Atletico Madryt mimo olbrzymiej przewagi pokonało Hapoel Tel Awiw zaledwie 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów w 7. minucie meczu zdobył Garcia. Dzięki temu zwycięstwu ekipa z Hiszpanii zapewniła sobie awans do dalszej fazy Ligi Europy.
W jednym z najciekawszych pojedynków tego wieczoru Atletico Madryt podejmowało na własnym obiekcie najsłabszy w grupie Hapoel Tel Awiw. Ekipa z Izraela już tydzień temu przegrała ostateczny bój o zachowanie jakiejkolwiek szansy na awans do fazy pucharowej Ligi Europy, a dziś mogła jedynie pokrzyżować plany swojemu rywalowi. Hiszpanie natomiast na murawę wychodzili niemal pewni swojego awansu, jednak aby tak się stało jeszcze dzisiejszego wieczoru, musieli wywieźć komplet punktów z Tel Awiwu.
Od pierwszych minut to gospodarze zdecydowanie kontrolowali przebieg spotkania, co nie było sporym zaskoczeniem. Już w 2. minucie z rzutu wolnego w pole karne dośrodkował Garcia, futbolówka odbiła się od jednego z defensorów i spadła w okolicę piątego metra. Tam najszybciej miejsce wywalczył sobie Costa, ale przy próbie strzału został zablokowany, co zakończyło się jedynie rzutem rożnym. Kilka minut później mieliśmy już 1:0. Adrian świetnym rajdem prawą stroną boiska przedarł się w pole karne i kierując się ku golkiperowi, delikatnie podbił futbolówkę. Ta spadła wprost pod nogi Costy, który oddał ją lepiej ustawionemu Garcii, a ten już tylko dokonał aktu zniszczenia, uderzając pod poprzeczkę bramki Edela. Niezadowoleni piłkarze Hapoelu szybko chcieli odrobić jednobramkową stratę, czego byli bliscy w 13. minucie. Z rzutu rożnego dośrodkował Gordana, do piłki najwyżej wyskoczył Ben Chaim, ale nie potrafił umieścić jej w siatce, myląc się o kilka centymetrów.
Chwilę później powinno być już 2:0. Po raz kolejny świetnym rajdem środkiem boiska popisał się Adrian, napastnik Atletico wszedł na jedenasty metr, lekkim lobem pokonał Petkovica, ale przy ostatecznym rozrachunku nie dał już rady Edelowi. Przez kilka kolejnych minut piłkarze Atletico bardzo nieudolnie próbowali zagrozić bramce Hapoelu, co kończyło się nieprzyjemnymi wyzwiskami ze strony miejscowych kibiców. W 39. minucie przyjezdni chcieli jeszcze udowodnić, że reguła na temat niewykorzystanych sytuacji jest prawdziwa, ale ich niecny plan nie został zrealizowany. Ben Chaim pokonał na swojej drodze kilku rywali i kierując się w stronę bramki, został ostatecznie powstrzymany przez Asenjo, dla którego była to pierwsza poważna interwencja w tym meczu. Kilka chwil później zawodnicy z Madrytu byli po raz kolejny bliscy podwyższenia wyniku. Na strzał z dystansu zdecydował się Costa, piłkę na prawo stronę wprost pod nogi Garcii wybił Edel, ale Hiszpan ostatecznie nie trafił w światło bramki, a arbiter zakończył pierwszą cześć spotkania. Do przerwy mieliśmy wynik 1:0.
Druga odsłona jednostronnego pojedynku rozpoczęła się nie inaczej aniżeli jego pierwsza część, ale to ekipa Hapoelu zaatakowała jako pierwsza. Piłkę na prawej stronie pola karnego po małym zamieszaniu na jedenastym metrze otrzymał Gordana, ale strzał młodego pomocnika przeleciał kilka centymetrów nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Asenjo. W 56. minucie wszystko wróciło już jednak do stabilizacji, a w Madrycie zapachniało drugim golem dla Atletico. Rodriguez dostał świetne podanie od Costy z lewej strony boiska, ale przy samym strzale minimalnie się pomylił, a Edel jedynie odprowadził piłkę wzrokiem. Chwilę później ponownie w ataku zobaczyliśmy gospodarzy. Na trzynasty metr piłkę wrzucił Adrian, najlepszym skoczkiem okazał się Costa, ale to nie wystarczyło, aby pokonać dobrze dysponowanego dzisiaj golkipera Hapoelu. W 70. minucie omal nie byliśmy światkami bramki samobójczej. Rodriguez po serii zwodów w polu karnym zdecydował się na uderzenie, piłkę przed samą bramką wybijał Haimovich, ale zrobił to na tyle fatalnie, że ta minimalnie minęła lewy słupek.
Edel w tej sytuacji nie miałby nic do powiedzenia. Kwadrans przed końcem meczu powinno być już 2:0. Koke genialnym obrotem przedarł się przez mur, który stworzyli dwaj zawodnicy Hapoelu, dośrodkował na głowę Rodrigueza, ale ten fatalnie spudłował, nie wykorzystując niemal stuprocentowej sytuacji. Kiedy wydawać by się mogło, iż gospodarze będą starali się już tylko doprowadzić jednobramkową przewagę do końca meczu, ci ponownie zaatakowali rywala. Garcia zagrał wychodzącą piłkę do wbiegającego na dziewiąty metr Lopeza, ten bez namysłu uderzył na bramkę Edela i tylko dobra interwencja golkipera pozwoliła przyjezdnym pozostać w grze. Zawodnicy z Izraela nic jednak sobie z tej szansy nie zrobili i ostatecznie padł wynik 1:0.