Poszkodowani i wygrani. Bitwa w Lidze Europy trwa


Przed nami rewanżowe starcia 1/8 finału LE

15 marca 2018 Poszkodowani i wygrani. Bitwa w Lidze Europy trwa

Pojedynki 1/8 finału Ligi Europy stały oczywiście pod znakiem ciekawej – patrząc przynajmniej z perspektywy przeszłości – rywalizacji Milanu z Arsenalem. Kiepska dyspozycja gospodarzy sprawiła, że mecz jedynie w pierwszej połowie mógł trzymać w napięciu. Ci, którzy oczekują wyrównanych i emocjonujących starć w spotkaniach rewanżowych, powinni zwrócić swoją uwagę na Kijów, Petersburg bądź Salzburg.


Udostępnij na Udostępnij na

Zabite emocje w hicie?

O ile pierwszą połowę meczu Milanu z Arsenalem faktycznie można było obejrzeć z ciekawością, o tyle druga okazała się piłkarskim bublem. Gościom z Londynu wyraźnie już się nie chciało i w pełni zadowoleni z prowadzenia 2:0 tylko czekali na ostatni gwizdek sędziego. Gospodarze z kolei nie posiadali jakichkolwiek argumentów, aby przedrzeć się przez szczelną defensywę „Kanonierów”. Gra londyńczyków w defensywie zwykle przyprawia o palpitację serca ich kibiców. Tym razem było inaczej.

Triumf na San Siro znacznie poprawił nastroje w zespole Arsenalu, w którym od początku 2018 roku panowała wyłącznie grobowa atmosfera. Dwubramkowe zwycięstwo na terenie wroga daje im pewien komfort psychiczny. Czy jednak aż taki, aby twierdzić, że rywalizacja dwóch utytułowanych, historycznych drużyn została całkowicie zabita?

Biorąc pod uwagę zatracony już dawno temu zmysł taktyczny Arsene’a Wengera, odwrócenie losów dwumeczu przez mediolańczyków wcale nie jest wykluczone. Od gospodarzy spotkania na Emirates Stadium raczej nie ma co oczekiwać fajerwerków. Inaczej niż w przypadku Milanu. Jak na Gennaro Gattuso przystało, walki ze strony jego podopiecznych nie powinno zabraknąć. Jak zresztą w większości tego typu sytuacji, gdy zespół po porażce u siebie musi odrabiać straty. W końcu co im pozostało? – W piłce nigdy nie mów nigdy, więc pojedziemy do Londynu, aby spróbować, a nie na wycieczkę. Jesteśmy Milanem i mamy koszulkę do uszanowania – wyznał po pierwszym starciu z Arsenalem Gattuso. I to credo powinno przyświecać Włochom podczas wyprawy do Londynu.

Niemieckie wahania nastrojów

We własne gniazdo mocno narobili piłkarze Borussii Dortmund. Na Signal Iduna Park doszło chyba do największej niespodzianki, jeśli chodzi o pierwsze spotkania 1/8 finału.

Siedem zabójczych minut pozwoliło Valonowi Berishy i jego Red Bullowi Salzburg wywieźć z Dortmundu niezwykle cenne zwycięstwo 2:1. To nie pierwszy raz, kiedy zespół z Zagłębia Ruhry zawodzi na własnym obiekcie. Na etapie 1/16 finału krwi zawodnikom Petera Stoegera mocno napsuła włoska Atalanta, a wyeliminowanie przedstawiciela Serie A przyszło w ogromnych bólach.

Złą dyspozycję Borussii w pierwszej odsłonie dwumeczu potwierdza statystyka strzałów. Michy Batshuayi do spółki z Marco Reusem i Mario Goetze oddali zaledwie dwa celne uderzenia na austriacką bramkę. Ofensywne trio musi udowodnić swoją klasę, myśląc o odrobieniu strat na obiekcie rywala. Przede wszystkim wypożyczony z Chelsea Belg. W ubiegłą niedzielę znów nie zawiódł na krajowym podwórku, dwoma golami przyczyniając się do zwycięstwa nad Eintrachtem Frankfurt. Zobaczymy, czy Batshuayi odpali także w Salzburgu.

Odmienne nastroje panują w obozie RB Lipsk. Ostatnie tygodnie w ligowych rozgrywkach nie są może udane dla europejskiego debiutanta. W Lidze Europy spisują się jednak co najmniej poprawnie. Po wyeliminowaniu Napoli drugi niemiecki przedstawiciel stanął przed niezwykle nieprzyjemnym dwumeczem przeciwko Zenitowi St. Petersburg.

Do pewnego momentu wszystko układało się po jak najlepszej myśli zespołu ze wschodniej części Niemiec. Timo Werner i Naby Keita – dwaj niezaprzeczalni liderzy – przy wsparciu Portugalczyka Brumy, który otworzył wynik spotkania, ustawili swoją drużynę w niezwykle komfortowej sytuacji. Doświadczeni na europejskiej arenie Rosjanie nie do końca dali jednak za wygraną. Pięknym strzałem z rzutu wolnego Domenico Criscito zapewnił gościom wyjazdowe trafienie.

Nikła wygrana 2:1 RB Lipsk na ich obiekcie wciąż pozostawia kwestię awansu otwartą. Niewykluczone, że kluczem do sukcesu Zenita okaże się niezwykle cenny gol z 86. minuty pierwszego meczu. Na własnym terenie to oni mogą uchodzić za faworyta.

Główny faworyt z Madrytu

Bez cienia wątpliwości na głównego faworyta do końcowego triumfu wyrastają piłkarze Diego Simeone. W pierwszym meczu rozegranym na własnym obiekcie nie dali jakichkolwiek szans ekipie Lokomotivu Moskwa. Macieja Rybusa i spółkę czeka raczej niewykonalne zadanie.

Wynik 3:0 z pierwszego starcia daje bardzo dużą swobodę „Los Colchoneros”, którzy dobrą dyspozycję z zeszłotygodniowej rywalizacji z Rosjanami potwierdzili także w ligowy weekend, stawiając kolejny krok w stronę wicemistrzostwa kraju.

W Lidze Mistrzów zawiedli na całej linii, nie pokonując nawet fazy grupowej. Ich piłkarski potencjał, sugerujący, że miejsce Atletico znajduje się przynajmniej w najlepszej ósemce drużyn Starego Kontynentu, w najlepszy sposób ujawnia się w europejskich rozgrywkach tego drugiego sortu. Finał z udziałem Hiszpanów nie będzie żadnym zaskoczeniem, aczkolwiek trudno wysnuwać wnioski, jakoby LE w bieżącym sezonie nie miała sensu, a puchar z miejsca należy przyznać drużynie z Madrytu.

O honor ukraińskiej piłki

Dwa jedyne eksportowe ukraińskie kluby solidarnie przebrnęły do etapu zimowo-wiosennych zmagań w europejskich rozgrywkach. We wtorek Szachtar Donieck nie dał jednak rady AS Roma w 1/8 finału Ligi Mistrzów. O dobre imię ukraińskiej ligi walczy zatem już jedynie Dynamo Kijów.

Podczas ceremonii losowania para Lazio – Dynamo nie przyniosła raczej wielu emocji w kontekście ich boiskowej rywalizacji. Pierwszy mecz tych drużyn we Włoszech pokazał, że to właśnie te pozornie nie do końca fascynujące spotkania potrafią dostarczyć sporo frajdy.

Nie zabrakło przede wszystkim wrażeń estetycznych związanych z golami autorstwa gości z Ukrainy. Trudno rozstrzygać, któremu trafieniu należą się lepsze noty: Viktora Cygankowa otwierającego wynik rywalizacji czy Juniora Moaresa na 2:2? Tego typu dywagacje z całą pewnością nie są najistotniejsze w zespole Dynama. Dla Ukraińców najważniejsze jest to, że bramkowy remis stawia ich w korzystniejszej sytuacji przed rewanżem.

Miłym faktem dla polskiego kibica jest pełne 90 minut rozegrane przez Tomasza Kędziorę. Kadrowicz Adama Nawałki wraz z kolegami uchodzi w obecnej sytuacji za faworyta dwumeczu. Bilans starć Dynama z włoskimi drużynami nie do końca przemawia jednak na ich korzyść. W jedenastu dotychczasowych spotkaniach rozegranych u siebie Dynamo triumfowało zaledwie raz nad zespołem z Półwyspu Apenińskiego. W każdym razie na Ukrainie emocji nie zabraknie.

W kontekście rewanżów niezagrożona wydaje się pozycja Olympique’u Marsylia oraz Sportingu Lizbona. Pierwsi wciąż nie oddali kluczy do twierdzy Stade Velodrome i po zwycięstwie 3:1 nad drużyną z Bilbao nadal pozostają niepokonani na własnym obiekcie w europejskich rozgrywkach bieżącego sezonu. Portugalczycy z kolei bezproblemowo uzyskali dwubramkową przewagę na własnym terenie i w rywalizacji z Viktorią Pilzno pewnie zmierzają w kierunku awansu do ćwierćfinału. Nie sposób nie zwrócić także uwagi na gospodarzy finału z Lyonu. Z Moskwy wywieźli skromne 1:0 przeciwko CSKA i wyglądają raczej na zespół, który w rewanżu dokończy dzieła.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze