Wolski do kadry? Bzdura


26 kwietnia 2016 Wolski do kadry? Bzdura

Wałęsa sam obalił komunę, a Rafał Wolski sam odmienił grę Wisły Kraków i wyciągnął ją z dołka. Choć oba te zdania są fałszywe, to ze względu na apolityczny charakter tekstu nie będziemy więcej poruszać tematu Bolka byłego prezydenta. Wolski to jednak inna para kaloszy – kaloszy, które wielu koniecznie chce wcisnąć w otwarte ręce Adama Nawałki.


Udostępnij na Udostępnij na

Był 27 maja 2012 roku. Franciszek Smuda ogłosił kadrę na polsko-ukraińskie Euro. Zabrakło miejsca dla Kucharczyka, Glika czy Jodłowca, jednak zaufaniem obdarzono 19-letniego wówczas Wolskiego, który swoimi występami w Legii zdobył serca selekcjonera, ekspertów i wielu kibiców.

– Młody jest, zdobędzie doświadczenie, to będzie procentować w przyszłości – tak tłumaczono decyzję sztabu szkoleniowego, który wziął pod swoje skrzydła „talenciaka” z Warszawy. Rzeczywistość była taka, że Wolski przez 270 minut polskiego Euro polerował tyłkiem ławki na warszawskiej i wrocławskiej ławce rezerwowych. Ani razu nie podniósł się z ławki, Smuda nawet nie zerknął na niego swoim analitycznym, pełnym świetnego rozeznania na temat panującej sytuacji wzrokiem.

Mimo wszystko Wolski znalazł się w kadrze na jedną z najważniejszych, jeśli nie najważniejszą, imprez w historii polskiego futbolu. Dlaczego? Bo w polskiej lidze ogrywał widzewiaków, lubinian, bełchatowian, czyli – w skrócie rzecz ujmując – cała plejadę ligowego paździerzu. I podobnie rzecz ma się dzisiaj.

Rafał Wolski
Rafał Wolski podczas jednego z niewielu występów w barwach Fiorentiny (fot. Calcioweb.eu)

Znów Wolski zachwyca, znów kręci obrońcami, asystuje, strzela, a w szatni z pewnością mówi się, że w obecnej sytuacji nogą mógłby zawiązać krawat. Już przebijają się głosy, że trener Nawałka powinien tego człowieka sprawdzić w kadrze narodowej. I to nie po turnieju we Francji, na który kadra wydaje się wykrystalizowana. Nie. Trzeba go sprawdzić teraz, zaraz, na gwałt. Najlepiej zorganizować awaryjne zgrupowanie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, podczas którego zagramy z reprezentacją Nibylandii i Ziemiomorza. Wolski gra pierwsze skrzypce i już ma w kieszeni bilet do Francji.

Ironia, acz ironia w pełni uzasadniona. Wolskiemu nie można odmówić jednego – techniki. Dzięki niej robi z obrońcami, co chce. Jednak rzeczonym obrońcom brakuje tylko jednej rzeczy, aby stać się pełnoprawnymi piłkarzami – jakichkolwiek umiejętności.

Wisła, której Wolski stał się postacią numer jeden, w iście ekspresowym tempie z drużyny skazywanej na spadek stała się pretendentem do gry w czołowej ósemce i o mały włos nie spłatałaby figla. Jednak trzeba jasno i otwarcie powiedzieć, że wiosenni rywale „Białej Gwiazdy” nie byli z najwyższej półki. Nie byli nawet z tej półki prawie najwyższej. Do półki rywali Wisły nie trzeba nawet dostawać stołka. Jak nie pogrążeni w kryzysie (Jagiellonia), to tonący w długach (Ruch). I właśnie na takich rywalach wypłynęła postać Rafała Wolskiego.

Zostawmy na chwilę samego bohatera naszych rozważań i spójrzmy na reprezentację Polski, na jej styl gry, preferowaną taktykę i inne mądre zagadnienia. Przede wszystkim głównym atutem, na którym bazuje zespół Nawałki, jest brutalna wręcz bezpośredniość w ataku. Nie ma się co jednak dziwić, mając w ataku takie żądła jak Milik i Lewandowski, trudno o bardziej przejrzysty, a jednocześnie bardziej skuteczny system gry. Odbiór i kontra – taka dewiza mogłaby pojawić się na autokarze polskiej reprezentacji.

Wszyscy bronią, wszyscy atakują. Takie hasło można często usłyszeć przed meczem futsalu i choć nie wiemy, czy Nawałka ma jakąkolwiek przeszłość związaną z halówką, to coś nam się wydaje, że takie słowa często trafiają do uszu reprezentantów. I jakoś trudno nam odnaleźć w tej koncepcji miejsce dla Wolskiego.

Wychowanek Legii wydaje się typem piłkarza, który do gry na odpowiednim poziomie potrzebuje cieplarnianych warunków. Spokoju, komfortu psychicznego, dobrego słowa z boku, grupy 10 chłopa, która będzie pracować po to, aby Rafał mógł jednym zagraniem wprowadzić trochę polotu i finezji do smutnej jak wiadomo co gry zespołu.

A gra reprezentacji nie jest smutna, lecz przemyślana. Trybiki pracują bez zarzutu. Choć rzecz jasna nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej, a znany frazes z amerykańskiego sitcomu mówi, że „New is always better”, to jednak rodzi się pytanie, czy Rafał Wolski może być dla kadry narodowej czymś nowym, lepszym?

Jak podaje słownik PWN, pytanie retoryczne to „zwrot w postaci pytania, na które nie oczekuje się odpowiedzi, gdyż jest ona znana”, dlatego kończyć pora, życząc wszystkim, aby napompowany balonik z wizerunkiem Rafała Wolskiego nie zaliczył spektakularnego upadku na gwóźdź poważnej piłki.

Komentarze
Marcin (gość) - 8 lat temu

Oj, chyba pierwszy Wasz artykuł z którym nie do końca mogę się zgodzić. Wolski, jak na warunki polskiej ekstraklasy (skądinąd niespecjalnie wygórowane, mówiąc eufemistycznie), jest piłkarzem absolutnie ponad przeciętnym i uważam, że nie można deprecjonować jego talentu. Owszem, kwestia powołania go na najbliższe ME jest sprawą mocno rozdmuchaną i zdecydowanie zbyt przyspieszoną. Mimo, to Wolski ma zadatki na grę w reprezentacji w przyszłości, musi jednak mocno popracować na paroma aspektami swojej gry. Bardzo niewielu naszych piłkarzy ma taki potencjał, więc sądzę, że przydałaby się odrobina wiary w tego zawodnika.

Odpowiedz
Kuba Korona (gość) - 8 lat temu

Miło, że większość pokrywa się z tym co myślisz, znaczy, że myślisz dobrze ;)
A jeśli chodzi o Wolskiego, to uważam, że na tle ligowej szarzyzny jego poczynania wyglądają na niesamowite, tak jak napisałeś "ponadprzeciętne", a to jak jego gra wygląda naprawdę pokazały wojaże po zagranicznych ligach, które, pozwól, że zapożyczę, mówiąc eufemistycznie, nie powiodły się.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze