Teraz albo nigdy dla Ajaksu


Holendrzy rewelacją Ligi Mistrzów

6 marca 2019 Teraz albo nigdy dla Ajaksu
Fred Rotgans / Orange Pictures / PressFocus

Kiedy dwa lata temu w finale Ligi Europy Ajax Amsterdam zagrał z Manchesterem United, to dla wielu był to powrót obu drużyn do dawnych lat chwały. Jednak do końca losy tych drużyn nie potoczyły się tak, jak zakładano. Kto by pomyślał, że uczestnik tej potyczki przerwie dominację Realu Madryt w Europie. I to dokonali tego Holendrzy, którzy w obecnym sezonie Ligi Mistrzów grają niesamowicie.


Udostępnij na Udostępnij na

W maju 2017 roku w finale Ligi Europy triumfował Manchester United. Wtedy wielu kibicom było szkoda Ajaksu, który podobał się za swoją wysoką ofensywną grę. Trener Peter Bosz otrzymał ofertę z Borussii Dortmund, więc ktoś inny musiał przejąć schedę. Stery przejął Marcel Keizer, ale zadanie kierowania tak utytułowaną na holenderskim rynku drużyną przerosło go. Po pół roku pracy w Amsterdamie został zwolniony. Jego następcą został Erik ten Hag, który pchnął „Joden” dalej. A zbudował drużynę, która może porządnie namieszać w Lidze Mistrzów.

Nieudany sezon 2017/2018

Po finale w 2017 roku naturalną rzeczą powinien być awans do Ligi Mistrzów Ajaksu. Ale niestety tak się nie stało. Eliminacje do tych prestiżowych rozgrywek Holendrzy zakończyli już na pierwszym rywalu – OGC Nice (2:2 u siebie i 1:1 w Nicei). Skoro się nie udało w Champions League, to może drugie podejście do wygrania Ligi Europy? Niestety tu też klapa. Dla „Joden” kolejną przeszkodą nie do przejścia był Rosenborg, który dwukrotnie pokonał ubiegłego finalistę. Zapewne wielu fanów piłki nożnej po odpadnięciu Ajaksu z europejskich pucharów za bardzo nie przypatrywało się poczynaniom tej ekipy.

Amsterdamczykom pozostało już tylko rywalizować na własnym podwórku. Niestety od 2014 roku nie dają rady wygrać rozgrywek Eredivisie. Na zdobycie pucharu Holandii czekają jeszcze dłużej, bo od 2010 roku. W sezonie 2017/2018 podjęli rękawice w lidze i powalczyli z PSV Eindhoven. Na samym końcu wyścigu po mistrzowską paterę brakło Ajaksowi czterech punktów. Tutaj niestety chyba mocno we znaki dał się słaby początek „Joden”, którzy przegrali z Heraclesem czy zremisowali z Den Haag. W dalszej części też przydarzyło się kilka wtop i sama potyczka na Stadionie Philipsa zakończyła się porażką.

Zatrzymać najważniejszych

Po takim nieudanym sezonie mogło wydawać się, że będzie potrzebna rewolucja kadrowa. Najjaśniejsze ogniwa będą łakomym kąskiem dla większych klubów z topowych lig, więc naturalna wydawałaby się przebudowa. Ale nie w Ajaksie. Z lepszych piłkarzy Holandię opuścił tylko Justin Kluivert, który wylądował w Romie. „Joden” jeszcze sprowadzili Dusana Tadicia oraz Daley’a Blinda, którzy z miejsca weszli do wyjściowego składu.

Jak tego dokonano? Zapytaliśmy o to Tomasza Weinerta, który prowadzi kanał na YouTube o nazwie JZW Piłka Nożna, a prywatnie jest kibicem Ajaksu: – Sięgnięto głębiej do kieszeni, po prostu. Ajax jest zdecydowanie najbogatszym klubem w Holandii i uznano, że pieniądze zarobione w ubiegłych latach na sprzedaży uzdolnionej młodzieży warto byłoby zainwestować w drużynę. Że nie ma sensu czekać nie wiadomo na co. Uznano, że warto skusić wyższymi pensjami doświadczonych, jakościowych piłkarzy, którzy nie są jeszcze piłkarskimi emerytami. Stąd transfery Tadicia czy Blinda. Zakładam, że tworzenie się projektu, który daje realne nadzieje na wygranie czegoś z Ajaksem przekonało większość młodzieży, że jeszcze przynajmniej kolejny sezon warto na ArenA zostać.

Efekty wzmocnień i pracy Erika ten Haga można było już widzieć pod koniec wakacji zeszłego roku. Ajax przystępował do eliminacji Ligi Mistrzów z drzewka niemistrzowskiego. Pozostawili w tyle Sturm Graz, Standard Liege i Dynamo Kijów. Zwłaszcza pierwszy mecz z tą ostatnią drużyną wpadł nam w oko (wygrana 3:1), bo Holendrzy pokazali już w nim świetną piłkę. Szybkość i swobodę, ciąg do przodu, agresywną grę i dobre zamykanie środka. Wszystko tak, jakby amsterdamczycy czytali przeciwnikom w myślach. Awans do fazy grupowej był formalnością.

Mocne wejście w Ligę Mistrzów

Trzeba powiedzieć, że Ajax miał szczęście w losowaniu. Po czteroletniej przerwie od tych rozgrywek nie trafił do jakiejś wybitnie mocnej grupy. Za rywali miał Bayern Monachium, Benfikę Lizbonę oraz AEK Ateny. W żadnym z rozegranych meczów „Joden” nie przegrali. Dwukrotnie odprawili mistrzów Grecji, z Portugalczykami wygrali u siebie i zremisowali na wyjeździe, a z mistrzem Niemiec stoczyli dwa wielkie pojedynki. Śmiało można je stawiać jako najlepsze spotkania fazy grupowej w sezonie 2018/2019. Szczególnie ten drugi mecz na Johan Cruyff Arena (3:3). Tam była toczona bitwa o 1. miejsce dające rozstawienie w kolejnym losowaniu.

https://www.youtube.com/watch?v=rhySsu_xOTs

Strata punktów w Lizbonie spowodowała, że Ajax musiał zadowolić się z 2. miejsca. Po minięciu okresu lekkiego rozczarowania po remisie z „Bawarczykami” na pewno pojawił się uśmiech na twarzach fanów holenderskiej ekipy. W końcu przeszli I fazę Champions League po raz pierwszy od sezonu 2005/2006. Wtedy grę zakończyli na Interze Mediolan w 1/8 finału. Grudniowe losowanie nie było najprzyjemniejsze, bo los skrzyżował amsterdamczyków z obrońcami tytułu – Realem Madryt. Ale tutaj trzeba zaznaczyć, że fani „Królewskich” wcale nie byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, jak dowiedzieli się z kim mają zagrać ich ulubieńcy.

Ta piękna marcowa noc

Zapewne tak kibice Ajaksu będą wspominać to, co się stało wczoraj na stadionie Santiago Bernabeu. Holendrzy przyjechali do Madrytu po przegranej w pierwszym meczu na swoim stadionie. Dopiero Real okazał się być pierwszą drużyną w tej edycji Ligi Mistrzów, która wygrała z „Joden”. Wszystko obrońcy tytuły na spokojnie mieli przypieczętować u siebie. Bilety do ćwierćfinału czekały już na nich. Ale ten mniejszy, młodszy, słabszy zespół „gwizdnął” im je sprzed nosa. Ajax dokonał czegoś fantastycznego. Nikt w ostatnich trzech latach nie był w stanie pokonać „Królewskich” w fazie pucharowej. A próbowali naprawdę wielcy: Bayern, Juventus, Manchester City, PSG, niewygodne Atletico, czy nawet rewelacyjny zeszłoroczny Liverpool. Nikt nie potrafił zatrzymać tej drużny. Dokonali tego ci, którzy dopiero realizują powoli swoje marzenia.

https://www.youtube.com/watch?v=h8P4CVQuMBc

Czym było wczorajsze zwycięstwo dla fanów holenderskiej ekipy? – Świętem. Przypomnieniem dawnej chwały, dowodem na to, że wyniki na tym poziomie dać może również gra będąca częścią tożsamości ekipy z Amsterdamu. „Joden” bardzo dawno nie było w 1/4 finału LM. Do tego po pokonaniu obrońcy trofeum. Pojawiają się nieliczne głosy, że nie ma czym się zachwycać, że Real nie w formie i tak dalej. Głosy spoza obozu kibiców Ajaksu naturalnie, bo nas takie próby umniejszenia czegokolwiek temu sukcesowi totalnie nie interesują. Nie mamy najmniejszego powodu do tłumienia radości. Ajax we wtorek był wielki i z całą pewnością zyskał sympatię bardzo wielu fanów piłki nożnej – odpowiada Weinert.

Real przegrał aż 1:4. Ajax znowu pokazał to co jeszcze w trakcie eliminacji i podczas starć z Bayernem. Szybkość, świetną technikę, agresywność i próbę dominacji rywala. Te zwycięstwo będzie nosić kilka imion, bo tutaj cała drużyna świetnie pracowała. Trudno w zasadzie przyczepić się do czyjejś gry. Może trochę do prawego obrońcy Noussairiego Mazraouiego, po którym w drugiej połowie było widać zmęczenie. Jeżeli jesteśmy przy defensywie, to warto pochwalić Matthijsa De Ligta, który rozegrał kolejny świetny mecz. Ale akurat wczoraj jeszcze lepiej spisywał się jego starszy partner ze środka obrony Daley Blind.

W drugiej linii zasuwał mocno Frenkie de Jong i często podłączający się do akcji ofensywnych Donny van de Beek. Wszędzie gdzie piłka tam był Hakim Ziyech, który otworzył wynik spotkania. Dobrze na lewej stronie spisywał się David Neres, ale nagroda piłkarza meczu należała się komuś innemu. To Dusan Tadić jako fałszywa „9” odegrał główną rolę w zwycięstwie. Serb zaliczył dwie asysty przy dwóch pierwszych golach Ajaksu oraz sam popisał się piękną bramką. 30-latek jeszcze rok temu grał w Southampton, a dzisiaj jest jednym z najlepszych zawodników w obecnej edycji Ligi Mistrzów. L’Equipe oceniając zawodników po wczorajszym widowisku dał liderowi Ajaksu ocenę 10 (skala 1-10). Dzięki temu Tadić został dziewiątym zawodnikiem w historii, który otrzymał maksymalną notę od francuskiego dziennika.

Po sezonie „remontada”?

Bez względu na to, na kogo Ajax trafi w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, to już dokonał dużych rzeczy. „Joden” po raz pierwszy od 2003 roku zagrają w ćwierćfinale. Ale wtedy to w Champions League rozgrywano dwie fazy grupowe. I w fazie pucharowej Holendrzy przegrali już z pierwszym napotkanym rywalem – AC Milan (0:0 i 2:3). A kiedy ostatni raz pokonali pierwszego rywala w fazie pucharowej? W 1997 roku, kiedy to w ćwierćfinale okazali się być lepsi od Atletico Madryt. Następnie odpali w półfinale po dwumeczu z Juventusem. Aż tak dużo czasu musieli czekać fani amsterdamskiej ekipy na to, żeby ich drużyna tak dobrze prezentowała się w tych elitarnych rozgrywkach.

Ten sezon jest wyjątkowy i na pewno piłkarze Ajaksu mają świadomość tego, że coś takiego za prędko się nie powtórzy. Już wiemy o odejściu Frenkiego de Jonga do Barcelony w najbliższym okienku transferowym. Ale zapewne to jeszcze nie koniec strat. Praktycznie każdy czołowy klub w Europie widzi u siebie Matthijsa De Ligta, a Nicolasowi Tagliafico przygląda się mocno Diego Simeone (trener „Atleti”). Sukcesem było zatrzymanie na obecny sezon Hakima Ziyecha, który zagrał dobrze na mundialu w Rosji. Marokańczykiem też jest zainteresowanych kilka mocniejszych ekip. Pojawiały się też plotki o transferze Andre Onany do Barcelony, także na pewno będzie gorące lato w Amsterdamie.

Ajaksowi zawsze jest ciężko utrzymać kadrę. Klub z Holandii nie jest w stanie zaproponować wielkim talentom (a tymi ta drużyna jest aktualnie naszpikowana) atrakcyjnych rozgrywek na poziomie krajowym. Masowe odejścia to coś, co ma miejsce co sezon i niestety idzie się do tego przyzwyczaić. Moim zdaniem bez utworzenia BeNe ligi (połączenie rozgrywek w Holandii i Belgii – przyp. red.) ta sytuacja się specjalnie nie zmieni. Wymierne sukcesy w Europie są jednak oczywiście w kontekście przyszłości klubu jak najbardziej mile widziane. Choćby dlatego, że zdobywanie nowych fanów, ogólnie pojętej popularności, prestiżu to większa szansa na skuszenie do gry w Ajaksie najbardziej obiecujące talenty z Ameryki Południowej – dodaje Weinert.

***

Klubowi kibicuję ponad 20 lat i nie pamiętam tak fajnej, kompletnej, utalentowanej grupy zawodników. Bardzo dobrze byłoby wycisnąć z niej jak najwięcej jeszcze w najpiękniejszych koszulkach świata. Bo De Ligt i spółka to epokowe talenty.Tomasz Weinert

Ale zanim jeszcze lato nadejdzie, to cały czas trwa przygoda holenderskiej ekipy w Lidze Mistrzów. W 1/4 finału ostatni raz zespół z Holandii grał w 2007 roku. Było to PSV Eindhoven, które dwa lata wcześniej dotarło do półfinału. Był to ostatni zespół z poza wielkiej piątki ligowej (Premier League, La Liga, Bundesliga, Serie A i Ligue 1), który dotarł do najlepszej czwórki. Jesteśmy zdania, że Ajax stać na powtórzenie tego wyniku. „Joden” naprawdę nie mają nic do stracenia. W lidze są na 2. miejscu z pięciopunktową stratą do lidera, ale obecnie są jedynym przedstawicielem Eredivisie w europejskich pucharach. To na pewno nie ułatwi walki o mistrzowską paterę. Ale wydaje nam się, że w zamian za kolejny piękny dwumecz i awans kibice będą w stanie przecierpieć kolejny rok bez mistrzostwa Holandii. Oczywiście wszystko zależy też od szczęścia w losowaniu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze