Balotelli vs Falcao: powrót z zaświatów, powrót do szpitala


O dwóch takich, którzy kiedyś nosili korony

21 września 2016 Balotelli vs Falcao: powrót z zaświatów, powrót do szpitala
Si.com

Ile razy Mario Balotelli został spisany na straty? Ile razy radzono mu grę za oceanem bądź w Indiach czy innych egzotycznych piłkarsko krajach? Włoch po nieudanej próbie zostania piątym Beatlesem postanowił poszukać szczęścia w Nicei. Cztery gole w dwóch meczach – "Super Mario" właśnie jest na najlepszej drodze, aby ponownie stać się herosem. Dziś dwukrotnie ukłuł Monaco, które ostatecznie zostało rozgromione 4:0. Klubowi z księstwa nie pomógł Falcao, który we Francji miał przede wszystkim grać i zdrowieć...


Udostępnij na Udostępnij na

Jeszcze przed meczem Nicei z Monaco można było wyłowić ten smaczek: po dwu stronach barykady stanęli snajperzy, o których jeszcze kilka lat temu mogła bić się cała Europa, a którzy dziś muszą szukać najmniejszej szansy na grę – ta wcale nie jest im gwarantowana nawet w Ligue 1. Zarówno Mario Balotelli, jak i Radamel Falcao są dziś snajperskimi wyrzutkami. Pierwszy – butny i leniwy oraz, mówiąc eufemistycznie, niezbyt rezolutny. Drugi prześladowany przez kontuzje – łamać zaczął się „El Tigre”, wrócił zaledwie Falcao.

Ten sezon dla obu miał być przełomowy. Obaj odrzuceni przez angielską ziemię, choć w dalszym ciągu niezatopieni przez hektolitry krytyki, która wylała się na ich głowy. Obaj wciąż głodni gry – choćby jeden mecz w dawnej formie oznacza przecież zachwyty. W końcu obaj z czystą kartką z tytułem: „Mam coś do udowodnienia”. Spotkanie na Allianz Riviera nie miało dać odpowiedzi na pytanie, czy któregoś z nich stać na podboje, ale ten niebezpośredni pojedynek miał dziś tylko jednego zwycięzcę.

Balotelli chce Złotą Piłkę

11 września Nicea wygrała 3:2 z Marsylią. Nie udałoby się to bez dwóch trafień debiutanta z dość ciekawą przeszłością. Po meczu Mario Balotelli stwierdził (w jego przypadku zawyrokuję, iż nie zrobił tego z przekąsem), że w ciągu trzech lat dostanie Złotą Piłkę. Włoch zapewne nie ucieszył się z faktu, że FIFA rozwiązała współpracę z France Football i ZP FIFA już nie będzie… tak czy owak, o wielu zawodnikach po podobnych zapowiedziach powiedziałoby się – oszaleli? Ale nie o Mario. On po prostu był sobą.

Oczywiście, że nie jest za późno. Myślę, że mógłbym mieć ją już teraz, ale ciężko pracując na treningach, wciąż mam szansę wygrać ją w ciągu kolejnych dwóch czy trzech lat. Mario Balotelli o Złotej Piłce po meczu z Marsylią

Niezależnie od słów samego napastnika – konia z rzędem temu, kto przewidział, że w swoim drugim kolejnym meczu Włoch strzeli dwie bramki (w spotkaniu z Montpellier Balotelli nie grał). Dokonał tego po raz pierwszy w swojej wcale niekrótkiej karierze – choć wciąż można widzieć w nim nieopierzonego szczeniaka, który kiedyś miał talent, dziś ma 26 lat i wchodzi w domniemany najlepszy wiek dla piłkarza.

Został zdjęty w 78. minucie przy stanie 3:0 dla gospodarzy – zapewne po to, aby publiczność zgromadzona na nicejskim stadionie mogła pożegnać go zasłużonymi brawami. Był to przejmujący obrazek. „Balo” pokornie zbijał piątki z kolegami, a jego uśmiech od wielu miesięcy nie był tak szczery. Wykonał zadanie.

Gdzieś w cieniu tego wszystkiego swoją prywatną batalię rozgrywał Falcao. Podczas gdy wszyscy zachwycali się jego vis-à-vis, Kolumbijczyk jechał do szpitala.

Tygrys w klatce

Falcao do Monaco przychodził jako absolutna gwiazda. Strzelec 28 goli w La Liga oraz hat-tricka w meczu o Superpuchar Europy z Chelsea – ten facet był wówczas najlepszym napastnikiem na świecie. Jego transfer do klubu z księstwa wywołał szok i niedowierzanie. Kolejny, który poleciał na kasę? Jeśli tak – zrobił to za szybko, a mściwy los w kolejnych sezonach dał odpłacił mu pięknym za nadobne.

Z francuskimi kibicami przywitał się dziewięcioma trafieniami w 13 pierwszych spotkaniach, jednak niedługo później z gry wyeliminowało go zerwane więzadło krzyżowe. „El Tigre” boleśnie doświadczył prawdziwości stwierdzenia, że łatwiej jest wejść na szczyt, niż na nim pozostać – odkąd zeń spadł, nie wrócił aż po dziś dzień  W kolejnych dwóch sezonach strzelił siedem bramek. 45 spotkań w United i w Chelsea? Zwykle ochłapy, zresztą regularnie przerywane przez różnorakie urazy. Kiedyś ktoś opisze ten przypadek w książce „Anatomia piłkarskiej autodegradacji”.

Syn marnotrawny wrócił do Monaco z jasno określonym zadaniem: graj, strzelaj, znów przywdziej tygrysie szpony. Wszystko szło ku dobremu – trafił dwukrotnie przeciwko Fenerbahce w eliminacjach LM, kilka dni temu zaś (początek sezonu ligowego opuścił – sami zgadnijcie, dlaczego) jego bramka pomogła wygrać z Rennes. W 45. minucie meczu z Monaco, walcząc o piłkę, wpadł w kleszcze Paula Baysse i Yoana Cardinale.

Po tym zdarzeniu zarówno bramkarz gospodarzy, jak i napastnik przyjezdnych długo leżeli na murawie. Cardinale podniósł się i do końca meczu nie wpuścił już bramki, Falcao zaś został odwieziony do miejscowego szpitala. Uraz czaszki, kręgów, czegokolwiek – gdzieś z tyłu głowy Kolumbijczyka ma to jedynie marginalne znaczenie. Istotny jest  fakt, że kiedy poczynił pierwsze kroki ku ratowaniu swojej kariery, ponownie wpadł do dziury w chodniku. Niebawem dowiemy się, czy była to tylko wyschnięta kałuża, czy też studzienka kanalizacyjna.

***

Warto spoglądać na ligę francuską, choćby i tylko po to, aby przyglądać się losom naszych bohaterów. Jeden z nich wbrew sobie odgrywa rolę aktora tragedii antycznej – czego by nie zrobił, i tak ściąga na siebie pasmo nieszczęść. Drugi zaś bawi się w hollywoodzkiego, rozpieszczonego dzieciaka, który zatrudnił się w niskobudżetowej produkcji z potencjałem, aby ponownie móc przejść się po czerwonym dywanie na oscarowej gali.

Dobrze byłoby zobaczyć, jak znów raczą nas rolami, na które uwagę zwrócą nawet krytycy z rozeznaniem. Gdyby Balotelli i Falcao mieli dostać od Was kartkę z życzeniami, co mogliby w niej przeczytać? Ja napisałbym: „Zlatana już nie ma, Francja czeka na nowego króla. Jeśli macie odwagę, aby skrzyżować miecze w walce o koronę – ja będę czekał”.

Zapisz

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze