Już dziś ruszają klubowe mistrzostwa świata. Zwycięzcy Lig Mistrzów z każdej federacji, Copa Libertadores oraz organizator turnieju zmierzą się o miano najlepszej drużyny na świecie. Tegoroczne rozgrywki KMŚ odbędą się w Katarze, a dokładniej w Dausze. Natomiast w rolę gospodarzy wcieli się zespół prowadzony przez legendarnego Xaviego – Al-Sadd SC. Jak katarski klub prezentował się we wcześniejszych edycjach? Czy może powalczyć o medal?
Na początku przypomnijmy sobie, jakie drużyny w ogóle wezmą udział w klubowych mistrzostwach świata. Są to takie zespoły, jak: wspomniany już Al-Sadd SC (organizator, triumfator w rozgrywkach ligowych), Hienghene Sport (zwycięzca Ligi Mistrzów OFC), Monterrey (zwycięzca Ligi Mistrzów CONCACAF), Esperance de Tunis (zwycięzca Ligi Mistrzów CAF), Al-Hilal (zwycięzca Ligi Mistrzów AFC), Flamengo (triumfator Copa Libertadores) oraz Liverpool. Pierwsze dwa wymienione kluby zaczną swoje zmagania od tzw. pierwszej rundy, trzy kolejne od drugiej, natomiast dwie ostatnie drużyny, które są zdecydowanie najmocniejsze w tym zestawieniu, rozpoczną turniej od półfinału.
We współczesnym futbolu coraz większą rolę odgrywają pieniądze. Romantyczna strona tego sportu już dawno odeszła w cień, teraz liczy się tylko gromadzenie jak największych sum na kontach bankowych. Za sporą ilość gotówki można kupić wszystko, np. mistrzostwa świata czy też KMŚ. W czerwcu tego roku ogłoszono, że ten, jak i przyszłoroczny turniej dla najlepszych zespół na świecie odbędzie się Katarze, zaś klubem reprezentującym państwo organizatora będzie drużyna, która w minionym sezonie sięgnęła po mistrzostwo ligi katarskiej.
Dlatego też w 2019 roku to właśnie Al-Sadd jest przedstawicielem kraju znad Zatoki Perskiej. Tak się złożyło, że „Al Zaeem” – jak mawia się na zespół prowadzony przez Xaviego – swoją siedzibę ma w stolicy Kataru, czyli Dausze, a to na pewno będzie jego atutem. Być może więcej kibiców wybierze się na spotkanie, aby wspierać swoich ulubieńców.
Obecni mistrzowie QSL nie będą zupełnymi debiutantami w klubowych mistrzostwach świata, gdyż mieli już okazję występować na tym turnieju. Co ciekawe, poszło im nawet dobrze i to w starciu przeciwko nim kariera pewnej gwiazdy z Hiszpanii ostro wyhamowała. To był punkt zwrotny dla tego napastnika.
Al-Sadd na mistrzostwach
Jak dotychczas Katarczycy tylko raz brali udział w KMŚ. Miało to miejsce w 2011 roku, a gospodarzami byli Japończycy. Piłkarze „Al Zaeem” występowali w tamtym turnieju, ponieważ nieco ponad miesiąc wcześniej udało im się wygrać w azjatyckiej Lidze Mistrzów. Jeśli jesteśmy już przy osiągnięciach Al-Sadd, to warto wspomnieć, że jest to jedna z najbardziej utytułowanych drużyn piłkarskich w Katarze. Samo mistrzostwo kraju zdobyła 14 razy, co jest rekordem w lidze.
Wróćmy jednak do KMŚ z 2011 roku – wtedy dzisiejsi podopieczni Xaviego byli rozstawieni i zaczynali swoje zmagania od drugiej rundy. W pierwszym spotkaniu, które swoją drogą odbyło się równe osiem lat temu, zmierzyli się z Esperance de Tunis. Klub z Tunezji był wówczas najlepszym zespołem w Afryce i tak samo jak „Al Zaeem” debiutował na tej imprezie. Lepsi o jednego gola byli bohaterowie tego artykułu. Na Toyota Stadium w obecności 21 tysięcy widzów Katarczycy wygrali 2:1 i awansowali do półfinału, a tam czekała na nich FC Barcelona prowadzona przez Pepa Guardiolę.
„Katalończycy” całkiem sprawnie poradzili sobie z ówczesnymi klubowymi mistrzami Azji. Ekipa z: Valdesem, Puyolem, Iniestą, Messim czy Villą w składzie rozbiła Al-Sadd 4:0 i weszła do finału, który później wygrała. Jednak nie liczba wbitych goli przez „Blaugranę” czy popisy pewnego Argentyńczyka były najistotniejsze, ale stan zdrowia Davida Villi. W 39. minucie meczu napastnik doznał potwornego złamania nogi. Do gry powrócił dopiero po ośmiu miesiącach, ale nigdy nie był już w takiej dyspozycji jak sprzed kontuzji.
Po przegranej z Barceloną piłkarzy „Al Zaeem” czekało spotkanie o trzecie miejsce, w którym zmierzyli się z Kashiwą Reysol. Po 120 minutach gry widniał wynik 0:0, dlatego do wyłonienia brązowego medalisty potrzebny był konkurs rzutów karnych, a w nim zawodnicy Al-Sadd wykazali się stuprocentową skutecznością. Wykorzystali pięć „jedenastek” i pokonali japońską drużynę 3:5.
Gwiazda
Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem katarskiego zespołu można mianować jego napastnika – Baghdada Bounedjaha. 28-letni reprezentant Algierii jest znakomitym snajperem. Strzela bramki zarówno dla klubu, jak i drużyny narodowej. W lipcu tego roku został mistrzem Afryki i miał w tym niemały wkład. Algieria pokonała Senegal 1:0, a gola na wagę tytułu zdobył właśnie Bounedjah.
Do Al-Sadd trafił w lipcu 2015 roku za kwotę 3,5 miliona euro. Jednak de facto do zespołu Xaviego dołączył dopiero pół roku później. Od sezonu 2016/2017 Algierczyk nie może przestać strzelać. Już teraz w 80 meczach dla „Al Zaeem” zdobył 99 bramek. W ostatnich trzech ligowych kampaniach sięgał po koronę strzelców QSL. Zdobywał kolejno 23 bramki, 29 i 39 goli. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby nie musiał pauzować z powodu kontuzji. Obecnie napastnik wyceniany jest przez niemiecki Transfermarkt.de na 8 milionów euro.
Warto także wspomnieć, że w Al-Sadd gra również trochę zapomniany przez piłkarski świat Gabi. Hiszpan to żywa legenda Atletico Madryt, w barwach którego rozegrał 413 spotkań. Środkowy pomocnik tak jak jego obecny szkoleniowiec postanowił na koniec kariery zrobić skok na kasę. Do stołecznego klubu trafił latem 2018 roku. Obecnie ma 36 lat na karku, a jego kontrakt wygasa z końcem czerwca przyszłego roku.
Jakie mają szanse na powtórzenie tamtego wyniku?
Już dziś podopieczni Xaviego podejmą najlepszą ekipę ostatniej edycji OFC Champions League, czyli Hienghene Sport. Klub z Nowej Kaledonii jest debiutantem na klubowych mistrzostwach świata. Z pewnością będzie to wyrównany mecz, a na zwycięzcę w kolejnej rundzie czeka już meksykański Monterrey – drużyna o klasę lepsza. Dalej, w półfinale, przeciwnikiem będzie Liverpool – i tu nic nie trzeba pisać.
Jak widzimy, powtórzenie sukcesu sprzed ośmiu lat nie będzie łatwe. Szczególnie że droga do fazy 1/2 finału będzie wyboista i dłuższa niż wtedy (o jedno spotkanie). Poza tym forma Al-Sadd także pozostawia wiele do życzenia. Mistrzowie Kataru przegrali ostatnie dwa ligowe mecze, w których stracili siedem bramek, a zdobyli tylko jedną.
Obecnie „Al Zaeem” zajmuje czwarte miejsce w tabeli i do lidera – Al-Duhail – traci już 11 punktów. Jednak przez ostatni miesiąc Xavi i jego zespół rywalizowali w Pucharze QSL. Tam wygrali dwa mecze, jeden przegrali i jeden zremisowali. Ogólnie rzecz biorąc, Al-Saad gra w kratkę, a jego największym problemem jest defensywa. Od sierpnia rozegrał we wszystkich rozgrywkach 20 spotkań. Stracił w nich 39 goli. Tylko dwa razy zagrał na zero z tyłu (!), a to nie może wróżyć nic dobrego. Co prawda w tym samym czasie zdobył 50 bramek, ale to skuteczna defensywa jest kluczem do dobrych wyników, a z taką postawą, jaką aktualnie prezentują piłkarze Xaviego, nie da się osiągnąć zbyt wiele. Być może uda im się wygrać w pierwszej rundzie, ale podejrzewamy, że rozbiją się na drugiej przeszkodzie, jaką będzie zespół Monterrey.