Antoni Szymanowski: Współczuję Kasperczakowi


6 sierpnia 2010 Antoni Szymanowski: Współczuję Kasperczakowi

Wczoraj czarną kartę w swojej bardzo bogatej historii zapisali gracze krakowskiej Wisły. Porażka z Qarabag Agdam dopełnia obrazu nędzy i rozpaczy w polskiej piłce. O komentarz do tego spotkania, ocenę postawy trenera Kasperczaka i stanu polskiej piłki poprosiliśmy byłego gracza Wisły, 83-krotnego reprezentanta Polski – Antoniego Szymanowskiego.


Udostępnij na Udostępnij na

Krakowska Wisła przegrywała do przerwy w meczu rewanżowym z Qarabagiem 0:3. Co Pan czuł w tym momencie?

Miałem możliwość oglądania tego spotkania przez Internet. Dla mnie to było totalne zaskoczenie, po drugiej bramce było już niemal pewne, że Wisła odpadnie. Później trzecia bramka i kolejne sytuacje Azerów – nie ukrywam, że z jakimś niedowierzaniem i smutkiem oglądałem to wszystko. Ze szczególną uwagą obserwowałem nowych zawodników, mój Boże święty, szukać czegoś, co jest gorsze od naszego polskiego chowu – może byłoby lepiej coś wśród naszych graczy poszukać, no chyba że to są zawodnicy tańsi od naszych polskich. Współczuję zespołowi Wisły, wiem, że teraz będzie ciężko.

Czy nie wydawało się Panu, że po meczu z FK Szawle w meczu z Azerami klątwa Levadii już się nie powtórzy?

Zespół Henryka Kasperczaka (po lewej) zawiódł w europejskich pucharach. Jak będzie w lidze?
Zespół Henryka Kasperczaka (po lewej) zawiódł w europejskich pucharach. Jak będzie w lidze? (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

Jakoś przywykliśmy jeszcze do sytuacji, w której zespoły z innych krajów mniej liczących się są jak gdyby mniej poważnie traktowane przez nas, Polaków, czy to w klubie, czy reprezentacji i to miało miejsce we wczorajszym spotkaniu. Azerowie nie kojarzą się z czymś mocnym w piłce nożnej. Okazuje się jednak, że coś się wydarzyło, że zespoły i kraje, które się nie liczyły, robią swoje, a my, Polacy, wciąż co najwyżej stoimy w miejscu i nie idziemy do przodu, a jak wiadomo – kto stoi w miejscu, ten się cofa.

Czy przyczyn porażki Wisły nie należy upatrywać w przygotowaniu psychicznym i mentalnym?

Nie szukałbym aż tak głęboko – zawodnicy stanowią o sile zespołu. Trener pracuje z tym, kogo ma. Wiem, że Kasperczak nie ma bezpośrednio wpływu na to, co zostało mu podane i nie miał lepszych zawodników, musiał to po prostu zaakceptować. O sile stanowią przede wszystkim zawodnicy, a jej oni w tym dwumeczu nie stanowili.

Czy czas trenera Kasperczaka już minął? Wszyscy dobrze pamiętamy spadek Górnika Zabrze pod jego wodzą.

W czasie trenowania Górnika przez Kasperczaka byłem jego asystentem i jest nam niezmiernie przykro z tego powodu. Różne były okoliczności tego spadku, nie do końca było tak, jakby się chciało. Nie zdążyliśmy na czas, nie udało nam się wyczyścić tego bałaganu sportowego. Stało się, nie jest to przyjemne dla nas, działaczy, kibiców Górnika Zabrze – zawsze będzie ten moment nam głęboko tkwił w sercu. Tak bywa, że trenerowi, który ma bardzo wysokie notowania, może się coś w pewnym momencie nie udać i nie wiadomo, czy to do końca jest bezpośrednio jego wina. Są wzloty i upadki, po wzlotach mogą być upadki, po upadkach mogą być wzloty, czyli wszystko może wrócić do normy.

W takim razie jakim trenerem jest Kasperczak?

Dziś kolejny raz, bo Kasperczak przegrał z Górnikiem, przegrał batalię o trenera reprezentacji, teraz nie powiodło mu się z Wisłą, czarna seria trwa, ale jeszcze raz powtarzam – nie wszystko zależy od trenera i gdyby popatrzeć na innych wielkich szkoleniowców, to oni też mieli wpadki i niepowodzenia. Takie jest życie trenera – raz jest lepiej, raz gorzej. Na pewno Kasperczak nie zapomniał, jak być wielkim trenerem. Współczuję mu, na pewno jego sytuacja obecnie nie jest lekka. Nie wiem, jak się jego dalsze losy potoczą.

Jak Pan widzi przyszłość Wisły i polskiej piłki?

Polska piłka klubowa nie stanowi siły w ligach europejskich. Lech miał robić nie wiadomo jakie transfery, zrobił przeciętne, Legia jest wielką niewiadomą, Wisła też nie prezentuje nic wielkiego. Będzie to taka liga, wszyscy się będą cieszyć, ktoś zdobędzie mistrza po to, by wyprzedać swoich najlepszych zawodników i znowu czekać, co będzie w europejskich pucharach i znowu coś się nie powiedzie. I już za rok, półtora będziemy mieć reprezentację – może mocną, będziemy oczekiwać na Euro 2012.

A co Pana zdaniem należy zrobić, jeżeli mistrzostwa Europy w wykonaniu naszej reprezentacji także zakończą się blamażem?

Dziś już powiem, jeśli one się nie powiodą, trzeba zrobić jakąś rewolucję albo przyznać, że jesteśmy przeciętnym krajem, jeśli chodzi o piłkę nożną. Może należy mniej płacić piłkarzom, niech popracują mocniej, a jak im się nie podoba, niech idą np. do ligi azerbejdżańskiej i będzie dobrze. Myślę, że sytuacja jest bardzo napięta, jako były piłkarz nie chcę się wyżywać na zawodnikach, jednak nie dziwię się opinii publicznej, piłkarskiej, która ma serdecznie dosyć, bo czekamy na sukcesy, a już nie ma praktycznie na co zwalać. Trzeba to przyznać – z polską piłką jest po prostu kiepsko.

Rozmawiał Marek Pytka
 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze