Borussia Dortmund pokonała Bayer Leverkusen w 22. kolejce Bundesligi. Zwycięstwo zapewnił gościom niezawodny Pierre-Emerick Aubameyang. Samo spotkanie nie należało do najciekawszych, jednak przez decyzję sędziego o przerwaniu meczu na pewno będzie o nim głośno na całym świecie.
Pojedynek na BayArena miał być głównym daniem 22. serii gier w Bundeslidze. W końcu naprzeciwko siebie stanęły druga i trzecia drużyna w ligowej tabeli. Co prawda w momencie rozpoczęcia meczu „Aptekarze” zajmowali czwarte miejsce, ale było to spowodowane tym, że swoje spotkanie w tej kolejce rozegrała już Hertha Berlin. Nieznacznym faworytem tego starcia była ekipa Tuchela. Borussia, która jest wiceliderem, rozsiadła się wygodnie na tej lokacie. Ma bezpieczną przewagę nad grupą pościgową i tylko kataklizm może odebrać BVB wicemistrzostwo Niemiec. Leverkusen wciąż walczy o miejsce na podium i prawdopodobnie będzie o nie walczył do samego końca. O 15.30, czyli w momencie rozpoczęcia spotkania, trzecią Herthę i dziesiąty Ingolstadt dzieliło tylko sześć punktów. Tłok w tabeli mógł dodatkowo zmotywować podopiecznych Rogera Schmidta.
Bayer Leverkusen XI vs. Dortmund: Leno; Jedvaj, Toprak, Tah, Wendell; Kampl, Kramer, Bellarabi, Mehmedi; Kießling, Hernández.
— Squawka (@Squawka) February 21, 2016
Mecz miał być też pojedynkiem dwóch wybitnych snajperów – Pierre’a-Emericka Aubameyanga i Javiera Hernandeza. Gabończyk walczy o koronę króla strzelców z Robertem Lewandowskim. Zdobył 20 ligowych goli. Jeśli chodzi o wszystkie rozgrywki, w 32 występach nazbierał ich aż 30. Auba jest w Borussii niezbędny. Jego bramki są niczym tlen dla tej drużyny. W dzisiejszym spotkaniu pomagać mu mieli między innymi Mkhitaryan i debiutujący w pierwszym składzie Pulisić, o którym więcej możecie przeczytać TUTAJ.
Jego vis-a-vis – „Chicharito”, po przejściu do Bayeru w końcu przestał być rezerwowym. Meksykanin grał więcej niż w Madrycie czy Manchesterze i od razu odbiło się to na liczbie strzelanych przez niego bramek. 17 meczów i 13 goli w Bundeslidze. Jeśli chodzi o wszystkie rozgrywki, Meksykanin uzbierał 22 bramki w 29 spotkaniach. „Groszek” stał się pierwszoplanową postacią w Leverkusen. U jego boku od pierwszej minuty wystąpił były król strzelców Bundesligi – Stefan Kiessling.
Od początku spotkania nie działo się nic szczególnego. Wyświechtane określenie „mecz walki” nie było w tym przypadku żadną przesadą. Sytuacji bramkowych jak na lekarstwo, częste faule i spięcia między piłkarzami, gra prowadzona była głównie w środkowej części boiska. I tak aż do 64. minuty.
Bayer przeprowadzał jedną z nielicznych akcji pod polem karnym Borussii. Piłkarze BVB odebrali piłkę, jednak kontratak został szybko przerwany przez graczy gospodarzy. Równie szybko zawodnicy z Dortmundu rozpoczęli grę. Dwa podania i piłka była w polu karnym Bernda Leno. Tam znalazł się Aubameyang, który umieścił futbolówkę w siatce i zdobył 21. gola w Bundeslidze. Najciekawsze wydarzyło się jednak później.
Trener gospodarzy Roger Schmidt miał pretensje do arbitra. Prawdopodobnie było to spowodowane faktem, że Borussia rozpoczęła akcję nie z miejsca faulu oraz uczyniła to zbyt szybko. Sędzia tego spotkania, pan Zwayer, postanowił wyrzucić Schmidta na trybuny. Trener B04 nie chciał jednak dostosować się do polecenia arbitra bez uprzedniej rozmowy z nim. Sędzia był jednak nieugięty i za nic w świecie nie chciał podejść do szkoleniowca. Po trwającym ładnych kilka minut zamieszaniu Zwayer przerwał spotkanie i zaprosił zawodników do szatni. Na BayArena zapanowała konsternacja. Nikt nie wiedział, o co dokładnie chodzi. Dopiero interwencja Rudiego Voellera spowodowała, że gracze wrócili na boisko. Decyzja sędziego była absurdalna. Kontrakty telewizyjne, tysiące kibiców na trybunach, a mimo to arbiter pozwolił, by jakieś osobiste animozje wpłynęły na to święto futbolu.
https://twitter.com/bvbstufff/status/701438638006132736
Mówiąc pół żartem, pół serio, arbiter mógł być znudzony i zażenowany poziomem widowiska i postanowił zrobić coś, by obudzić piłkarzy. I trzeba przyznać, że mu się to udało. Po wznowieniu gry ożywili się zwłaszcza zawodnicy Bayeru, którzy częściej docierali do pola karnego Burkiego. Po chwili sędzia powinien podyktować rzut karny dla „Aptekarzy”. Pan Zwayer jednak w dalszym ciągu był myślami w szatni i na jedenasty metr nie wskazał. Bayer do końca atakował, Borussia dzielnie się broniła i czekała na kontrataki. Wynik jednak nie zmienił się aż do ostatniej minuty. Samo spotkanie będzie zapamiętane głównie ze względu na zachowanie arbitra, poziom piłkarski nie zachwycał. Wydaje się, że obie drużyny były myślami przy czwartkowych meczach Ligi Europy. Dzięki zwycięstwu Borussia umocniła się na fotelu wicelidera tabeli. Bayer natomiast nie utrzymał trzeciego miejsca, które zajmował przed startem kolejki.