Dola asystenta, czyli: co łączy Fornalika z Keane’em i Queirozem?


4 lutego 2016 Dola asystenta, czyli: co łączy Fornalika z Keane’em i Queirozem?
balls.ie

Kiedy przychodzi właściwy moment dla asystenta menedżera, aby samodzielnie objąć zespół? Pep Guardiola od razu po ukończeniu kursów trenerskich dostał pod swoje skrzydła Barcelonę B, Mourinho natomiast aż dziesięć lat pomagał szkoleniowcom w pięciu różnych klubach. Jak potoczyły się kariery tych dwóch jegomości, wiemy doskonale. Są jednak w świecie futbolu tacy asystenci, którzy tylko na takim stanowisku spełniają się zawodowo – innymi słowy: którym nie poszło na etacie pierwszego trenera. 


Udostępnij na Udostępnij na

Wielu fanów Manchesteru United optuje za zatrudnieniem na stanowisku menedżera zespołu Ryana Giggsa. Walijczyk jest dzisiaj asystentem Louisa van Gaala, podobną funkcję pełnił już u Davida Moyesa, którego zresztą zastąpił na cztery ostatnie spotkania sezonu 2013/2014. Doświadczenie ma niewielkie, jednak jego zwolennicy zauważają fakt, że przez ponad 20 lat podpatrywał przy pracy sir Aleksa Fergusona.

Prędzej czy później były skrzydłowy pójdzie w ślady Garry’ego Neville’a i przejmie stery w jakiejś drużynie, niekoniecznie będzie to jednak ekipa „Czerwonych Diabłów”. Czy poradziłby sobie w mateczniku? Przykład Guardioli pokazuje, że podpatrywanie bądź niepodpatrywanie ze stanowiska prawej ręki bardziej doświadczonych w trenerskim fachu nie musi być wymiernikiem faktycznego przygotowania do zawodu. Działa to również w drugą stronę – nawet wybitny asystent może być przeciętnym menedżerem.

W pogoni za aspiracjami

Mistrzowska para z Manchesteru - Ferguson i Queiroz (fot. manchestereveningnews.co.uk)
Mistrzowska para z Manchesteru – Ferguson i Queiroz (fot. Manchestereveningnews.co.uk)

Zostańmy w Manchesterze, gdzie na wieczny szacunek zasłużył sobie Carlos Queiroz – chyba najlepszy przykład, że świetny asystent nie musi być równie świetnym szkoleniowcem. Portugalczyk zwiedził kawał świata – pracował już w Europie, Ameryce Północnej i Afryce, aby w 2011 roku objąć stery reprezentacji Iranu, z którą związany jest do dzisiaj. Za trenerkę wziął się przeszło 25 lat temu, ma na koncie kilka sukcesów, takich jak mistrzostwo świata portugalskiej kadry U-20 w latach 1989 i 1991. To właśnie Queiroz stworzył team złożony m.in. z Luisa Figo, Rui Costy czy Fernando Couto, którzy  po latach tworzyli trzon srebrnej reprezentacji z ME 2004.

62-latek pracował nawet w Realu Madryt – dokładnie przez jeden sezon, 2003/2004. Był to czas „Galacticos” z Ronaldo, Beckhamem, Figo i Zidane’em w składzie, a Queiroz miał z konstelacji gwiazd stworzyć maszynę do wygrywania. Łatwe? Zmagania ligowe „Królewscy” zakończyli na czwartym miejscu, z Ligi Mistrzów odpadli w ćwierćfinale, przegrali w finale Pucharu Króla. Portugalczyk nie potrafił współpracować z plejadą sław, piłkarze nie widzieli w nim autorytetu. Z Perezem również nie było Queirozowi po drodze, toteż po zaledwie dziesięciu miesiącach wyjechał ze stolicy Hiszpanii…

W Realu nie pracował z amatorami, a mimo to nie sprostał oczekiwaniom (fot. chinadaily.com)
W Realu nie pracował z amatorami, a mimo to nie sprostał oczekiwaniom (fot. Chinadaily.com)

…do Manchesteru, a więc do klubu, w którym został zauważony przez włodarzy Realu. Już kampanię 2002/2003 spędził na ławce trenerskiej przy boku Fergusona i całkowicie odmienił oblicze gry zespołu. Sezon zakończył się oczywiście tryumfem w lidze, a szeregi drużyny zasilił Cristiano Ronaldo. Transfer ten również jest połowicznie dziełem Szkota, a połowicznie jego asystenta. Ten ostatni zawsze miał nosa do młokosów (stąd tryumfy w 1989 i 1991 roku), a legendarny szkoleniowiec liczył się ze zdaniem swojego doradcy jak z niczyim innym.

Ferguson był motywatorem, który chętnie korzystał z możliwości współpracy z szeregiem ludzi od zadań specjalnych, jednak nikomu podczas swojej kadencji w klubie nie dał tyle swobody, ile właśnie Queirozowi. Było to zresztą jedną z najważniejszych przyczyn odejścia z drużyny Roya Keane’a w 2005 roku.

Carlos Queiroz wypatrzył Cristiano Ronaldo w Sportingu (fot. ronaldo7.net)
Carlos Queiroz wypatrzył Cristiano Ronaldo w Sportingu (fot. Ronaldo7.net)

Szkot w swojej autobiografii poświęcił wiele miejsca swojemu najbliższemu pomocnikowi. – Carlos Queiroz, kolejny z moich asystentów, był wspaniały. Po prostu wspaniały. Wyjątkowy. Inteligentny, skrupulatny mężczyzna. (…) Był najbliższy zajmowania stanowiska trenera Manchesteru United, choć nie nosił tego tytułu – pisze wieloletni boss Manchesteru w „Alex Ferguson. Autobiografia”.

Współpraca obu panów, wznowiona w 2004 (Ferguson przez rok, w którym Queiroz był w Realu, nie zatrudnił nikogo na jego stanowisko w nadziei na jego rychły powrót…) i trwająca do 2008 roku, zakończyła się trzema mistrzostwami Anglii, Pucharem Ligi oraz zwycięstwem w Lidze Mistrzów. To ostatnie musiało popchnąć naszego bohatera dalej, choć był przedstawiany jako jeden z najpoważniejszych kandydatów do objęcia schedy po swoim pryncypale.

Objął reprezentację Portugalii, z którą awansował na mundial w 2010 roku, aby tam przegrać z Hiszpanami. Za porażkę na turnieju Cristiano Ronaldo obarczył właśnie trenera, co przyczyniło się do złych nastrojów w kadrze. Po czempionacie szkoleniowiec został zawieszony na pół roku przez obrażanie kontrolerów antydopingowych, a następnie zwolniony przez federację. Od 2011 roku Portugalczyk prowadzi reprezentację Iranu, z którą udało mu się awansować na mistrzostwa świata w Brazylii. Queiroz deklaruje chęć pozostania w Azji aż do 2018 roku i mundialu w Rosji.

Dlaczego w Iranie jest doceniany? Nie oczekuje się od niego sukcesów, nie prowadzi słynnego klubu ani kadry pełnej gwiazd światowego formatu. Swoją prawdziwą klasę trenerską pokazywał na dobrą sprawę tylko w Manchesterze i w młodej reprezentacji Portugalii. W klubie nie był obarczony odpowiedzialnością – mimo wielkiego zaufania ze strony Fergusona nadal był tylko podwykonawcą, co zdejmowało z niego olbrzymi ciężar, jakim niewątpliwie są konsekwencje wszystkich złych decyzji.

W Portugalii U-20 pracował z zawodnikami młodymi, podatnymi na wszelkie zakazy i nakazy, skłonnymi do poświęceń dla gry, chłonącymi każde słowo trenera. Druga, nie mniej istotna rzecz – jaki odsetek kibiców interesuje się takim pułapem? Carlos Queiroz przez znakomitą większość fanów pamiętany będzie głównie jako asystent sir Aleksa Fergusona z United. Tam nie miał władzy tytularnej, ale przynajmniej po części dysponował władzą faktyczną. Stworzony do roli asystenta? Być może, jednak niewielu jak dotąd wygrało walkę z aspiracjami.

Bestia pod kontrolą

Dziwna para – Roy Keane i Martin O'Neill (fot. theguardian.com)
Dziwna para – Roy Keane i Martin O’Neill (fot. Theguardian.com)

Nie wyjeżdżamy z Manchesteru – pamiętacie Roya Keane’a? Charyzmatyczny Irlandczyk nigdy nie szedł na łatwiznę i podobnie było u niego z trenerką – od razu wziął się za klub. Padło na drugoligowy Sunderland, zaczęło się bardzo obiecująco, już w pierwszym sezonie udało się bowiem wywalczyć oczekiwany awans do Premier League. Później było jednak tylko gorzej. W najwyższej klasie rozgrywkowej przegrana goniła przegraną i o ile pierwszą kampanię udało się zakończyć na 15. lokacie, o tyle w grudniu 2008 roku Keane zostawiał zespół w strefie spadkowej.

Przeniósł się do Ipswich, z którym sezon 2009/2010 zakończył na 15. miejscu w tabeli Championship, a zwolniono go w styczniu 2011 roku, kiedy drużyna zajmowała już 18. miejsce. Irlandczyk zwątpił w swoje umiejętności i zrobił sobie przerwę od trenerskiego fachu. Nie miał poparcia piłkarzy w żadnym z dwu klubów, które prowadził, po jego odejściu z Sunderlandu zawodników przyłapano nawet na świętowaniu. Nie potrafił rozmawiać ani ze swoimi podopiecznymi, ani z dziennikarzami, obie te grupy społeczne były zresztą niejednokrotnie przez Keane’a wyszydzane, zwłaszcza po porażkach.

I tutaj zbawienna okazała się asystentura. W listopadzie 2013 roku nowym selekcjonerem Irlandii został Martin O’Neill, jego asystentem zaś – Roy Keane. Ten ostatni od lat nie był widywany tak uśmiechnięty jak podczas pracy z O’Neillem. Dziwna para – tak zwykło mówić się w ojczyźnie na ten menedżerski duet, a więc wyważonego szefa i krewkiego pomocnika. Od swojego przełożonego emerytowany walczak nauczył się niezwykle istotnych kwestii w zawodzie, przede wszystkim sztuki przemawiania.

Dzisiaj piłkarze słuchają Keane’a z respektem, ale nie ze strachem, jak bywało to w jego poprzednich klubach. Dziś słuchają, bo chcą wiedzieć, co asystent trenera ma im do przekazania. Jak dziwnie zabrzmi zdanie: „Keane wydoroślał”? W wywiadach zachwala sobie współpracę ze sztabem trenerskim zamiast bluzgać dziennikarzy, jego charyzma to jedna z przyczyn, dzięki którym Irlandczykom udało się pokonać Bośniaków w barażach i wywalczyć awans na Euro 2016.

Ten drugi Fornalik

Nie sposób nie poruszyć tematu Tomasza Fornalika, brata byłego selekcjonera kadry. Podobnie jak starszy brat był obrońcą, grał nawet w ekstraklasie, jednak szybko, bo już w wieku 33 lat, zajął się trenerką. Od 2006 roku przez sześć lat był asystentem kolejnych szkoleniowców Ruchu Chorzów: Marka Wleciałowskiego, Dusana Radolskiego, Bogusława Pietrzaka oraz w końcu Waldemara Fornalika. Wraz z bratem stworzył w Ruchu duet doskonały – drużyna grała świetnie, dwa razy kończąc sezon w pierwszej trójce!

Tomasz Fornalik i Waldemar Fornalik (fot. 24.pl)
Poznacie, który z braci jest byłym selekcjonerem kadry? (fot. 24.pl)

Waldemar Fornalik na ogół wszystko z Tomaszem konsultował, toteż młodszy z braci również był potencjalnym diamentem polskiej sceny trenerskiej. Uwierzyli w to działacze Ruchu, którzy zatrudnili naszego bohatera jako pierwszego menedżera drużyny, po tym jak dotychczasowy boss dostał angaż w reprezentacji. Rzeczywistość nie okazała się jednak kolorowa – szybkie odpadnięcie z Ligi Europy i trzy pierwsze mecze ligi z bilansem bramkowym 0:7 poskutkowały zatrudnieniem Jacka Zielińskiego po zaledwie dwóch miesiącach pracy Fornalika.

Jego umiejętnościom zaufano jeszcze w tyskim GKS-ie, jednak również tam dano mu tylko dwa miesiące na pokazanie umiejętności. Objął drugą drużynę Ruchu, a w 2014 roku powrócił na stanowisko asystenta trenera pierwszego zespołu, aby znowu tworzyć power couple ze starszym bratem. W jego obecności daje z siebie maksimum – i ponownie korzysta na tym sam klub, w chwili pisania tekstu piąty w tabeli ekstraklasy.

Dlaczego niektórym łatwiej jest być tym drugim trenerem? Przyczyny są różne. Nieraz jest to strach przed odpowiedzialnością i nieumiejętność wzięcia tego ciężaru na swoje barki, czasem przytłoczenie oczekiwaniami, niekiedy również kwestia charakteru. Przykłady asystentów, którzy tylko jako tacy mogą się spełniać zawodowo, można mnożyć. Łączy ich wiele, ale przede wszystkim nadal robią coś ważnego w piłkarskim światku.

Ilu byłych piłkarzy próbuje swoich sił w trenerce? Futbol to taki kawałek chleba, który kończy się przed czterdziestką… a żyć za coś trzeba. O ile w tę tezę nie można wpisać Keane’a, o tyle Tomasza Fornalika jak najbardziej. Ilu znacie zawodników, którzy okazali się słabymi trenerami? Setki. A ilu z nich zdecydowało się na dolę asystenta, dzięki której pozostaje się w piłkarskim świecie, jednocześnie nie przeceniając swoich możliwości? Ktoś powie – kwestia honoru. [11:41]

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze