Walia chce powtórki sprzed pięciu lat


Walijczycy wychodzą z grupy na Euro, jednak czy będą w stanie powtórzyć sukces z 2016 roku?

17 czerwca 2021 Walia chce powtórki sprzed pięciu lat
Foto MB Media / PressFocus

Wygląda na to, że Walijczycy po raz drugi z rzędu na mistrzostwach Europy awansują do fazy pucharowej. Nawet jeśli w ostatniej kolejce wydarzy się cud i to Szwajcaria zajmie drugie miejsce, Walia wyjdzie z grupy z trzeciego miejsca. Choć w grupie z drużyną Italii czy typowanej na czarnego konia Turcji Walia była raczej underdogiem, zespół pokazał, że rok 2016 nie stanowił przypadku.


Udostępnij na Udostępnij na

Cztery punkty w dwóch spotkaniach i właściwie pewne wyjście z grupy. Walijczycy rozpoczęli te mistrzostwa w najlepszy możliwy dla siebie sposób, tracąc tylko jednego gola. Przed nimi jednak starcie z rozpędzonymi Włochami. Lider grupy A zapewnił już sobie awans, więc możliwe, że na spotkanie z Walijczykami trener Mancini wystawi drugi garnitur.

Szczęśliwa inauguracja

Walia, podobnie jak 5 lat temu, nie gra porywającego futbolu. Pragmatyczne zwycięstwo nad Słowacją i nieco bardziej przekonujące nad fatalnie grającą Rosją pozwoliły drużynie zająć pierwsze miejsce w grupie. W fazie pucharowej zespół z Wysp znów skromnie pokonał Irlandczyków z północy, aby w ćwierćfinale w świetnym stylu odprawić Belgów, czarnego konia rozgrywek. Półfinał należał jednak do Portugalczyków.

Wbrew pozorom niewiele zmieniło się od tamtego czasu. Walijczycy dalej grają piłkę pragmatyczną, jednak kiedy poczują krew, potrafią porwać widownię i zaprezentować bardzo wysoki poziom. Taka swoista nieregularność wynika raczej z faktu, że drużyna nieco podporządkowuje się rywalom. Bada przeciwników, po czym stara się rozbić defensywę rywali.

Nie inaczej było w spotkaniu przeciwko Szwajcarom. To piłkarze z centralnej części Europy zdominowali ten mecz, Embolo i Seferović raz za razem marnowali dogodne sytuacje. Walijczycy natomiast czekali na swoją okazję. Szybko okazało się, że w polu karnym Szwajcarów dobrze radzi sobie Kieffer Moore. Już w 15. minucie zagroził bramce Yanna Sommera i dla Walijczyków stało się jasne, że przewagę napastnika trzeba będzie wykorzystać.

Walia górą w powietrzu

Walijczycy próbowali swojego szczęścia po stałych fragmentach gry. Dokładne dogrania Aarona Ramseya (który swoją drogą rozegrał świetny mecz) ocierały się jednak o głowy partnerów. Szwajcarzy zamykali drogę do własnej bramki, z czym ich rywale mieli spore kłopoty. Mecz inaugurujący mistrzostwa nie będzie najlepiej wspominany przez defensorów. Fakt, że Szwajcarzy zdobyli tylko jedną bramkę, wynika raczej z tego, że napastnicy marnowali swoje okazje. Świetnie w bramce spisywał się także Danny Ward.

W końcu jednak krótkie rozegranie rzutu rożnego i dokładnie dograna na wysokiego (bo mierzącego 195 centymetrów) Moore’a dały Walii gola. Po zdobytej bramce w końcu nieco luzu poczuł Gareth Bale, na którego Walijczycy liczą jak na nikogo innego. Skrzydłowy Realu Madryt nie był jednak w stanie pokazać pełni swoich umiejętności w pierwszym meczu, choć w 2016 roku zdobywał gola w każdym z meczów fazy grupowej.

Pięciogwiazdkowa ofensywa

Walia wyciągnęła wnioski przed drugim spotkaniem, a po remisie ze Szwajcarią piłkarze nabrali pewności siebie. Turcy co prawda prowadzili grę, przez większość meczu utrzymując się przy piłce. Walijczycy świetnie przeczytali swoich rywali, bezustannie poszukując kontrataków. Zespół, budując atak pod polem karnym rywala, postawił na szybkość, grę z pierwszej piłki lub na dwa kontakty, aby zaskoczyć przeciwników i rozbić szyki defensywne.

Po nieco ponad 20 minutach Walijczycy powinni prowadzić już 3:0. Zagrali oni pod rywali, świetnie wynajdując strefy za plecami obrońców. Na boisku brylował Bale, który kilkukrotnie wystawiał swoim kolegom z drużyny prawdziwe „malinki”. Jego zagrania wystarczyło wykończyć strzałem obok bramkarza. Aaron Ramsey zaliczał jednak słaby początek – swoją postawą przypominał raczej piłkarza klubu A-klasowego. W końcu, za trzecim podejściem, pomocnik wykorzystał zagrania Garetha Bale’a.

Skrzydłowy szukał sytuacji do strzelenia gola, jednak po dwóch spotkaniach wciąż pozostaje bez bramki. Nie wykorzystał on nawet „jedenastki”, którą sam wywalczył. W końcówce skrzydłowy dograł jeszcze piłkę do Connora Robertsa, zaliczając drugą asystę tego wieczoru i zgarniając nagrodę dla najlepszego zawodnika meczu.

Walia znów powalczy o coś więcej?

Choć Walijczycy świetnie wykorzystywali dziury w defensywie Turków, a także korzystali z tego, że ich napastnik wygrywał pojedynki główkowe w polu karnym Szwajcarów, defensywa zespołu sama nie ustrzegła się wielu błędów. Trener Robert Page zdecydował się na formację z czwórką obrońców. Davies i Roberts na bokach, w środku Rodon oraz Mepham.

Defensorzy mają problem, jeśli chodzi o obronę stałych fragmentów gry. Turcy dobrze wiedzieli, jakie braki prezentuje drużyna Walii. Jednak nie potrafili oni skutecznie wykorzystać błędów rywali. Burak Yilmaz nie umiał się wstrzelić – nie udawało się po rzutach rożnych, nie udawało się po podaniach prostopadłych, choć szans do zdobycia gola było naprawdę sporo.

Dlatego Walijczycy, nawet jeśli grupę opuszczą, wychodząc z drugiego miejsca, będą mieli ogromny problem, aby powtórzyć sukces z 2016 roku. Przede wszystkim w spotkaniach przeciwko trudniejszym rywalom Ramsey z pewnością nie otrzyma trzech bliźniaczych stuprocentowych szans na strzelenie gola. Jeśli Bale’owi uda się choć raz dobrze dograć do kolegi, ten będzie musiał zakończyć akcję bramką. Walijczycy w 1/8 finału najprawdopodobniej trafią na Rosję lub Danię (chyba że Finowie sprawią niespodziankę w meczu z Belgami). Następnie zwycięzca tego pojedynku najpewniej zmierzy się ze zwycięzcą grupy C. Po wygraną w niej zmierzają Holendrzy – choć oczywiście piłka nożna potrafi być nieprzewidywalna. Przeciwko topowemu zespołowi Walijczycy mogą mieć ogromne problemy, jeżeli nie poprawią gry w defensywie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze