1/8 finału Ligi Mistrzów – analiza dwumeczów


Poznaliśmy pary 1/8 finału tegorocznej Ligi Mistrzów. Komu się najbardziej poszczęściło w losowaniu, a dla kogo los nie okazał się łaskawy?

18 grudnia 2019 1/8 finału Ligi Mistrzów – analiza dwumeczów

Wszystko w kwestii pojedynków 1/8 finału Ligi Mistrzów stało się jasne. Po przerwie zimowej czekają nas bardziej lub mniej elektryzujące piłkarski świat dwumecze, które wyłonią najlepszą ósemkę europejskich klubów tego sezonu. Patrząc na układ tegorocznych meczów 1/8 finału, śmiało można powiedzieć, że powiedzenie, iż Liga Mistrzów zaczyna się dopiero od fazy pucharowej, nie jest wyssane z palca. Kilka spotkań bez dwóch zdań mogłoby aspirować do hitów dalszej fazy rozgrywek czy nawet tworzyć parę finałową.


Udostępnij na Udostępnij na

Wszystkie pary przeanalizujemy sobie w kolejności, w jakiej były dziś rozlosowane. Analizę wzbogacą typy redaktorów iGol, kto z danej pary awansuje do dalszej części rozgrywek.

Borussia Dortmund – Paris Saint-Germain

Jako pierwszy los złączył ze sobą wicemistrza Niemiec i mistrza Francji. Sentymentalną podróż odbędą zatem obaj trenerzy. Thomas Tuchel w latach 2015–2017 prowadził drużynę z Signal Iduna Park, natomiast Lucien Favre dzięki sezonom spędzonym na ławce w Nicei też doskonale zna francuską piłkę. Paryżanie wygrali swoją grupę, tracąc zaledwie dwa punkty we wszystkich spotkaniach i dając sobie strzelić tylko dwa gole (oba w rewanżu na Santiago Bernabeu z Realem Madryt).

Piłkarze ze stolicy Francji chcą położyć kres słabej grze w europejskich pucharach, bo dla działaczy klubu sukcesy na krajowym podwórku nie mają praktycznie żadnej wartości. Dopóki zespół ma jeszcze do swojej dyspozycji takich piłkarzy jak Kylian Mbappe, ten cel wcale nie musi wydawać się tak daleki i abstrakcyjny.

Sportskeeda.com

Mimo niezłych wyników w Bundeslidze, dobrze funkcjonującej kadry i awansu z jednej z grup śmierci tegorocznej Champions League to niemiecki klub jest underdogiem dwumeczu. Awans do fazy pucharowej w ostatniej kolejce z pewnością bardzo cieszy, ale jednakowoż nie daje gwarancji skutecznego postawienia się zespołowi PSG. Podopieczni trenera Favre’a musieli jednokrotnie uznać wyższość Barcelony i Interu, ale dziesięciopunktowa zdobycz wystarczyła do tego, żeby wiosną rozegrać jeszcze co najmniej dwa spotkania w europejskiej elicie. Atutem BVB będzie fakt, że pierwszy mecz rozegrają na własnym terenie, co może mieć znaczący wpływ na losy całego pojedynku.

Bezpośrednich meczów obu zespołów w ostatnich latach na próżno szukać. Takowe miały miejsce po raz ostatni w 2010 r., kiedy to drużyny mierzyły się ze sobą w fazie grupowej Ligi Europy, ale były to wówczas kompletnie inne kluby względem tego co jest dziś. Jak odmienna była sytuacja obu ekip, niech świadczą kadry z tamtego sezonu Borussii i PSG. Jedną z większych gwiazd francuskiego zespołu był wtedy Brazylijczyk Nene, natomiast w dortmundzkiej ekipie jeszcze wtedy na dobre nie nastała era polskiego trio Lewandowski – Błaszczykowski – Piszczek.

Szanse na awans według redaktorów iGol: Borussia Dortmund 22% – PSG 78%

Real Madryt – Manchester City

Bez cienia wątpliwości para najmocniejsza, z największymi niewiadomymi i z największą liczbą osób oczekujących na rozwiązanie dwumeczu. Przed losowaniem wiadomym było, że Real zajmując 2. miejsce w grupie, już na tym etapie nie będzie miał łatwo. W Madrycie najbardziej liczono na RB Lipsk, ale z kulki wylosowanej przez Hamita Altintopa wyłoniła się nazwa mistrza Anglii. Wiemy dzięki temu, że któryś z faworytów pożegna się z rozgrywkami jeszcze przed ćwierćfinałami.

Pep Guardiola, który doskonale zna realia Primera Division, prawdopodbnie wszystkie siły rzuci właśnie na Champions League. Po pierwsze – od paru lat Liga Mistrzów stała się jego kompleksem, z którym nie potrafi sobie poradzić. Po drugie – w Premier League Liverpool uciekł już na taki dystans, że walka o tytuł wydaje się na ten moment abstrakcją. A w przypadku odpadnięcia Manchesteru City kto wie, czy Guardiola nie będzie musiał się pożegnać z ławką trenerską na Etihad Stadium…

Od czasu przejęcia „The Citizens” przez szejków drużyna z Manchesteru tylko raz znalazła się w najlepszej czwórce europejskich drużyn. Tam w sezonie 2016/2017 musiała uznać wyższość właśnie Realu Madryt. Wcześniej dwukrotnie żegnała się z rozgrywkami, przegrywając w 1/8 finału z inną hiszpańską drużyną – Barceloną. Klątwa hiszpańsko-angielskich katów (ostatnie dwa sezony odpadnięcie w ćwierćfinale kolejno z Liverpoolem i Tottenhamem) ma zostać przełamana w tej kampanii.

Ewentualne odpadnięcie Realu na tym etapie oznaczałoby pożegnanie się z rozgrywkami drugi rok z rzędu na pierwszym szczeblu po fazie grupowej. Rok temu lepszy okazał się Ajax Amsterdam. Czy sezon później absolutny rekordzista pod względem zdobytych Pucharów Europy ponownie będzie musiał uznać czyjąś wyższość już tak wcześnie?

Szanse na awans według redaktorów iGol: Real Madryt 56% – Manchester City 44%

Wikimedia Commons

Atalanta Bergamo – Valencia

Niemałą niespodzianką okazał się awans Atalanty do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, gdzie walka w grupie C toczyła się do ostatnich minut. Finalnie za plecami Manchesteru City znalazła się właśnie drużyna trenera Gasperiniego, która zakończyła przygodę Szachtaru Donieck i Dynama Zagrzeb w tegorocznej Lidze Mistrzów. Oczywistym było, że na którąkolwiek z drużyn z pierwszych miejsc nie trafi Atalanta, to i tak będzie uznawana za zespół słabszy. Trafiła jednak, wydaje się, najlepiej jak mogła, bo Valencia, mimo zwycięstwa w trudnej grupie z Chelsea, Ajaksem i Lille, jest klubem w zasięgu Włochów. Patrząc na marki, jest to prawdopodobnie najmniej medialny dwumecz, natomiast wydaje się, że może być także jednym z bardziej wyrównanych.

Valencia do ostatniej kolejki musiała się martwić, czy w ogóle na wiosnę zagra w Lidze Mistrzów. Okazało się jednak, że zwycięstwo nad Ajaksem nie tylko dało taką przepustkę, ale także zapewniło pierwsze miejsce w grupie przed Chelsea. Hiszpański zespół skruptulatnie sobie na ten awans zapracował, wygrywając między innymi z „The Blues” na Stamford Bridge czy nie dając się ograć francuskiemu Lille. Dla klubu z Walencji jest to pierwszy awans do fazy pucharowej Champions League od sezonu 2012/2013 i pierwsze zwycięstwo w grupie od kampanii 2006/2007.

Szanse na awans według redaktorów iGol: Atalanta Bergamo 39% – Valencia 61%

Atletico Madryt – Liverpool

Obrońców tytułu, mimo zwycięstwa w grupie, czeka bardzo trudne starcie. Oczywiście jakościowo nie jest to ten sam rywal, który w 2014 i 2016 roku grał w finale Ligi Mistrzów, ale wciąż jest to klub nieobliczalny. W ostatnim sezonie przecież gigantycznych problemów narobił Juventusowi, wygrywając u siebie 2:0 i dopiero w rewanżu po hat-tricku Ronaldo przegrywając 0:3. W grupie co prawda potknięć chłopcom Diego Simeone nie zabrakło i walkę o awans musieli toczyć do ostatniej kolejki, ale wszystko zakończyło się happy endem. Podobnie zresztą sytuacja miała się z „The Reds”, którzy trzeci sezon z rzędu awans zapewniają sobie w 6. kolejce gier. Tym razem zwycięstwo nad RB Salzburg dało pierwsze miejsce w grupie.

Na swojej drodze spotykają się kluby mające bardzo dużą wiedzę w temacie gier o wielką stawkę. Oba zespoły cierpiały przez Real Madryt. „Królewscy” dwukrotnie w finale Champions League odprawili Atletico, a przed dwoma sezonami w Kijowie także Liverpool musiał uznać wyższość drużyny Zinedine’a Zidane’a. Ostatni bezpośredni dwumecz w europejskich pucharach oba zespoły rozegrały w 2010 roku. Wówczas stawką był awans do finału Ligi Europy, który ostatecznie wywalczyli „Los Colchoneros”, a następnie sięgnęli po puchar, pokonując w finale Fulham. Na przełomie lutego i marca stawką będzie awans do najlepszej ósemki Europy. Dla Liverpoolu może być to trzeci awans z rzędu, dla Atletico powrót do elity po dwóch latach zadyszki.

Szanse na awans według redaktorów iGol: Atletico Madryt 11% – Liverpool 89%

Chelsea FC – Bayern Monachium

Już na etapie 1/8 finału dojdzie do powtórki finału Ligi Mistrzów z sezonu 2011/2012. Wyjątkowo bolesnego dla Bawarczyków, którzy wtedy musieli na własnym stadionie po rzutach karnych uznać wyższość rywali, dla których był to jak dotąd jedyny triumf w Champions League. Okazji do rewanżu jeszcze nie było, ale dla Bayernu nadarza się ona właśnie teraz. Od czasu zwycięstwa na Wembley w finale Ligi Mistrzów w 2013 roku klub z Monachium przeżywa ciągłe rozczarowania. Przez sześć sezonów pięciokrotnie ich przygodę z rozgrywkami kończył zespół z Hiszpanii (trzy razy Real, raz Atletico i Barcelona), a w zeszłej kampanii Liverpool. Czy Chelsea będzie kontynuatorem klątwy, która nawiedziła monachijski klub?

O formie ligowej Bayernu w tym sezonie można mówić wiele, niekoniecznie pozytywnie. Natomiast jeśli chodzi o Ligę Mistrzów, wszystko jest jak należy. Bayern jako jedyny w fazie grupowej wygrał wszystkie sześć meczów (m.in. 3:1 i 7:2 (!) z finalistą ostatniej edycji – Tottenhamem). Do tego strzelił najwięcej goli ze wszystkich zespołów (24), mając ich aż o sześć więcej od drugiego w tej klasyfikacji Tottenhamu.

I ma w swoich szeregach pana Roberta Lewandowskiego, który bije rekord za rekordem i gdyby nie brak gry w ostatnim meczu grupowym, to niewykluczone, że dzierżyłby już także rekord za najwięcej goli w fazie grupowej. Ostatecznie tę fazę zakończył ze znakomitym wynikiem dziesięciu bramek na koncie, co sprawia, że ma lepszy dorobek bramkowy od 6 z 16 zespołów, które awansowały do dalszej fazy Ligi Mistrzów (m.in. Barcelona, Atletico czy Borussia). Może to jest ten czas, w którym Bawarczycy znów podbiją Europę?

Szanse na awans według redaktorów iGol: Chelsea FC 17% – Bayern Monachium 83%

Olympique Lyon – Juventus

Na papierze ten dwumecz może okazać się bez historii. „Juve” tracąc w grupie 2 z 18 punktów, pewnie awansowało do dalszej fazy, natomiast klub z Lyonu wymęczył awans z grupy G, mając tylko punkt przewagi nad Benficą i Zenitem. Trudno szukać jakiegoś punktu zaczepienia, który da nadzieję na zagrożenie „Starej Damie”. Tym bardziej że dopiero co wypłynęła wiadomość o tym, że więzadła w kolanie zerwali Memphis Depay oraz Jeff Reine-Adélaide, a od pewnego czasu w klubie jest napięta atmosfera, za co najbardziej obrywa ekspiłkarz Wisły Kraków – Marcelo. Na ten moment ten dwumecz wydaje się mieć najbardziej przewidywalny wynik. Jeśli Juventus zagra na swoim normalnym poziomie, nic złego podopiecznym Sarriego stać się nie powinno.

W latach 2014–2017 przegranymi finałami Ligi Mistrzów wymieniali się wspomniane wcześniej Atletico oraz właśnie Juventus. Dwa ostatnie sezony to odpadnięcie na poziomie ćwierćfinału rozgrywek. „Stara Dama” wyszła dwukrotnie z założenia, że jeśli nie można z kimś wygrać, to trzeba go kupić. I w taki sposób po przegranej w dwumeczu z Realem Madryt do Turynu trafił Cristiano Ronaldo, a po zeszłorocznej porażce z Ajaksem w klubie pojawił się Matthijs de Ligt, którego gol wyrzucił „Juve” z ostatniej kampanii Champions League. Plan Mauricio Sarriego jest prosty – przy znacznym wkładzie właśnie tej dwójki po 24 latach Juventus znów ma być najlepszy w Europie.

Szanse na awans według redaktorów iGol: Olympique Lyon 6% – Juventus 94%

Tottenham Hotspur – RB Lipsk

Prawdopodobnie najbardziej nieoczywisty dwumecz tego etapu rozgrywek. Z jednej strony finalista ostatniej edycji, mający na ławce trenerskiej speca w postaci Jose Mourinho, ale jednakowoż klub bardzo mizernie sobie radzący w Premier League i potrafiący nagle zagrać koszmarny mecz u siebie i przegrać w grupie 2:7. Z drugiej strony drużyna bez żadnego większego doświadczenia na arenie europejskiej w meczach o dużą stawkę, ale mająca w swojej artylerii postaci potrafiące w pojedynkę zmienić obraz meczu i swoim geniuszem mogące zapewnić korzystny wynik. Wyjątkowy może być to dwumecz, bo graniczy z cudem przewidzenie, co będzie się w nim działo.

Trudno powiedzieć coś konkretnego o zespole z Lipska pod względem meczów z wielkimi rywalami, bowiem w grupie przyszło im się mierzyć ze średniakami jak na standardy Ligi Mistrzów. Tottenham natomiast z grupy wyszedł bez problemu, ale absolutnie nie można powiedzieć, żeby się w niej dobrze zaprezentował. Dwa razy zebrane bęcki od Bayernu nie zwiastują dla nich łatwej przeprawy w walce z RB Lipsk.

Dla Jose Mourinho została w zasadzie bitwa na jednym froncie. W lidze celem są już w zasadzie jedynie europejskie puchary, a sezon może zostać uratowany właśnie dobrą grą na europejskich boiskach. Drużyna Juliana Nagelsmanna może natomiast dokonać czegoś wielkiego. Obecnie przewodzi tabeli Bundesligi i do dobrego wyniku w lidze może dołożyć zajście daleko w Lidze Mistrzów. A to być może na wielkie europejskie salony wprowadziłoby zupełnie nową markę…

Szanse na awans według redaktorów iGol: Tottenham Hotspur 61% – RB Lipsk 39%

SSC Napoli – FC Barcelona

Jedyna para, w której mierzą się ze sobą jak dotąd niepokonane w tej edycji Ligi Mistrzów drużyny. Tyle że Napoli z sześciu meczów wygrało połowę i drugie tyle zremisowało. Barcelona grupę śmierci przemknęła bez zająknięcia. Mecz na pewno wyjątkowy dla Diego Maradony, który oba te kluby poznał od podszewki. Ale też na pewno spotkanie zagadkowe dla wszystkich, bo Barcelona skąpana od lat w obsesji powrotu na szczyt w Europie za wszelką cenę będzie chciała pewnie przejść kolejnego rywala.

Analogiczna sytuacja jest jednak w zespole z Neapolu, który od lat głodny jest gry na najwyższym klubowym poziomie. Jeden awans do fazy pucharowej Champions League przez ostatnie siedem sezonów to wynik znacznie za słaby dla klubu, który rokrocznie od pewnego czasu liczy się  w walce o scudetto.

Dwusezonowe fatum, które złapało za gardło Barcelonę, ma wreszcie puścić podopiecznych Ernesto Valverde. Najpierw Kostas Manolas (obecnie piłkarz Napoli), który strzelił gola na 3:0 dla Romy dającego Włochom awans w rewanżowym meczu ćwierćfinałowym sezonu 2017/2018. Rok temu zaliczka 3:0 z Camp Nou okazała się za mała do awansu do finału Barcelony. Liverpool na Anfield wygrał 4:0, meldując się w finale i później wygrywając trofeum.

Dla Katalończyków ból ligomistrzowy stał się nie do zniesienia. Ewentualna kolejna wpadka będzie końcem świata dla całego zespołu, ale przede wszystkim dla Leo Messiego, dla którego Puchar Europy stał się obsesją napędzającą go do pokonywania kolejnych granic. Czy Napoli stanie się kolejnym sennym koszmarem Argentyńczyka czy może natchnieniem do walki o szósty puchar Ligi Mistrzów dla Barcelony?

Szanse na awans według redaktorów iGol: SSC Napoli 6% – FC Barcelona 94%

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze