałbym tutaj pozostać i rok za rokiem odnosić sukcesy.
Skoro zamierzasz trochę u nas zostać, to porozmawiajmy o innych piłkarzach. Do Pogoni Siedlce przechodzi Bartosz Klebaniuk, dotychczasowy bramkarz Orląt. Facet chyba zrobi karierę, prawda?
Nie zaskoczyło mnie to, bo „Kleban” to świetny bramkarz. Jest jeszcze bardzo młody. Wszyscy młodzi zawodnicy Orląt są na bardzo wysokim poziomie, mogliby spokojnie grać poziom wyżej. Piotrek, Janek (Piotr Kuźma i Jan Bożym – przyp. red.), Michał Kobiałka, Karol Kalita itd. Zaskoczyło mnie, że są tak dobrzy. Mam nadzieję, że kiedyś zagrają wszyscy w wyższej lidze. Także nie zaskoczył mnie fakt, że Klebaniuk przeszedł do wyższej ligi.
Jak myślisz, który z nich osiągnie najwięcej?
Kobiałka, bez dwóch zdań.
Spodziewałem się tej odpowiedzi – Michał Kobiałka robi dość dużą różnicę na boisku.
Tak, jak najbardziej. Kiedy przeszedłem do Orląt, był to piłkarz, który najbardziej wyróżniał się na boisku, najbardziej mi się podobał. Stwarza różnicę w grze. W Hiszpanii już teraz grałby w wyższej lidze.
Bardzo mocna opinia. Wielu ekspertów zwraca uwagę, że Polacy często nie są sobie w stanie poradzić za granicą.
Nie, absolutnie. Mówi się, że hiszpańska piłka jest najlepsza, a ligi takie jak polska czy rumuńska stoją trochę niżej. Ja też tak kiedyś myślałem. Ale od momentu, kiedy tutaj przeszedłem, całkowicie zmieniłem swoją opinię. Wielu spośród moich kolegów, z którymi miałem okazję grać jeszcze w Hiszpanii, nawet tych z lepszych klubów, jest podobnych do młodych chłopaków z Orląt Radzyń, Pogoni Siedlce czy Motoru Lublin. Hiszpańskie kluby chciałyby mieć u siebie takich graczy.
Oglądałeś kiedyś reprezentację Polski?
Na stadionie nie, nie miałem okazji. Ale oglądałem kiedyś mecz u mojego przyjaciela, który prowadził hotel, w którym mieszkałem. Zaprosił mnie do swojego domu, wspólnie z jego rodziną oglądaliśmy mecz reprezentacji Polski. Było świetnie. Szkoda tylko, że nie udało się wtedy wygrać.
Chciałem Cię spytać, co sądzisz o Jerzym Brzęczku. Ale w takim razie chyba się za dużo od Ciebie nie dowiem.
Widziałem tylko jeden mecz, tak że nie mogę ocenić. Podoba mi się styl gry reprezentacji Polski, ale nie mogę nic więcej powiedzieć.
Powrócę teraz do Radzynia. Czy spotkała Cię w Polsce jakaś śmieszna lub wyjątkowo interesująca sytuacja, która zapadła Ci w pamięć?
Chyba nie. Wszystko poszło bardzo sprawnie, bezproblemowo. Nic przykrego nie miało miejsca od samego początku, odkąd tu jestem. Pan Kośmider i prezes klubu traktują mnie naprawdę świetnie. Po prostu wszystko poszło tak dobrze, jak się spodziewałem, a może nawet lepiej. Jestem naprawdę zadowolony tutaj w Radzyniu. Niech wszystko dalej tak się układa i nie zmienia na gorsze.
Miałeś okazję zwiedzić już jakieś fajne miejsce w Polsce?
Bardzo podoba mi się Lublin. Przypomina mi trochę hiszpańskie miasteczka. Kiedy przechadzam się tam, zachwycają mnie te miejsca, uliczki… Wszystko w Lublinie wydaje mi się bardzo nowoczesne. Z kolei w Radzyniu bardzo podoba mi się pałac (pałac Potockich – przyp. red.), jest przepiękny. Nie spodziewałem się takiego zabytku w małej miejscowości w Polsce. Jeśli tylko mam trochę wolnego czasu, to lubię się przechadzać w tamte miejsca.
Mnie też podoba się ten pałac, piękne miejsce. Ale teraz jako Polak muszę Ci zadać podstawowe pytanie: Real czy Barcelona?
Żadne z nich – Atletico Madryt.
Od dzieciństwa czy zdecydowało o tym jakieś konkretne wydarzenie z życia?
Od dzieciństwa, od zawsze jestem z Atletico. Ale jeśli już miałbym wybierać pomiędzy Realem a Barceloną, wybrałbym „Barcę”. Real zdecydowanie nie.
Skoro kibicujesz Atletico, to chyba znajdujesz się w pewnej mniejszości?
Zdarzają się tacy, którzy kibicują Atletico, ale jesteśmy w zdecydowanej mniejszości. Są też mniejszości za Sevillą, za Valencią, ale zdecydowanie najwięcej sympatyków mają Real i Barcelona.
Wychowywałeś się w Leonesie. Na pewno śledzisz jej wyniki.
Oglądam każdy mecz, jeśli jest taka możliwość. Chcę być na bieżąco.
Można powiedzieć, że mamy do czynienia z fanatykiem?
Może trochę. Lubię piłkę nożną, więc to oczywiste, że interesuję się tym, jak wygląda sytuacja w moim mieście. Ale nie jestem takim fanatykiem, jacy są tutaj w Polsce – fanatykiem-chuliganem.
Czyli już przekonałeś się, jak wygląda kibicowanie w Polsce.
Bardzo lubię widok ludzi na trybunach. Teraz, rzecz jasna, z powodu koronawirusa jest to niemożliwe, ale widok takich mas ludzi, krzyczących, dopingujących swoich zawodników to świetna sprawa.
Co do Hiszpanii – jakbym był turystą i chciałbym pojechać do Kastylii-Leon, do którego miejsca powinienem zajrzeć?
Do León. Piękne miasto, zdecydowanie. Są tam przecudne zabytki. Dla mnie osobiście jest to drugie najładniejsze miasto w Hiszpanii. Popatrz na zdjęcia w internecie, robią wrażenie.
A jakie jest pierwsze?
Na pierwszym miejscu jest Sevilla, też wspaniała.
Powiedz mi jeszcze na koniec, które miejsce zajmą Orlęta na koniec sezonu.
Wierzę, że wciąż będziemy grać tak dobrze jak teraz. Idziemy powolutku do przodu, powoli wspinamy się w górę tabeli. Myślę, że możemy skończyć na 8., 7. miejscu, może 9., wszystko zależy od tego, jak mocno się postaramy. Jeśli będziemy pracować mocno, któreś z tych miejsc jest osiągalne. Naprawdę mocno wierzę w ten zespół i piłkarzy. Serio, na pewno miejsce w ósemce jest do osiągnięcia na spokojnie.
***
*podziękowania dla Pauliny Gryz za pomoc w tłumaczeniu wywiadu