ŁKS powstaje z kolan. Jak w Łodzi odbudowują dawną potęgę?


13 sierpnia 2014 ŁKS powstaje z kolan. Jak w Łodzi odbudowują dawną potęgę?

Czasem trzeba dotknąć dna, by się od niego odbić i wrócić na właściwą drogę. Takie motto od kilkunastu miesięcy przyświeca działaczom i piłkarzom ŁKS-u. Mistrz Polski z 1998 r. sezon temu znalazł się w IV lidze. Tak nisko w swojej ponadstuletniej historii nie spadł nigdy. I wszystko wskazuje na to, że na tym poziomie rozgrywkowym już raczej nie wystąpi. W Łodzi wierzą, że awans rok po roku jest możliwy i wkrótce klub wróci przynajmniej na zaplecze ekstraklasy. Na razie łodzianie w niedzielę zainaugurowali rozgrywki w III lidze.


Udostępnij na Udostępnij na

10 kwietnia 2013 r. – ta data na długo utkwi w pamięci wszystkich kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego. Właśnie wtedy zespół występujący wówczas w I lidze wycofał się z rozgrywek. Według regulaminów PZPN rezygnacja z gry w trakcie sezonu oznaczała spadek o dwie klasy rozgrywkowe, a w praktyce start z jeszcze niższego pułapu, gdyż nikt rozsądny nie twierdził, że znajdzie się naiwna osoba, która uporządkuje organizacyjny i finansowy bałagan w klubie i zechce zarządzać zespołem z wielomilionowym długiem. Podjęto zatem jedyną słuszną decyzję – budowę drużyny od zera, na zdrowych fundamentach. W powrocie na właściwą drogę pomogła również decyzja zarządu PZPN, który zdecydował, że ŁKS, podobnie jak znajdująca się w identycznej sytuacji warszawska Polonia, może w ramach nagrody za dotychczasowe zasługi dla krajowego futbolu rozpocząć rywalizację od IV ligi, czyli piątego poziomu rozgrywkowego.

Mieszanka rutyny z młodością

W Łodzi z ochotą i dużymi nadziejami zabrano się do pracy. W statucie funkcjonującej od kilku lat Akademii Piłkarskiej ŁKS dokonano niezbędnych zmian, które umożliwiły podmiotowi poprowadzenie drużyny seniorów w IV-ligowych rozgrywkach. Nowa drużyna oparta została przede wszystkim na wyróżniających się juniorach z AP, ale znalazło się w niej również miejsce dla kilku rutyniarzy. Jesienią bramki ŁKS-u strzegł Kamil Woźniak, który powrócił do klubu po 10 latach przerwy, w obronie występował mający za sobą ekstraklasowy epizod Szymon Salski, a na wiosnę do składu dołączył też piłkarski obieżyświat Paweł Hajduczek (w swojej karierze grał m. in. we Francji, Kazachstanie, Gruzji i na Ukrainie). Posadę trenera powierzono Wojciechowi Robaszkowi, który wprawdzie nie sprawował dotychczas funkcji pierwszego szkoleniowca w uznanych klubach, ale posiadał za to dobre rozeznanie w niższych ligach oraz doświadczenie z pracy w Pogoni Szczecin w charakterze asystenta Mariusza Kurasa.

Pięć kilometrów na piechotę w walce o nowy stadion

Skład personalny drużyny to jedno, ale istotnym czynnikiem w odbudowie klubu od podstaw było zaangażowanie w to przedsięwzięcie kibiców łódzkiej drużyny. Najpierw fani ŁKS-u w maju w pokojowym przemarszu ulicami Łodzi zaprotestowali przeciwko rezygnacji z budowy centrum sportu na terenach przy al. Unii Lubelskiej i równoczesnej decyzji włodarzy miasta o powstaniu nowego obiektu dla Widzewa. Efektem 5-kilometrowego spaceru sympatyków klubu była kolejna zmiana planów łódzkiego magistratu. Ostatecznie postanowiono, że w lipcu przyszłego roku oddany zostanie nowy obiekt z jedną trybuną, na którym swoje spotkania rozgrywać będą ełkaesiacy. Prace budowlane na razie przebiegają bez zakłóceń. Prezydent Łodzi, Hanna Zdanowska, nie wyklucza też, że kiedy klub awansuje do I ligi, dojdzie także do powstania trzech pozostałych trybun. Deklaracje polityków jak zwykle zweryfikuje jednak życie…

Punkty zdobywali piłkarze i… kibice

Wracając do fanów łódzkiego zespołu… Mimo spadku poziomu sportowej rywalizacji podczas czwartoligowych spotkań rozgrywanych w Łodzi frekwencja na meczach ŁKS-u była nieco wyższa od tej z ostatniego sezonu łodzian w I lidze. Wpływy z biletów stanowiły sporą część klubowego budżetu, ale kibice z Łodzi mieli również swoje zasługi na innym polu. W całym sezonie aż czterokrotnie rywale ŁKS-u w obawie przed przyjazdem łódzkich fanów i ewentualnymi konsekwencjami związanymi z niespełnieniem wymogów organizacyjnych oddali spotkania walkowerem. W ten sposób bez żadnego wysiłku ełkaesiacy zdobyli 12 punktów, w tym sześć w pierwszych dwóch kolejkach sezonu. – Na początku głód zwycięstwa jest zawsze bardzo duży, a te punkty, które zyskaliśmy w wyniku walkowerów, przyszły zbyt łatwo. Myślę, że jednak fajniej jest wygrywać na boisku po walce z rywalem. Takie zwycięstwa najbardziej cieszą – komentował na koniec sezonu niecodzienne decyzje działaczy rywali Adam Patora, jeden z podstawowych zawodników nowego ŁKS-u i najlepszy strzelec zespołu.

Bez ŁKS-u w sercu w drużynie nie zagrasz!

Fani ŁKS-u sporo do powiedzenia mieli również w kwestii składu personalnego drużyny. Potwierdzenie tych słów stanowić może przypadek Wiktora Żytka. Kibice zauważyli, że pomocnik ŁKS-u niezbyt wylewnie wyraża radość po kolejnych wygranych swojego klubu. Szybkie śledztwo przeprowadzone w internecie wykazało, że zawodnik sympatyzuje z… Widzewem, czego wyraz dawał wpisami publikowanymi na Facebooku jeszcze przed dołączeniem do drużyny ŁKS-u. Reakcja fanów była natychmiastowa – na największym forum internetowym kibiców łódzkiej drużyny założono wątek o jednoznacznym tytule „Nie dla czerwonego w naszym ŁKS-ie”. – Gra dla ŁKS- u, ale jak widać, nie ma go w sercu! Nie wiem, jak może zakładać koszulkę z przeplatanką na sercu, będąc „fanatykiem” Widzewa. Nie potrzebujemy takich piłkarzy, zbudujmy ŁKS na ludziach, którzy będą temu klubowi oddani – to jeden z wielu wpisów, które dotyczyły postawy Żytka. Ostatecznie piłkarz w styczniu pożegnał się z klubem z al. Unii Lubelskiej 2 i choć oficjalnie podano, że chodziło o to, by nie blokować rozwoju zawodnika, to i tak wiadomo, że nie był to główny powód decyzji o rozstaniu.

Rząśnia przeszła do historii

Piłkarsko ełkaesiacy zdecydowanie zdominowali rozgrywki, chociaż nie zapominajmy, że w końcowym triumfie pomogły im też nieco opisane wyżej walkowery. Niemniej jednak łódzki klub w 38 spotkaniach uzyskał 95 punktów i aż o 14 oczek wyprzedził drugi w tabeli KS Paradyż. W całym sezonie łodzianie doznali trzech porażek. Ta najdotkliwsza miała miejsce w listopadzie w spotkaniu z Czarnymi Rząśnia. Łódzcy piłkarze przegrali wówczas 3:2, a mieszkańcy 730-osobowej wsi położonej w powiecie pajęczańskim jeszcze długo opowiadać będą pewnie o tej wiktorii swoim wnukom, wspominając, że kiedyś pokonali słynny ŁKS. – Każdy rywal stawia nam wysoko poprzeczkę, wiadomo, że nasi przeciwnicy szczególnie się mobilizują, bo dla nich mecz z ŁKS-em jest najważniejszy w całym sezonie – tak nieliczne potknięcia, które miały miejsce w czasie całego sezonu, wyjaśniał pomocnik „Biało-czerwono-białych”, Radosław Jurkowski. Ostatecznie łodzianie promocję klasę wyżej wywalczyli na pięć kolejek przed końcem rozgrywek. – Cel był przed sezonem jasno ustalony – awans do III ligi. Ja sam w IV lidze spędziłem dwa pełne sezony i to był mój trzeci rok na tym poziomie rozgrywkowym, więc postanowiłem, że to stanowczo za długo! – żartował po decydującym meczu Adam Patora.

Awans nie taki prosty, jak się wydaje…

Przed startem trzecioligowych rozgrywek postanowiono solidnie wzmocnić drużynę. Do klubu przyszło aż 12 nowych zawodników, w tym kilku z ekstraklasową przeszłością. Arkadiusz Mysona, Szymon Gąsiński czy Robert Sierant nie są dla przeciętnego fana futbolu piłkarzami anonimowymi. Pytanie tylko, czy specyfika trzecioligowych boisk pozwoli im w pełni zaprezentować swoje piłkarskie umiejętności? Nie zapominajmy też, że konkurencja w walce o awans do II ligi również będzie spora. Podobne do ŁKS-u ambitne plany ma odradzająca się warszawska Polonia. Grą w wyższej klasie rozgrywkowej nie pogardziłyby także rezerwy innego klubu ze stolicy – Legii. A są jeszcze solidne ekipy z Radomia – Broń i Radomiak, a także mogący sprawić niespodziankę Pelikan Łowicz. Zresztą już pierwsza kolejka, w której faworyci potracili punkty (remis ŁKS-u, porażki obu drużyn z Warszawy), pokazała, że słabsi na papierze rywale łatwo skóry nie sprzedadzą. Pamiętajmy też, że nawet wygrana w grupie łódzko-mazowieckiej III ligi nie zagwarantuje bezpośredniego awansu. Zwycięzca rywalizacji w tym regionie będzie jeszcze musiał zmierzyć się z triumfatorem grupy z innej części Polski i dopiero wygrana w barażu przyniesie upragnione występy w II lidze. W Łodzi się jednak nie poddają. Inauguracja nowego obiektu połączona z awansem na trzeci poziom rozgrywkowy? Taki scenariusz brzmi dość optymistycznie, ale z pewnością jest realny!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze