Radosław Sendra, Patryk Motyka

Vadis Odjidja-Ofoe: czy nowa gwiazda Legii zasługuje na to miano?


Piłkarz z bogatym CV, lecz ustawiony na innej pozycji i opłacany lepiej od kolegów. Czy to się uda?

5 sierpnia 2016 Vadis Odjidja-Ofoe: czy nowa gwiazda Legii zasługuje na to miano?
Footballpools.com

Legia nie próżnuje. Jeśli spojrzymy na transferowy marazm ekstraklasy, ruchy mistrza Polski budzą szacunek. Najnowszym nabytkiem klubu z Łazienkowskiej jest Vadis Odjidja-Ofoe, który jak na nasze warunki może być uważany za gwiazdę pierwszego formatu. Każdy medal ma jednak dwie strony. Hasi chce ustawiać pomocnika na skrzydle, a on sam dostanie kontrakt, na który Nikolić i spółka mogą patrzeć z podziwem. Plusy dodatnie czy plusy ujemne?


Udostępnij na Udostępnij na

Legia Warszawa w ostatniej rundzie eliminacji LM zagra z irlandzkim FC Dundal, co stwarza przed stołeczną drużyną największą szansę na awans do europejskiej elity od niepamiętnych czasów. Dobry los to niejedyna rzecz, która wyróżnia ten sezon – otóż mistrz Polski odstąpił od osłabień, a postawił na wzmocnienie zespołu.

Sadam Sulley, Steeven Langil, Thibault Moulin, za chwilę Maciej Dąbrowski i w końcu Vadis Odjidja-Ofoe. Poza pierwszym reszta będzie spokojnie łapać się do meczowej osiemnastki. Co więcej, żaden z nich nie dubluje swojej pozycji – każdy jest pewnego rodzaju wzmocnieniem danej formacji. Znak zapytania można postawić jedynie przy Moulinie i Odjidji-Ofoe, a więc środkowych pomocnikach. No, chyba że pod uwagę weźmiemy słowa trenera.

Ósemka na skrzydło

Besnik Hasi otwarcie stwierdził, że belgijski pomocnik będzie występował głównie na skrzydle. Taki manewr był wykorzystywany również w poprzednich klubach pomocnika, do których jeszcze wrócimy, jednakowoż ten od początku kariery grał głównie na pozycji ofensywnego pomocnika bądź „ósemki”. Rosły Belg ma predyspozycje głównie do roli gracza operującego w środku pola – niezłe podanie, mocne płuca i bardzo dobry strzał z dystansu.

Jeszcze za czasów gry w Club Brugge dysponował świetnym dryblingiem, co jednak nieco zatracił w Norwich – toporny styl „Kanarków” wymagał od niego dostosowania do nieco innego rodzaju gry aniżeli tego, który preferował w ojczyźnie. W drużynie z Wysp nie grał dużo (jego bilans zamknął się w dziewiętnastu spotkaniach) i był rozrzucany po całej formacji pomocy zamiast trzymania się jednej określonej pozycji, jak to było wcześniej w Brugii. Tam w 84 meczach tylko dwa razy został wystawiony na skrzydle.

Mimo to w porównaniu z resztą nowych kolegów Vadis Odjidja-Ofoe wydaje się jednym z najzwrotniejszych graczy. Czego brakuje mu do skrzydłowego? Na pewno szybkości – nigdy nie uchodził na sprintera, w starciach biegowych z Kucharczykiem czy Langilem prawdopodobnie przegra na pierwszych dziesięciu metrach. Hasi wspominał o alternatywie dla środka pomocy i to wydaje się lepszym rozwiązaniem na dłuższą metę.

Abstrahując od pozycji, na której przyjdzie grać Belgowi – w ekstraklasie trudno szukać piłkarzy z podobnym CV. Nie wygląda to jednak tak kolorowo, jeśli spojrzymy na minuty pomocnika.

W 84 meczach dla Club Brugge Vadis Odjidja-Ofoe tylko dwa razy zagrał jako skrzydłowy.

Gwiazda w Belgii, ławkowy na Wyspach

Nowy nabytek Legii karierę zaczynał w Anderlechcie – jednej z największych kuźni talentów tej części Europy. Tam jednak nie dostał prawdziwej szansy i już po roku treningów z pierwszym zespołem szybko przeniósł się do HSV. W Hamburgu, jeszcze jako nastolatek, grywał głównie w drugiej drużynie, lecz kiedy po roku odchodził do Club Brugge, Belgowie zapłacili za 19-latka 900 tysięcy euro.

Tam od razu na niego postawiono – z miejsca stał się jednym z najważniejszych graczy pierwszego zespołu, nie czekano z dawaniem mu pełnego czasu meczowego. Zwieńczeniem udanego sezonu 2008/2009 był zwycięski dwumecz z Lechem Poznań, którego stawką był awans do fazy grupowej Ligi Europy. Batalia zakończyła się karnymi i już wtedy polscy kibice mogli zapamiętać czarnoskórego pomocnika – wykorzystał swoją „jedenastkę”, a kilka chwil później klub z Wielkopolski pożegnał się z pucharami.

Przez pięć kolejnych kampanii miał zapewnione miejsce w podstawowej jedenastce, cały czas grając jako środkowy pomocnik. Jego bilans dla Club Brugge zamknął się w 231 meczach, 26 bramkach oraz 28 asystach. Mimo braku tytułów (klub od lat jest w tej materii za plecami Anderlechtu, Genku i Standardu Liege) dobra postawa zaowocowała transferem do Anglii.

W dwóch ostatnich sezonach Odjidja-Ofoe zagrał w zaledwie 19 meczach w pierwszym zespole Norwich.

Tam pozostał przez dwa lata. Pierwszy rok stał pod znakiem kontuzji, która wyeliminowała go z gry przez większą część kampanii. Drugi zaś to krótkoterminowe wypożyczenie do grającego w Championship Rotherham United oraz bardzo sporadyczne otrzymywanie szans od Alexa Neila. W Anglii nie pograł dużo, ale dużo zarobił. Tutaj zaczynają się schody.

Komin płacowy. Jak zareaguje szatnia?

Pewne jest, że Vadis Odjidja-Ofoe będzie najlepiej zarabiającym piłkarzem Legii. Mało tego, Belg bez wątpienia będzie inkasował najwyższy kontrakt w historii naszej ligi. Z jednej strony nazwiska muszą kosztować, z drugiej… Wyobraźmy sobie rozmowę prezesa mistrza Polski, którego na korytarzu zaczepia, dajmy na to, Nemanja Nikolić. Co powiedzieć facetowi, który w zeszłym roku strzelił dla warszawian 36 bramek, a teraz będzie miał dwa razy mniejsze zarobki niż nowy zawodnik wypluty przez Premier League? „Niko” to jednak bałkański charakter, umie walczyć o swoje. Podobnie może być (co nawet bardziej prawdopodobne) z Aleksandarem Prijoviciem, który dał się poznać jako dość wybuchowy człowiek.

W obliczu największej szansy w XXI wieku na awans do Champions League Besnik Hasi i cały pion sportowy Legii staje przed niezwykle trudnym wyzwaniem trzymania w ryzach zespołu, do którego dołączy facet naprawdę potrafiący grać w piłkę, ale od samego początku zmuszony do zmierzenia się z presją nałożoną nie tylko przez dziennikarzy i kibiców, ale i kolegów z zespołu. Jesteś takim kozakiem? Pokaż to wszystkim, udowodnij. Nawet jeśli nie będziesz grał na swojej pozycji. Jeśli to wypali, fani warszawskiego zespołu znowu będą chodzić „na kogoś”, podobnie jak chodziło się na Ljuboję. Jeśli się nie uda, niewykluczone, że za porażkę projektu odpowie głową sam Besnik Hasi, czego oczywiście mu nie życzymy. Sukces naszej drużyny klubowej jest nam potrzebny co najmniej tak samo, jak był potrzebny w futbolu reprezentacyjnym.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze