Barwne korowody kibiców, dźwięk wuwuzeli, ogrom bramek i mnóstwo piłkarskich emocji – to pierwsze skojarzenia, które od wielu lat przychodziły do głowy na rzucone hasło Puchar Narodów Afryki. Również w tym roku z zainteresowaniem śledziliśmy afrykański czempionat, jednak tym razem większość meczów zdecydowanie trafniej opisałoby określenie nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Od zakończenia PNA 2013 minął równo tydzień, nadszedł więc czas na moje, subiektywne, podsumowanie turnieju.
Dla fanów w całej Europie czas rozgrywania Pucharu Narodów Afryki jest okazją bliższego zapoznania się, w aspekcie piłkarskim i nie tylko, z zupełnie innym światem. Na trybunach nieustannie trwa piłkarskie święto, a na boisku, w większości anonimowi czarnoskórzy zawodnicy, starają się pokazać z jak najlepszej strony. Ja sam, podobnie jak wielu innych kibiców, z utęsknieniem czekam na każdy taki turniej, spodziewając się wielu emocji, efektownych bramek i wysypu młodych talentów, które wkrótce zaleją europejski rynek transferowy. Tegoroczny czempionat w ogromnym stopniu mnie jednak zawiódł. Wiele bezbramkowych remisów, mecze momentami nudne jak flaki z olejem i niemalże absolutny brak emocji i dramaturgii – to niestety przymioty cechujące tegoroczny PNA. Powstaje w takim razie pytanie: dlaczego? Ano właśnie. Powodów jest kilka, a w tym tekście postaram się przedstawić te, moim zdaniem, najistotniejsze.

Bez wątpienia do grona aspektów w największym stopniu rzutujących na taki, a nie inny stan rzeczy była konieczność zmiany systemu rozgrywania kolejnych edycji Pucharu Narodów Afryki. Dotychczas turnieje te odbywały się bowiem co dwa lata w latach parzystych. Ktoś na górze uznał jednak, że czas to zmienić, a ostatnie dwa lata miały być przejściowymi. Zawodnicy zmuszeni byli w ciągu 24 miesięcy rozegrać dwa takie turnieje, poprzedzone oczywiście eliminacjami, w międzyczasie walcząc o awans do brazylijskiego mundialu. Nic więc dziwnego, że wywarło to ogromny wpływ na poziom obu czempionatów, czego najlepszym dowodem jest zwycięstwo Zambii w pierwszym turnieju i srebro Burkina Faso w drugim, dla których były to największe osiągnięcia w całej historii. Ucierpiała również obsada obu turniejów. Zarówno w Republice Południowej Afryki, jak i Gabonie i Gwinei Równikowej zabrakło czterokrotnego triumfatora PNA – Kamerunu – a także Egiptu, który po ten puchar sięgał aż sześciokrotnie. Sytuację tę rok temu wykorzystali Zambijczycy, którzy, pomimo końcowego zwycięstwa, nie byli jednak wystarczający dobrzy, aby choć w pojedynczych przypadkach zasłużyć sobie na wyjazd do mocnego europejskiego klubu.
Kolejną z przyczyn takiej sytuacji jest paradoksalnie… wysoki poziom rozgrywek. Spodziewam się, że większość czytelników w tym momencie uznała mnie za wariata, a pozostała część zastanawia się właśnie, czy aby na pewno trafiła tu, gdzie chciała, spieszę więc z tłumaczeniami. Za co kochamy afrykański futbol? Oczywiście za emocjonujące spotkania, piękne bramki i specyficzny klimat. Jest jednak jeszcze jeden aspekt, który od zawsze dodawał rozgrywkom dodatkowego smaczku. Od zawsze mecze te cechowały się sporą, jak na profesjonalny futbol, dozą przypadku i, często wykraczającym poza granice przeciętności, marginesem błędów zawodników. Wpadki w obronie, niekonsekwencje w ataku i kuriozalne zagrania można było mnożyć niemalże w nieskończoność i to właśnie one sprawiały, że każdy mecz PNA oglądało się z nosem wklejonym w ekran telewizora. Jakiś czas temu nastąpił jednak w Afryce przełom, kierunkujący tamtejszy futbol zdecydowanie w stronę europejskiego. Coraz większą wagę przykłada się do taktyki, w skutek czego ograniczana jest rola swobody – jednej z głównych przyczyn dawnego blasku spotkań na Czarnym Lądzie. Na boisku nie ma już miejsca na fantazję, polot i, często nieodpowiedzialne, aczkolwiek cieszące oko, zabawy z piłką. Stopniowo zostają one wypierane przez żelazną taktykę, czego prekursorami są, coraz częściej prowadzący afrykańskie reprezentacje, europejscy trenerzy. Aż połowa selekcjonerów wszystkich finalistów tegorocznego PNA pochodzi właśnie ze Starego Kontynentu, a wśród tych krajów prym wiodą Francuzi, którzy reprezentowani byli w liczbie aż pięciu.
Za taki, a nie inny stan rzeczy nie ma jednak sensu winić wyłącznie trenerów narodowych reprezentacji. Przeglądając bowiem kadry drużyn na tegoroczny turniej, w rubryce „klub” częściej niż kiedykolwiek wcześniej odnaleźć można było nazwy drużyn europejskich. Drużyn z lig, w których taktyka właściwie musi stać na pierwszym miejscu, a odpowiednia dyscyplina jest na co dzień wpajana podopiecznym. Trudno więc się spodziewać, że przyzwyczajeni do takiego systemu gry zawodnicy nagle zamienią się w jeźdźców bez głowy i postawią wszystko na polot i szaleństwo.
Można pokusić się także o stwierdzenie, że na gorszy niż zwykle klimat mistrzostw rzutował fakt, że niespełna trzy lata temu na terenie Republiki Południowej Afryki rozgrywany był turniej o dużo wyższej randze, mistrzostwa świata, którym kraj zawdzięcza między innymi ogromne stadiony, dochodzące nawet do 95 tysięcy miejsc. W czasie Pucharu Narodów Afryki gospodarzom wyszło to jednak bokiem, ponieważ w trakcie większości spotkań trybuny świeciły pustkami, co raczej nie zachęcało do oglądania takiego widowiska. Faktem jest, że afrykańscy kibice to społeczność wyjątkowo głośna i barwna, jednak na takich wielkich obiektach, rozbici w rozproszone grupki, stracili oni wiele ze swej wartości. Można by stwierdzić wręcz, że jednym z pozytywnych aspektów turnieju stały się, wyklęte przez kibiców z całego świata w roku 2010, wuwuzele, które tym razem dodawały rozgrywkom iście afrykańskiego klimatu.
Futbol afrykański jest już o krok od europejskiego. Poziom gry stopniowo się wyrównuje, a przedstawiciele Czarnego Lądu podczas światowych czempionatów notują coraz to lepsze wyniki, co powinno być przecież powodem do radości. Tak jednak nie jest, gdyż właśnie ten fakt, bardziej niż cokolwiek innego, odbiera tę radość, którą przez długie lata czerpaliśmy, oglądając zmagania zawodników na afrykańskich boiskach.
ja bym jeszcze dodal ze naturalizowanie troche
zmniejszylo poziom PNA. Gdyby w senegalu gral sagna,
evra itd.. To francja i anglia obnizyly troche
poziom. Zgadzacie sie ze mna?
Zawsze tak było że kraje które miały kolonie w
Afryce czyt.Anglia Francja Belgia naturalizowalí
piłkarzy ze swych kolonii .O i jeszcze Portugalia
która miała swoją Perłę z Mozambiku czyli
Eusebio .W reprezentacji Francji grali tacy ludzie
jak Zídane który był Algierczykiem czy Makelele
który urodził się w dawnym Zawsze czy też dla
starszych kibiców Tigana mistrz Europy z 1984.Gdyby
tak nie było danilo to niewidomo czy poznaliśmy
jednego z najlepszych piłkarzy w historii a w
historii Portugalii napewno czyli Eusebio czy ikonę
francuskiego futbolu czyt.Zidane.
Makelele urodził się w Zairze a jean Tigana w Mali
oczywiście .Co do reprezentacji Francji gdyby nie
piłkarze rodem z Afryki czyli większość piłkarzy
grających w rep.Francji to ten kraj byłby zawsze
na poziomie Polski
i tak uwazam ze naturalizacja to choroba futbolu. Np
belgia buduje silna repre ale tam prawie 50% to
Murzyni. Reprezentacja to nie klub
Tak było i tak będzie .Tak było dużo wcześniej
jak już pisałem a Belgia z tym składem (Fellaini
Benteke Kompany Defour Chadli i wiele innych
nierodowitych )to może stać się potęgą .
Pisze Pan o wysypie talentow , ktore maja zasilic
europejskie kluby-tego sie spodziewa po kazdej edycji
P.N.A.. Z drugiej strony narzekania , ze brak
reprezentacjom i ich graczom spontanicznosci i tego
afrykanskiego luzu. A to wlasnie w europie Ci gracze
ucza sie gry taktycznej , zachowawczej. Takze prosze
sie zdecydowac na jakas opcje-albo afrykanska radosc
, albo masowe wyjazdy do europy i nabieranie
europejskiej mentalnosci pilkarskiej. Ja jestem
przeciwnikiem ogolacania czarnego ladu ze swoich
talentow. Glowna przyczyna tych emigracji jest chec
zmiany swojego losu i wlasnych rodzin.
Nie sposób się z tym nie zgodzić .
Witaj. Jeszcze jedna rzecz , ktora chcialem napisac
co do artykulu. Czy zgodzisz sie ze stwierdzeniem ,
ze to przyspieszone eliminacje do tegorocznego P.N.A.
pozbawily awansu taki Kamerun np ? Smieszne
stwierdzenie i tyle. Trzeba zaczac grac i wziasc sie
za siebie poki nie jest za pozno. To juz drugi z
rzedu turniej bez Kamerunu i jesli tak dalej pojdzie
to za dwa lata znow wyeliminuje ich Sierra Leone czy
Uganda naprzyklad. Zreszta obie te ekipy mogly zagrac
na boiskach R.P.A. Pierwsi osiagneli dwa remisy z
Marokiem , a Uganda pechowo po karnych przegrala z
Zambia...
Też tak myślę trzeba wziąć się za siebie bo
nazwiska nie grają .To samo tyczy się też Senegalu
.
przemo senegal w tym roku nie mial latwo w ostatniej
rundzie grali z WKS
Pisaliscie o problemie naturalizacji afrykanskich
graczy i wcielania ich do europejskich reprezentacji.
Taki absurdalny przyklad podam. W 2006 roku grajacy W
holenderskim Feyenordzie Roterdam Salomon Kalou byl
blisko wystepu na M.S. w Niemczech
reprezentujac.....Holandie. Nie udalo mu sie uzyskac
obywatelstwa na czas. Jakby ta historia skonczyla sie
inaczej to w meczu Wybrzeze Kosci Sloniowej -
Holandia przeciwko sobie grali by bracia Salomon i
Bonaventure Kalou...A taki przyklad wewnatrz
afrykanski- kadra Gwinei Rownikowej , ktora np na
poprzednim turnieju skladala sie z nigeryjczykow,
kamerunczykow , a nawet hiszpanow i brazylijczykow ,
a rodowity gwinejczyk bodajze jeden hehe. Ma kase
dyktator tego kraju Teodoro Obiang Nguema , wiec
zamiast polepszac jakosc zycia swoich obywateli woli
kupowac sobie zawodnikow , zeby zaspokoic swoje
prozne ego.
Można i tak :-)
Podobna sytuacja już nastąpiła na MŚ 2010. W
meczu Niemcy-Ghana przeciwko sobie grali bracia
Boateng.
A Polska tam grają jakieś perkisy
obraniaki,polanskie benisze zamiast młodych
polskich talentów a w sprawie naturalizacji to
jestem temu przeciwny ciekawe jak grałyby
niemcy,holendrzy, francuzi czy anglicy bez piłkarzy
rodem z innego państwa.
Niemcy, Anglicy-oni by raczej sobie poradzili.
Problemy miałaby Szwecja, Norwegia, Belgia,
Holandia, Francja, a nawet Portugalia (Rolando i Nani
graliby dla WZP, a Pepe i Bruno Alves dla
Brazylii.).
Kadra niemiec bez emigrantów:
1.Neuer
2.Neustadter
3.Schmelzer
4.Höwedes
5.Hummels
6.Bender
7.Schweinsteiger
8.Bender
9.Schürrle
10.Götze
11.Kießling
12.Adler
13.Müller
14.Badstuber
15.Draxler
16.Lahm
17.Mertesacker
18.Höger
19.Reinartz
20.Wollscheid
21.Reus
22.Zieler
23.Trapp
Żebyś wiedział, jak się umęczyłem ustalając
ten skład.
*Trapp-Meier oczywiście.
Ja jakoś tego wysokiego poziomu w żadnym meczu PNA
nie widziałem - i nie ma szans, aby jakiś
Afrykański zespół zdziałał coś na MŚ - jedna
jaskółka wiosny nie czyni - Ghana? A co niby oni na
MŚ pokazali? Mieli w miarę łatwą grupę,
później los też był łaskawy... reszta to
odrobina szczęścia... Senegal? Skończył się
szybciej, niż zaczął... WKS? Niby już od kilku
lat wielki faworyt... jednak boisko pokazuje, że
tłumy "ekspertów" racji nie mają... czy myślicie,
że Nigeria coś jeszcze pokaże? 3 mecze w Brazylii
i do domu... może ewentualnie trochę szczęścia i
1/8 i... na pierwszym zespole z czołówki padną jak
muchy.
Nigeria jest najlepszym państwem w afryce a poza tym
to wyjdzie z grupy mistrzostw świata na 100% Miejmy
nadzieję że uefa zakaże naturalizowania piłkarzy
. w końcu platini albo blatter by coś dobrego
zrobili.