1. kolejka Orange Ekstraklasy


Skorumpowana i słaba to przymiotniki jakimi bardzo często określana jest Orange Ekstraklasa. Pomimo tego większość z nas z utęsknieniem czekała na jej start. Po niespodziewanych sukcesach Zagłębia Lubin i GKS-u Bełchatów teraz powinno być jeszcze ciekawiej. Do ligowej elity awansowały bowiem trzy zasłużone śląskie kluby Polonia Bytom, Ruch Chorzów i Zagłębie Sosnowiec. Ponadto z zagranicy do Polski wróciło kilka głośnych nazwisk jak Jerzy Brzęczek, Radosław Kałużny, Kamil Kosowski, Andrzej Niedzielan czy Bartosz Ślusarski. Pierwsza kolejka już za nami, zatem Drodzy czytelnicy ligowe rozgrywki czas zacząć!


Udostępnij na Udostępnij na

Liga wystartowała w komplecie, choć do końca niepewny był udział Ruchu, Polonii i Zagłębia Sosnowiec. Nawet najstarsi sympatycy piłki kopanej nie mogli sobie przypomnieć większego bałaganu niż ten jaki miał miejsce na tydzień przed startem rozgrywek. Całe to zamieszanie na pewno nie wpłynęło dobrze na słaby i tak już wizerunek naszej ekstraklasy. Na szczęście na boiskach walki i emocji nie brakowało, padło sporo bramek.

Na pierwszą sensację kibice nie musieli długo czekać. W piątek Ruch Chorzów, który w ostatniej chwili otrzymał licencję zdeklasował na wyjeździe Groclin Grodzisk Wielkopolski. Wynik 4:1 dla „niebieskich” może szokować zwłaszcza, że drużyna Drzymały to zdobywca Pucharu Polski. Spory wkład w zwycięstwo mieli Słowacy Martin Fabus i Pavol Balaz, sprowadzeni przez ich rodaka Duszana Radolskiego, dla którego mecz był sentymentalną podróżą do Grodziska. To właśnie z Groclinem trener ten święcił swoje największe sukcesy. „Dla mnie jest to wielka kompromitacja. Całą odpowiedzialność za wynik biorę na siebie.” – podsumował spotkanie aktualny szkoleniowiec ekipy z Grodziska, Jacek Zieliński. Po efektownym zwycięstwie Ruch został pierwszym liderem Orange Ekstraklasy.

W drugim piątkowym spotkaniu, broniące tytułu mistrzowskiego Zagłębie pokonało bez większych kłopotów Widzew Łódź 2:1. Świetny występ zanotował Maciej Iwański zaliczający bramkę i asystę. Trafienie rozgrywającego „miedziowych” było szczególnej urody i ma szansę zostać golem kolejki. Dobrze zaprezentował się Andre Nunez, zastępujący na boisku powracającego do pełnej dyspozycji Michała Chałbińskiego. Brazylijczyk, który strzelił bramkę w swoim debiucie, głośno deklaruje, że bardzo chciałby zostać królem strzelców całej ligi. Honorową bramkę Widzew zdobył w momencie rozprężenie gospodarzy, którzy myśleli już chyba o meczu z Steauą Bukareszt.

W meczu kolejki, wicemistrz kraju GKS Bełchatów łatwo uporał się z Koroną Kielce. Podopieczni Oresta Leńczyka strzelili dwie bramki, bezlitośnie wykorzystując błędy popełnione przez obronę rywali. W drużynie Korony wyróżniał się jedynie Edi Andradina, który sam jednak nie mógł odmienić losów spotkania. Co ciekawe mecz na ławce rezerwowych zaczęli Krzysztof Gajtkowski, Marcin Kaczmarek i Piotr Świerczewski. GKS mógł wygrać wyżej, ale świetną okazję w końcówce zmarnował Peruwiańczyk Sanchez. Sanchez Reyes to obok innego Peruwiańczyka Herrera Zegarra obiecujący zakup z Ameryki Południowej dokonany latem przez wicemistrzów Polski.

Dla Jagielloni Białystok sobotni pojedynek był pierwszym po czternastu latach w ekstraklasie. Na wstępie przyszło jej się zmierzyć z jeszcze bardziej spragnioną pierwszoligowej piłki Polonią Bytom, która na salony powraca po dwudziestu latach. Choć pierwszą bramkę zdobyła Polonia, a całe spotkanie miało wyrównany przebieg to ostatecznie górą było popularna „Jaga”, wygrywając 2:1. Losy meczu rozstrzygnął duet Remigiusz Sobociński – Dariusz Jarecki, który dwójkowymi akcjami „rozklepał” obronę bytomskiego klubu. „Z przekroju całego meczu Jagiellonia zasłużyła na to jedną bramkę więcej i bardzo się cieszę, iż w meczu inauguracyjnym zdobyliśmy trzy punkty.” – stwierdził po meczu uradowany Artur Płatek

Niezwykle dramatyczną końcówkę miał mecz w Wodzisławiu, gdzie miejscowa Odra zremisowała 2:2 z Łódzkim Klubem Sportowym. Do 88. minuty ŁKS prowadził 2:0 i był niemal pewny 3 punktów. W między czasie trener Odry Mariusz Kuras wprowadził z ławki Bartłomieja Sochę i Bartosza Iwana, co okazało się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Obaj super rezerwowi zanotowali trafienia, ratując 1 punktów dla gospodarzy. „Wróciliśmy z dalekiej podróży. Chwała chłopakom za grę do końca. Mój debiut był przeciętny, ale trzeba się cieszyć z punktu. Brawa dla rezerwowych. Nie dąsali się, że siedzą na ławie, wyszli na boisko, powalczyli, padły piękne bramki”. – chwalił zmienników Mariusz Kuras.

Najwięcej bramek padło w Poznaniu. Faworyzowany Lech pokonał 4:2 beniaminka z Sosnowca. Zagłębie w pewnym momencie przegrywało aż trzema bramkami, ale w końcówce udało im się strzelić dwie, kontaktowe bramki. Dzięki, czemu mecz był emocjonujący do ostatniej minuty. Dwa trafienia zanotował Marcin Zając, który tym samym wysunął się na prowadzenie w klasyfikacji strzelców. Spotkanie miało wszystko, to co podoba się kibicom, ładne bramki, dużo sytuacji podbramkowych i nieoczekiwane zwroty sytuacji.

W jedynym niedzielnym meczu Legia pokonała Cracovię 1:0. Smaczku temu spotkaniu dodawał fakt, że w ostatnim tygodniu, zespół z Łazienkowskiej niespodziewanie wzmocnił najlepszy gracz gości Piotr Giza. Transfer był przeprowadzany praktycznie przed samym pojedynkiem, więc Giza w meczu z Cracovią nie zagrał. W pierwszej połowie „wojskowi” przeważali, świetnie prezentował się duet napastników Bartłomiej Grzelak – Takesure Chinyama, co zaowocowało trafieniem tego drugiego. Druga odsłona miała zupełnie inne oblicze, do gry zabrali się przyjezdni, którzy mieli kilka szans na wyrównanie.

Mecz Wisła Kraków – Górnik Zabrze został przełożony.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze