Wspaniałe widowisko w Getafe


Za nami emocje związane z rewanżowymi meczami ćwierćfinałów Pucharu UEFA. Znamy już pary półfinałowe turnieju, a żeby nie przedłużać podsumowanie dnia w formie relacji z dzisiejszych spotkań.


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwszy mecz rozpoczął się o 18:30 na Stadionie Pietrowskim, a na przeciw siebie stanęły drużyny Zenitu Sankt Petersburg oraz Bayeru Leverkusen. W pierwszym meczu podopieczni Holendra Dicka Advocaata pokonali na wyjeździe niemiecki klub aż 4-1. Wobec tego zdecydowanym faworytem dwumeczu niespodziewanie stał się Zenit. Jedyną bramkę mogliśmy obejrzeć w 18. minucie, kiedy to Dmitrij Bułykin pokonał Wiaczesława Małafiejewa. Rosjanie mieli szanse wyrównać, jednakże w 85. minucie spotkania Anatolij Tymoszczuk nie wykorzystał rzutu karnego. Wygrana 1-0 nic nie dała „Aptekarzom” wobec przegranej na własnym stadionie różnicą trzech goli i żegnają się oni z europejskimi pucharami.

Zenit Sankt Petersburg – Bayer Leverkusen 0:1 (Dmitrij Bułykin 18′)

W kolejnym spotkaniu portugalski Sporting Lizbona podejmował na własnym boisku Glasgow Rangers. Mecz ten zapowiadał się na niezwykle wyrównany z lekką przewagą wskazującą na klub portugalski, jednakże spotkanie to okazało się ich blamażem. Piłkarze Walthera Smitha rozprawili się ze Sportingiem 2-0 po bramkach Jean-Claude Darcheville’a oraz Steven’a Whittaker’a w doliczonym już czasie gry. Pierwszy mecz na Ibrox Park zakończył się bezbramkowym remisem, więc drużyną, która awansuje dalej zostało Glasgow Rangers.

Sporting Lizbona – Glasgow Rangers 0:2 (Jean-Claude Darcheville 60′, Steven Whittaker 90′)

W równie ciekawym zapowiadającym się meczu PSV Eindhoven w goli gospodarza grało z włoską Fiorentiną. Faworytem tego spotkania był holenderski zespół, nie tylko dzięki przewadze własnego boiska, ale też dzięki bardziej doświadczonym zawodnikom. Z początku sprawdzały się wszelkie przewidywania. PSV utrzymywało wysokie tempo, miało okazje do strzelenia bramki, jednakże z czasem ta przewaga topniała. Adrian Mutu strzelił bramkę dla włoskiego klubu w 38. minucie spotkania. W miarę upływu czasu sytuacja nie ulegała zmianie. Jakby dla pokazania swoich prawdziwych umiejętności Rumun w 53. minucie zdobył swoją drugą bramkę w meczu, podwyższając tym samym wynik pojedynku na 2-0. Gospodarze nie zdołali odrobić strat, chociaż mieli ku temu nie jedną szansę.

PSV Eindhoven – AC Fiorentina – 0:2 (Adrian Mutu 38′, 53′)

Zdecydowanie najciekawszym widowiskiem było spotkanie się na Coliseum Alfonso Pérez miejscowego Getafe CF oraz Bayernu Monachium pod wodzą Ottmara Hitzfelda. Ten mecz miał jednego faworyta. Po tym jak już w 6. minucie spotkania czerwoną kartkę otrzymał Ruben de La Red wynik mógł być tylko jeden. Jednak skromniutkie Getafe (debiutant w europejskich pucharach) pokazało co to gra z sercem, dla kibiców. Skazani na pożarcie przez bardziej utytułowanego rywala dzielnie stawiali opór. Mało tego, strzelili bramkę przed końcem pierwszej połowy. Po zmianie stron sytuacja zbytnio nie uległa zmianie. Hiszpanie dzielnie się bronili, mimo wielu szans swoich przeciwników. Sami również mieli dwie okazje, które mogły zamienić się na bramki. Niewykorzystane okazje się mszczą. Bramka, którą w 89. minucie spotkania zdobył Franck Ribery tylko potwierdziła tą tezę. Czekała nas dogrywka. I znów grający od 6. minuty spotkania w dziesiątkę gospodarze pokazali, że nie są chłopcami do bicia. W trzy minuty od rozpoczęcia dogrywki padły dwa gole dla Hiszpanów. Bayern praktycznie odpadał z europejskich pucharów. W 115. minucie meczu po koszmarnym błędzie bramkarza Getafe – Abbondanzieriego, Luca Toni zdobył swoją dziewiątą bramkę w Pucharze UEFA. W ostatniej minucie niemieccy piłkarze poczuli swoją szansę, nawet Oliver Kahn wbiegł w pole karne rywali. Bayern znów odrobił stratę do rywali. Swojego dziesiątego gola w rozgrywkach strzelił w ostatniej minucie Luca Toni. Z racji tego, że w pierwszym meczu padł remis 1-1, a bramki strzelone na wyjeździe liczone są podwójnie awans uzyskał Bayern Monachium. Na twarzach piłkarzy hiszpańskiego klubu, który dzielnie stawiał opór przez całe spotkanie, grając w „dziesiątkę” pojawiły się łzy rozpaczy z powodu straconej szansy.

Getafe CF – Bayern Monachium 3:3 (Cosmin Contra 44′, Casquero 91′, Braulio 93′ – Franck Ribery 89′, Luca Toni 115′, 120′)

Pary półfinałowe Pucharu UEFA w sezonie 2007/2008:

Bayern Monachium – Zenit Sankt Petersburg

Glasgow Rangers – ACF Fiorentina

Komentarze
Arkadiusz Przybyłkiewicz (gość) - 16 lat temu

...ale nie mogę się powstrzymać....

C**j w d**ę Frayernowi!!!!!!!! Żeby mieć takiego
fuksa to trzeba być z Niemiec. ;]

Odpowiedz
Patryk Wojcieszek (gość) - 16 lat temu

Nie da sie ukryć, że mecz był wspaniałym widowiskiem.
Emocje i zacięta walka od początku do samego końca.
Gdy na początku dogrywki 2 bramki zdobyło Getafe to
już myślałem, że jest po meczu, ale rozpaczliwe ataki
Bayernu, kiedy pod bramkę Hiszpanów podszedł nawet
Oliveir Kahn przyniosły pożądany skutek. Brawo dla
Bayernu za walkę do ostatniej sekundy.

Odpowiedz
~szweda (gość) - 16 lat temu

Tak mi było szkoda tego młodego zespołu,grając w
10-tkę,byli lepsi od Bayernu.Żeby,nie bramkarz(bronił
fatalnie),Getafe byłoby w półfinale.Kibicuje im,żeby
zdobyli Puchar Króla..

Odpowiedz
~Jamel (gość) - 16 lat temu

Jak toni(na 3:3) trafł gola to mi serce zadrrżało:
Dlaczego?

Ponieważ bardzo kibicowałem Getafe.Jest to beniaminek
europejskich pucharów!

Szkoda mi Getafe. Szwaby mają więcej szczęścia niż
skuteczności!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze