Zwycięstwo nad Legią poniesie Lecha Poznań?


Podopieczni Dariusza Żurawia wciąż są w grze o awans do europejskich pucharów

27 kwietnia 2019 Zwycięstwo nad Legią poniesie Lecha Poznań?
Paweł Jaskółka / PressFocus

Kiedy Lech Poznań wczłapał się do grupy mistrzowskiej (bo nawet trudno to nazwać awansem), wydawało się, że przed poznaniakami siedem meczów, które praktycznie będzie można potraktować jako sparingi. Dla "Kolejorza" końcówka sezonu miała być niczym poligon doświadczalny dla utalentowanej młodzieży, na którą trener obiecał postawić. Ekipa "Dumy Wielkopolski" miała po prostu szykować zespół na następne rozgrywki. Co więcej, sam Dariusz Żuraw mówił, że ten sezon trzeba jakoś dograć, a zarząd nie ułatwił mu pracy, ogłaszając jeszcze przed startem rundy finałowej, że z dziesięcioma zawodnikami klub na pewno się pożegna. Dla kibiców Lecha to miała być nudna końcówka ligi.


Udostępnij na Udostępnij na

Rzeczywistość okazała się nieco inna. Podopieczni Dariusza Żurawia w dwóch meczach zdobyli cztery punkty i dzięki dobrym dla nich wynikom na innych stadionach są już blisko czwartego miejsca. Jeśli dziś „Kolejorz” wygra w Szczecinie, to do Jagiellonii będzie tracił tylko jeden punkt. Oczywiście nie można popadać ze skrajności w skrajność i twierdzić, że teraz wszystko już jest dobrze. Wciąż w Lechu nie jest idealnie.

Chociażby mecz z Jagiellonią w Poznaniu przegrany 0:2 był bardzo słaby. Z drugiej strony już tydzień później w Białymstoku lechici rozegrali niezłe zawody. Prowadzili 2:0, ale później nastąpił blackout i „Kolejorz” roztrwonił korzystny wynik. „Jaga” wygrywała już 3:2, co nie załamało Lecha, który zdołał wyrównać na 3:3 i w końcówce spotkania był bliższy strzelenia zwycięskiej bramki.

Później był mecz z Legią, który oczywiście nie był wybitnym widowiskiem ze strony poznaniaków, ale przynajmniej nie brakowało walki. Ponadto zwycięstwo nad odwiecznym rywalem zawsze cieszy niezależnie od okoliczności. Nie można nie docenić faktu, że Lech w końcu dostarcza swoim kibicom pozytywnych emocji. Nie ma już wyzwisk, gwizdów. Nielicznie zgromadzona publiczność na stadionie przy ulicy Bułgarskiej dopingowała Lecha ze wszystkich sił podczas środowego meczu. Nie było żadnej złej energii.

Oprócz lepszych wyników i sympatyczniejszej atmosfery na stadionie widać również poprawę, jeśli chodzi o aspekty czysto piłkarskie. Przede wszystkim „Kolejorz” lepiej operuje piłką. Trener Żuraw wpłynął na zespół na tyle dobrze, że dziś coraz częściej mówi się, że może zostać na swoim stanowisku na następny sezon. Jednakże do trenera Żurawia przejdziemy później, teraz skupię się jeszcze na innych aspektach.

Poznańska lokomotywa w końcu na dobrym torze

W środę na stadionie przy ulicy Bułgarskiej zasiadło 11 935 widzów. Mimo wszystko taka mała liczba fanów może dziwić. Można było spodziewać się, że obiekt Lecha zapełni się przynajmniej w połowie chociażby dlatego, że wiele kibiców przyjdzie „na Legię”. Nic takiego się nie stało. Coraz mniej fanów „Kolejorza” żyje meczem. Pustki na stadionie to forma protestu przeciwko rządom obecnych włodarzy. Jest to również najlepsze podsumowanie atmosfery wokół zespołu.

Odpowiednim antidotum na tę sytuację są dobre wyniki oraz zaangażowanie piłkarzy. Oczywiście nie będzie tak, że przykładowo po trzech wygranych z rzędu kibice tłumnie wrócą na stadion, bo wielu z nich wciąż konsekwentnie deklaruje, że nie powróci na obiekt przy Bułgarskiej, dopóki klubem rządzą Rutkowscy. Jednakże aby zawodnicy znowu nie musieli czytać obraźliwych transparentów na swój temat, to powinni walczyć za te barwy. Porażkę można zrozumieć, bo to część sportu. Nie da się jednak wybaczyć braku woli walki czy tego legendarnego już „wybierania sobie trenerów”.

Ostatnio to wszystko zmierza w dobrym kierunku. U piłkarzy Lecha w końcu widać radość z gry, można dostrzec team spirit jak chociażby w sytuacji, kiedy Tiba leżał na murawie, kilku piłkarzy Legii doskoczyło do kapitana „Kolejorza”, sugerując, że ten symuluje, co nie spodobało się zawodnikom gospodarzy, którzy bronili swojego kolegi z zespołu. Lechici zaczynają przypominać drużynę w pełnym tego słowa znaczeniu.

Kiedy Tomasz Rząsa powiedział, że Lech Poznań ma kadrę na mistrzostwo, to praktycznie wszyscy śmiali się z tej wypowiedzi, która mogła wyglądać groteskowo w obliczu słabych wyników „Kolejorza” w 2019 roku. Może rzeczywiście Lech ma drużynę zdolną zgarnąć tytuł. Może po prostu wystarczyło, żeby piłkarze więcej walczyli i cieszyli się swoją grą. Może…

Oczywiście zdecydowanie za wcześnie na to, żeby odtrąbić koniec kryzysu „Kolejorza”, ale też można śmiało powiedzieć, że pogłoski o śmierci Lecha były przedwczesne. Lechici w starciu z Legią zagrali gorzej niż z Jagiellonią, ale dzięki sporemu zaangażowaniu wyszarpali zwycięstwo z warszawiakami. Teraz tylko pozostaje pytanie – czy wspomniana walka to było tylko spięcie się na Legię i chęć pokazania swoich umiejętności obecnym na tym meczu skautom? Odpowiedź na to pytanie poznamy po najbliższych meczach „Dumy Wielkopolski”.

W środę szczególnie dobrze zagrała defensywa. Reszta przeciętnie, choć były przebłyski. Zwłaszcza Tiba harował aż miło. Właśnie takich zagranicznych piłkarzy powinien ściągać Lech. To nie przypadek, że Portugalczyk tak szybko po dołączeniu do klubu został kapitanem. Świetne zmiany dali młodzi wychowankowie klubu – Marchwiński i Klupś. Dariusz Żuraw naprawdę częściej powinien stawiać na adeptów akademii Lecha.

Co z trenerem Żurawiem?

Tomasz Rząsa powiedział przed środowym klasykiem, że Dariusz Żuraw wcale nie jest tymczasowym trenerem. Po prostu jest trenerem przynajmniej do końca sezonu. Sam zainteresowany nie ukrywa, że chciałby prowadzić Lecha również w następnych rozgrywkach. Analizując to, co mówi w wywiadach, można wyczytać gdzieś między wierszami, że taki scenariusz naprawdę jest możliwy. Decydujące o przyszłości Dariusza Żurawia będzie pięć spotkań, które zostały do końca sezonu.

Na korzyść byłego piłkarza między innymi Hannoveru przemawia fakt, iż zna klub od podszewki – zarówno rezerwy, jak i akademię. Pod tym względem nadaje się do przeprowadzenia zapowiadanej rewolucji w klubie. Z drugiej strony ma bardzo małe doświadczenie w prowadzeniu zespołu na tym poziomie, a wśród kibiców „Kolejorza” wciąż są świeże wspomnienia z początku sezonu. Ivan Djurdjević, czyli inny trener wzięty z rezerw do pierwszego zespołu, kompletnie sobie nie poradził, mimo że początek miał bardzo dobry (komplet zwycięstw w pierwszych czterech meczach ligowych).

Trener Żuraw ma pomysł na grę, ale na razie trudno go jednoznacznie ocenić. Mecz z Pogonią – świetny do 86. minuty, z Lechią – słaby, z Jagiellonią – bardzo słaby, z Jagiellonią w Białymstoku – dobry, z Legią – przeciętny. Drużyna pod jego wodzą musi przede wszystkim ustabilizować formę na wysokim poziomie.

Wciąż nie wiadomo, czy Dariusz Żuraw ma odpowiednie umiejętności, by prowadzić na stałe Lecha. Kibice mają już po dziurki w nosie trenerów, którzy uczą się fachu na „Kolejorzu”. Jednakże jeśli uda mu się wywalczyć czwarte miejsce, które może (choć nie musi) dać europejskie puchary, to wówczas zarząd będzie miał spory ból głowy, co z nim zrobić. Niewykluczone, że to odpowiedni człowiek dla Lecha na trudne czasy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze