Adios „Los Boquerones”! Jak upadł Projekt Malaga?


Historia o tym, że pieniądze to nie wszystko, a sukcesu nie da się kupić

26 kwietnia 2018 Adios „Los Boquerones”! Jak upadł Projekt Malaga?

To miała być drużyna na miarę PSG czy Manchesteru City. Miała włączyć się do walki o najwyższe trofea w Hiszpanii. Miała zwojować Ligę Mistrzów, być postrachem dla każdej drużyny, której przyszłoby przyjechać na Estadio La Rosaleda. Miała być – to słowo kluczowe. Co więc poszło nie tak?


Udostępnij na Udostępnij na

Zabawa w petrodolary

9 kwietnia 2013 roku na Signal Iduna Park miała zdarzyć się rzecz historyczna. Malaga jedną nogą była już w półfinale Ligi Mistrzów, jednak wtedy zdarzył się cud. Dwie bramki Borussii w doliczonym czasie gry przekreśliły szansę hiszpańskiego klubu na największy sukces w historii. To jednak nie było początkiem problemów „Los Boquerones”. Te zaczęły się nieco wcześniej. Ale po kolei.

Przenieśmy się w czasie jeszcze o trzy lata wstecz. W 2010 roku klub z Andaluzji za 36 mln euro kupuje szejk Abdullah Al Thani. Dla sympatyków Malagi to cudowna wręcz wiadomość. Brak funduszy poprzedniego właściciela spędzał wszystkim sen z powiek. Już pierwsza konferencja Al Thaniego potwierdzała to, czego wszyscy się domyślali – szejk będzie w swój nowy nabytek pompował ogromne pieniądze. Zadeklarował, że w ciągu czterech sezonów Malaga zawojuje europejskie puchary. Przyszłość pokazała, że się nie mylił.

Nowe porządki

Letnie okienko transferowe przed sezonem 2011/2012 to prawdziwy rozkwit dla drużyny. Al Thani wydaje fortunę i sprowadza do klubu Demichelisa, van Nisterlooya, Monreala, Mathijsena, Toulalana, Isco, Santiego Cazorlę i bramkarza Kameniego. Ówczesny trener, Manuel Pellegrini, świetnie wykorzystał potencjał nowych zawodników i w tym samym sezonie zaprowadził Malagę na wysokie, czwarte miejsce w La Liga. Miejsce, które dało pierwszy w historii awans do Ligi Mistrzów. Kibice mogli czuć jedynie zachwyt.

Kolejny sezon to szósta lokata w lidze i świetne mecze w europejskich pucharach. Wydaje się, że wszystko idzie zgodnie z planem, a dobre wyniki to potwierdzają. Spełniły się słowa Al Thaniego o grze w Lidze Mistrzów, a również w ojczyźnie drużyna nie zawodzi. Isco stał się prawdziwą gwiazdą, Pellegrini, który od początku odważnie na niego stawiał, wprowadził go na wyższy poziom grania. Już wtedy z zainteresowaniem przyglądali mu się działacze Realu Madryt. Inwestycja, która kosztowała szejka 6 mln euro, już niedługo mogła zwrócić się z potężną nawiązką.

Długi, długi i jeszcze raz długi…

Na pierwszy rzut oka Malaga była na najlepszej drodze do wielkości. Wtedy jednak zaczynają docierać niepokojące wieści, jakoby właściciel klubu miał problemy z potężnymi długami. Z początku traktowane z dużym dystansem, nabrały na sile, gdy na jaw wychodzi, że kilku piłkarzy od dłuższego czasu nie otrzymuje pensji. W dodatku o pieniądze za transfery upominają się inne zespoły. Zarówno w klubie, jak i w jego otoczeniu zaczyna tworzyć się niezdrowa atmosfera. Do Manchesteru City odchodzi Manuel Pellegrini, do Realu Madryt Hiszpan Isco. Klub opuszcza także inny piłkarz, mający w założeniu stanowić jeden z filarów drużyny – Santi Cazorla. W sumie Malagę opuszcza aż 18 graczy. „Los Boquerones” rozpoczynają swoją drogę ku upadkowi.

Kolejne sezony to coraz większa dezorganizacja. Zespół znajduje się na ewidentnej równi pochyłej. Polityka transferowa Al Thaniego przypomina czasem zabawę kapryśnego dziecka. Żaden poważny klub nie pozwoliłby przecież na to, aby nowy zawodnik, który jedną nogą jest już w zespole, czekał tylko na podpis prezesa klubu, bo ten akurat tego dnia wybrał się na wakacje. W wyniku tego drużyna, która jeszcze parę lat temu uznawana była za jedną z najgroźniejszych w La Liga, teraz jest swego rodzaju pośmiewiskiem i maszyną do nabijania punktów rywalom. Jej pozycja w obecnym sezonie mówi wszystko. Pięć zwycięstw w 34 meczach, do tego tylko jedno na wyjeździe. Tak źle w zespole z Andaluzji nie było już dawno.

Główny powód? Ignorancja…

Nie ma się czemu dziwić. Odnosi się wrażenie, że Al Thaniemu zwyczajnie nie chce się zajmować klubem. Jego kontrowersyjne wypowiedzi przysparzają bardzo dużo problemów. Świetnym przykładem może być jego komentarz sprzed roku. W ostatnim ligowym spotkaniu Malaga mierzyła się z Realem Madryt, który prowadził przed Barceloną w walce o mistrzostwo kraju. To właśnie przed tym meczem padły słynne słowa:

Katalońskie szumowiny nawet nie powąchają tytułu.Mohamed Al Thani

Nie wymaga to chyba żadnego komentarza.

Powód takiego zachowania Al Thaniego jest bardzo prosty. Klub z Andaluzji miał być dla niego tylko zabawą. Małą częścią ogromnego projektu, jaki zaplanował stworzyć w tym hiszpańskim mieście. Miała powstać tam sieć hoteli, a także centrum handlowe. Nigdy nie interesował się piłką nożną, kierował się tylko chęcią wzbogacenia. Gdy okazało się, że projekt upadł, klub przestał go obchodzić. Uparcie jednak nie chce go sprzedać.

Od przyszłego sezonu Malagę czeka gra w Segunda Division. Razem z nią już na pewno spadnie Las Palmas. Paradoksalnie, dla obu tych klubów może być to wybawienie. Tyczy się to zwłaszcza Malagi. Może szalony szejk zrozumie, że sprawy zaszły za daleko i dla uciechy kibiców sprzeda klub bądź zacznie się nim interesować. Jest to też dobry moment, aby odświeżyć skład, znaleźć kilku młodych, perspektywicznych graczy. Być może spadek oznacza dla Malagi oczyszczenie, nowy, lepszy początek. Przecież czasem trzeba zrobić krok w tył, żeby móc zrobić dwa kroki naprzód. I właśnie tego życzymy wszystkim kibicom i zawodnikom Malagi.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze