Czy przedsezonowe roszady trenerskie wniosą nową jakość do Serie A?


11 września 2014 Czy przedsezonowe roszady trenerskie wniosą nową jakość do Serie A?

Zeman, Inzaghi, Allegri i Stramaccioni. Cała czwórka tego lata rozpoczęła na nowo swoją karierę trenerską. Często mówi się, że to zakup nowych piłkarzy sprawia, że poziom rozgrywek idzie w górę. Ale być może tym razem tak się stanie za sprawą nie piłkarzy, a szkoleniowców. Patrząc na te cztery nazwiska, mamy bez wątpienia do czynienia z bardzo ciekawymi postaciami. Każda z nich wraca do Serie A na swój sposób i ma wszystkim we Włoszech coś do udowodnienia.


Udostępnij na Udostępnij na

Odpowiadając na tytułowe pytanie, trzeba podkreślić, że owe nazwiska z pewnością mogą wnieść nową jakość i świeży powiew na boiska Calcio, ale nie muszą. W zawodzie trenera bowiem nic nie jest pewne. Czasem wystarczy jeden zły mecz, jeden niesforny zawodnik czy prezes bez cierpliwości i wypada się z trenerskiej karuzeli na długie miesiące czy lata. Przyjrzyjmy się więc pozytywnym cechom tych szkoleniowców, które mogą korzystnie wpłynąć na Serie A.

Urodzony na spalonym

Inzaghi nie był nigdy zwyczajnym napastnikiem. Nie oznacza to jednak, że pamiętamy go z powodu ponadprzeciętnej techniki czy siły. Miał jeden bardzo prosty dar – zawsze ustawiał się tam, gdzie za sekundę miała spaść piłka. Niesamowitym instynktem strzeleckim zapracował sobie na taką oto opinię swojego byłego szkoleniowca – Carlo Ancelottiego: „Jeśli wziąć pod uwagę tylko i wyłącznie grę w polu karnym przeciwnika, to trzeba by było przyznać, że Inzaghi jest najlepszym piłkarzem na świecie”. Mówiono, że urodził się na spalonym, czy że strzelił gola dosłownie każdą częścią swojego ciała.

Teraz na ławce jest jakby spokojniejszy. Może dlatego, że spoczywa w jego rękach o wiele większa odpowiedzialność? Ma za zadanie wyciągnąć Milan z kryzysu na prostą po tym, jak od paru lat klub stacza się po równi pochyłej. „Pippo” nie ma zbyt dużego doświadczenia trenerskiego. Spędził rok jako trener zespołu juniorów Milanu. I to by było na tyle. Ale może właśnie takich szkoleniowców teraz potrzebuje Serie A? Skoro tęgie głowy włoskiej trenerki wyjeżdżają za granicę, to może należy dać szansę młodym, zdolnym i zdeterminowanym, a nie obcokrajowcom? Prandelli w Galatasaray, Capello w Rosji, Ranieri w Grecji , Conte w reprezentacji Włoch, Spaletti odpoczywa po przygodzie w Zenicie, a Ancelotti właśnie wygrał Ligę Mistrzów z Realem, więc nie ma się co dziwić, że dobrze mu w Madrycie. Widać więc, że tak zwana „włoska myśl szkoleniowa” sprawdza się, ale włoskie kluby nie mają szansy jej zatrzymać.

Inzaghi może dodać Milanowi nowego ofensywnego kolorytu (sam był przecież napastnikiem), może odblokować Fernando Torresa (bo jeśli nie teraz, to już chyba nigdy) i ma szansę, aby Milan, po raz kolejny od czasów Arrigo Sacchiego, kojarzył się z piłką ofensywną. Sam bardzo dużo może zyskać i niewiele stracić.

Podrażniona duma 

Zdenek Zeman miał w Rzymie zbudować zespół grający piękny futbol, nastawiony na grę do przodu i tłamszenie przeciwnika. Skończyło się na kompromitujących porażkach ze słabeuszami, kuriozalnymi błędami obrony i przedziwnymi paradami bramkarzy pokroju Goicoechei. Zeman zawsze był szkoleniowcem wyidealizowanym, bo miał swój idealistyczny pogląd na grę, w której 22 mężczyzn biega za piłką. I niejako w Romie stał się ofiarą własnej ideologii. Faktem jest, że Czech zawsze znacznie lepiej sobie radził w klubach o mniejszych rozmiarach. Dlatego teraz, gdy powraca do Serie A jako trener Cagliari, jest to dla niego nie lada okazja, żeby zagrać wszystkim krytykom na nosie. Ale czy ktoś jeszcze sądzi, że ultraofensywna taktyka Czecha zadziała? To się okaże.

Miękkie lądowanie

Nikt we Włoszech nie ma wątpliwości, że Andrea Stramaccioni ma zadatki na świetnego trenera. Dlatego sympatyków Calcio powinno cieszyć to, że utalentowany młodzieniec powraca do gry. Mimo tego, że jego przygoda z Interem nie zakończyła się sukcesem na miarę talentu, to trudno zrzucić całą odpowiedzialność za tamto niepowodzenie na Włocha. Po tym wszystkim Stramaccioni ma mimo wszystko miękkie lądowanie. Udinese to klub, w którym trafiając na odpowiedni zaciąg utalentowanych piłkarzy, trener może się wybić i powrócić do gry o prowadzenie topowych klubów. Co Andrea może dać drużynie z Udine? Innowacje taktyczne, dyscyplinę i świeże spojrzenie po tylu latach rządów w szatni Guindolina. I tak samo jak Inzaghi w Milanie, tak i Stramaccioni w Udinese może dużo ugrać.

Następca króla

Conte odszedł, Allegri przyszedł. Taką wersję zdarzeń większość kibiców „Starej Damy” odebrała bardzo sceptycznie. Allegri przecież kojarzy się z wiecznym rywalem z Mediolanu, poza tym wielu kibiców „Juve” liczyło na szkoleniowca bardziej światowego, na trenerską gwiazdę na swojej ławce po odejściu Conte. Nic takiego się jednak nie stało, bo inaczej zdecydowały władze klubu. Allegri już w pierwszym spotkaniu za sterami „Juve” zaskoczył, wystawiając w jedenastce przeciw Chievo młodego Kingsleya Comana. Tajemnicą poliszynela jest to, że Allegri chciałby zmienić ustawienie Juventusu z trójki stoperów na dwójkę, aby drużyna grała bardziej „europejsko”. Były trener Milanu i Cagliari, aby zyskać sobie sympatię kibiców, musi jednak przede wszystkim osiągać przyzwoite rezultaty. Sukces w Europie i obrona tytułu mistrzowskiego to sztandarowe wymagania fanów z Juve Arena. Jeśli Allegriemu się uda, to nie będzie królem, tylko bogiem. Jeśli zaś poniesie klęskę, to dla kibiców „Starej Damy” będzie nikim.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze