30. kolejka Scottish Premier League


Trzydziesta kolejka Scottish Premier League odbyła się pod znakiem czerwonych kartek. Aż w trzech meczach zespoły zmuszone były do kończenia spotkań w niepełnym składzie. W najciekawiej zapowiadającym się spotkaniu - derby Old Firm - dość nieoczekiwanie Rangers pokonało na Celtic Park miejscowych "The Bhoys".


Udostępnij na Udostępnij na

Aberdeen – Hearts

Kontaktu z Glasgow Rangers nie traci Aberdeen, które po ciężkim boju na własnym stadionie pokonało Heart of Midlothian 1:0. Jedyna bramka padła już w siódmej minucie spotkania, a szczęśliwym strzelcem okazał się Steve Lovell. Przyjezdni nie zaprezentowali się należycie, nie potrafili stworzyć sobie sytuacji strzeleckich, grali nerwowo i szybko tracili piłkę. Gospodarze z kolei usatysfakcjonowani szybko zdobytym golem spokojnie kontrolowali przebieg meczu, z rzadka tylko starając się podwyższyć rezultat. Piłkarze „Serc” długimi momentami przyglądali się bezradnie, jak „The Dons” rozgrywają między sobą piłkę, a przy próbie odbioru najczęściej faulowali (aż dwadzieścia trzy faule przy tylko ośmiu gospodarzy). W sześćdziesiątej trzeciej minucie czerwoną kartkę otrzymał Laryea Kingston i było wiadomo, że tylko wielki pech może odebrać piłkarzom Aberdeen zwycięstwo. Nic takiego nie miało miejsca i ostatecznie to „The Dons” mogli cieszyć się z kolejnych trzech punktów. Niestety kibice „The Dons”, liczący na potknięcie się Rangersów w derbowym meczu, rozczarowali się, bowiem piłkarze Smitha również wygrali (więc różnica między tymi dwoma zespołami wciąż wynosi siedem punktów). W zespole z Edynburga zabrakło Arkadiusza Klimka, który nie znalazł uznania w oczach litewskiego szkoleniowca i oglądał mecz z trybun.

Dundee United – Motherwell

Remisem zakończyło się spotkanie Dundee United z Motherwell. Obie bramki padły już w pierwszej części spotkania. Wprawdzie pierwsi na prowadzenie wyszli – zupełnie zasłużenie – gospodarze, ale utrzymali je tylko osiem minut, po czym dość nieoczekiwanie goście doprowadzili do wyrównania (ładnym strzałem z rzutu wolnego z prawie dwudziestu metrów popisał się Murphy). Pomimo wielu dogodnych sytuacji, zwłaszcza dla United (które zresztą przez ostatnich kilka minut grało z przewagą jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Paula Quinna), wynik nie uległ w drugiej części gry zmianie i spotkanie zakończyło się dość rozczarowującym remisem.

Dunfermline – St Mirren

Spotkanie przeciwko Saint Mirren było dla Dunfermline jednym z wielu z cyklu meczów ostatniej szansy czy też meczów o sześć punktów. Niestety dla kibiców gospodarzy „The Pars” rozczarowali i tylko bezbramkowo zremisowali, ograniczając swoje szanse na dogonienie „Świętych” w tabeli praktycznie do minimum. Wynik nie odzwierciedla przewagi miejscowych, którzy długimi momentami nie schodzili z połowy rywala i seryjnie strzelali na bramkę gości. Niestety pomimo wielu dogodnych okazji żadnemu z piłkarzy Athletic nie udało się pokonać bezbłędnego tego dnia Smitha. Dunfermline tracą do bezpiecznego, jedenastego miejsca dziewięć punktów i trudno uwierzyć, żeby z pozostałych ośmiu kolejek zgromadzili o dziesięć punktów więcej niż Saint Mirren.

Hibernian – Falkirk

W Edynburgu miejscowe „Hibs” pokonało 2:0 Falkirk. Z całą pewnością wygraną gospodarzom „zapewnił” obrońca Falkirk Dean Holden, który został ukarany przez sędziującego Thomsona czerwoną kartką (wydarzenie to miało miejsce w czterdziestej trzeciej minucie). Do tego momentu spotkanie było zupełnie przeciętne, oba zespoły miały problemy ze sforsowaniem obrony rywali i nie stwarzały okazji bramkowych. W drugiej połowie grające z przewagą zawodnika Hibernian osiągnęło sporą przewagę i dużo częściej nękało swoimi strzałami broniącego Schmeichela. Bohaterem Edynburga został Abdessalam Benjelloun, który dwukrotnie pokonał bramkarza gości i zapewnił swojej drużynie trzy punkty.

Kilmarnock – Inverness

Najciekawsze spotkanie trzydziestej kolejki rozegrane zostało nie – jak się mogło wydawać przed tym weekendem – w Glasgow, ale w Kilmarnock, gdzie miejscowy zespół po świetnym spotkaniu pokonał Inverness 3:2. Dość nieoczekiwanie pierwszą bramkę zdobyli gości za sprawą Paatelainena w dziesiątej minucie. Podrażnieni tym faktem „The Killies” momentalnie zaatakowali i siedem minut później wyrównał Paul Di Giacomo. Obie drużyny nie rezygnowały z ofensywy i co chwilę gotowało się po każdej ze stron. Przed przerwą w pierwszoplanowej roli jeszcze raz wystąpił Di Giacomo, który wykorzystał dobre podanie Naismitha i Kilmarnock objęło prowadzenie. Kilka minut przed przerwą jedenastego gola zdobył właśnie Naismith i „The Killies” miało już dwie bramki przewagi. Wydawało się, że dzięki temu będą prowadzić grę w drugiej części spotkania, ale przyjezdni wcale nie zamierzali się poddawać. Dzięki temu również w drugich czterdziestu pięciu minutach kibice zgromadzeni na Rugby Park mogli oglądać świetne spotkanie. Jedynego gola w tej części gry strzelił Dods tuż po wznowieniu. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i „The Killies” wygrali 3:2, właściwie gwarantując sobie szóste miejsce.

Celtic – Rangers

Derby Glasgow zapowiadały się fascynująco głównie ze względu na fakt, iż „The Gers” pod wodzą Waltera Smitha jeszcze w lidze nie przegrali. Dodatkowego smaczku spotkaniu dodał fakt, że od pierwszych minut na boisku pojawił się były piłkarz „Rangersów” Kenny Miller. Szkot rozegrał przeciętne spotkanie, w pierwszej połowie miał dwie sytuacje, w których mógł pokusić się o zdobycie bramki, ale ich nie wykorzystał. Pierwsza połowa w ogóle toczyła się pod dyktando gospodarzy, którzy raz za razem atakowali bramkę strzeżoną przez Allana McGregora. Żadna z sytuacji strzeleckich nie została jednak przez piłkarzy Gordona Strachana wykorzystana (zazwyczaj wręcz pudłowali fatalnie), a w drugich czterdziestu pięciu szybko stracili bramkę i musieli 'gonić’ rezultat. Bramkę dającą „The Gers” strzelił Ugo Ehiogu, który fenomenalnie strzelił przewrotką, pokonując bezradnego w tej sytuacji Artura Boruca. Polski bramkarz nie miał nawet najmniejszych szans na obronę tego strzału. Od momentu zdobycia gola goście cofnęli się nieco na własną połowę, pozwalając Celtikowi rozgrywać piłkę w środku boiska, ale jednocześnie skutecznie odcinali napastników „The Bhoys” od podań. Boruc rzadko kiedy miał możliwość się wykazać, a jeśli już dochodziło do akcji w jego polu bramkowym, to radził sobie bardzo dobrze. Ostatecznie po dziewięćdziesięciu minutach i nieco rozczarowującym pod względem skuteczności meczu przyjezdni wygrali 1:0, zmniejszając swoją stratę do Celtiku do szesnastu punktów. Wprawdzie raczej nie będzie to miało wpływu na tytuł mistrzowski, którego „Celtom” już nikt nie odbierze, ale takie zwycięstwo zawsze cieszy. Dla „The Bhoys” była to dopiero druga porażka w bieżącym sezonie.
Niestety po raz kolejny zabrakło w meczowym składzie Macieja Żurawskiego, który wciąż leczy kontuzję łydki i nie wiadomo dokładnie, kiedy znowu pojawi się na murawie.

Bardzo dobre zawody rozegrał w barwach FC Gretna Zbigniew Małkowski, który jest wypożyczony do pierwszoligowego (notabene druga liga) zespołu z Hibernianu. Polski bramkarz rozegrał całe spotkanie, obronił rzut karny i walnie przyczynił się do wyjazdowej wygranej nad Dundee.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze