Zwycięstwa Bayernu i FC Porto


17 lutego 2010 Zwycięstwa Bayernu i FC Porto

Zasłużone, choć nie do końca spodziewane, zwycięstwo nad Arsenalem odnieśli piłkarze FC Porto. Podopieczni Jesualdo Ferreiry pokonali drużynę Arsene'a Wengera 2:1, przede wszystkim dzięki błędom Łukasza Fabiańskiego. Takim samym wynikiem skończył się pojedynek Bayernu Monachium z Fiorentiną.


Udostępnij na Udostępnij na

FC Porto – Arsenal Londyn

Podczas gdy Portugalczycy znajdowali się w środku świetnej serii zwycięstw, Arsenal w ostatnich pięciu spotkaniach tylko raz zdołał wygrać. Mimo to faworytami raczej nazywano podopiecznych Arsene’a Wengera.

Ani Fabiański, ani Campbell nie zaliczą meczu z FC Porto do udanych
Ani Fabiański, ani Campbell nie zaliczą meczu z FC Porto do udanych (fot. Skysports.com)

Już od samego początku gra nabrała tempa, świetne sytuacje stwarzali sobie przede wszystkim gospodarze. Piłkarze Arsenalu nie zamierzali jednak czekać na utratę bramki i sami wzięli się do ataku, ich pierwsze akcje nie zdołały jednak zagrozić bramce Porto. W 11. minucie meczu potwierdziły się za to przypuszczenia o słabej formie Łukasza Fabiańskiego. Golkiper popełnił tragiczny błąd, nie zdołał złapać teoretycznie prostej piłki, tym samym po trafieniu przypisanym Silvestre Vareli na prowadzenie wyszli gospodarze.

Goście mieli nadzieję na jak najszybszą odpowiedź – kilka kolejnych sytuacji przyniosło upragnionego gola wyrównującego już w 18. minucie. Rosicky przedłużył piłkę po rzucie rożnym, a Sol Campbell nie miał problemu z pokonaniem Heltona strzałem głową. Od tej pory wszelkie akcje przerywane były głównie przez faule, do gry obu drużyn wkradła się niedokładność. Na przerwę zespoły schodziły więc przy remisie 1:1.

Druga połowa rozpoczęła się podobnie do poprzedniczki, obie drużyny próbowały bardzo szybko stworzyć sobie przewagę. Faktycznie udało się to piłkarzom FC Porto. Kolejny fatalny błąd popełniła defensywa Arsenalu w osobach Sola Campbella i Łukasza Fabiańskiego. Według sędziego obrońca z Londynu celowo podał piłkę bramkarzowi, ten zatem nie miał prawa jej łapać. Arbiter podyktował rzut wolny z pola karnego, a Falcao wykonał go, nim nawet Fabiański zdążył wrócić do bramki. Mimo protestów, gola uznano.

Oba zespoły do końca walczyły o zmianę wyniku, ale mimo wielu sytuacji nikomu nie udało się już zdobyć bramki. Piłkarze Arsenalu musieli pogodzić się z dotkliwą porażką, którą zawdzięczają przede wszystkim fatalnym błędom obrońców i Łukasza Fabiańskiego.

Bayern Monachium – ACF Fiorentina

Choć piłkarze z Bawarii zapowiadali wysokie zwycięstwo, nie należało lekceważyć Włochów, którzy wcale nie mieli zamiaru być outsiderami w tym spotkaniu.

Miroslav Klose zapewnił zwycięstwo Bayernowi
Miroslav Klose zapewnił zwycięstwo Bayernowi (fot. Sport1.de)

Otwierająca połowa rozpoczęła się od szybkiej gry. Pierwszy strzał poszedł na konto Fiorentiny, jednak oba zespoły starały się bardzo szybko zaprowadzić własny porządek. Lepiej wychodziło to gościom, choć nie potrafili wyjść na prowadzenie. Gra często była przerywana faulami, rzuty wolne nie wnosiły nic nowego. 

Po 35. minutach Bayern zaczynał stwarzać sobie przewagę, a po kilku ładnych akcjach wreszcie padła pierwsza bramka spotkania. W ostatniej minucie pierwszej połowy Ribery został sfaulowany w polu karnym, za co sędzia przyznał rzut karny. Bez cienia nerwowości na gola zamienił go Arjen Robben. 

Kolejna odsłona rozpoczęła się od wyrównującej bramki dla Fiorentiny. Po rzucie rożnym piłkę szczęśliwie przedłużył Jovetić, a Per Kröldup nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce. Bayern chciał się bardzo szybko pozbierać. Piłkarzom z Monachium nie udawały się jednak wykończenia akcji. Obaj trenerzy nadzieję pokładali w zawodnikach wprowadzonych na boisko z ławki rezerwowych.

W 73. minucie Fiorentina musiała pogodzić się z osłabieniem – czerwoną kartkę za uderzenie łokciem Robbena zobaczył Gobbi. Od tego momentu gospodarze zaczęli definitywnie przeważać, a gol na wagę zwycięstwa wydawał się kwestią czasu. Piłkarze Bayernu po kolei marnowali świetne sytuacje, aż wreszcie sędzia uznał bramkę zdobytą przez Miroslava Klose. Niemiec zdobył ją głową, stojąc zdecydowanie na pozycji spalonej. Mecz zakończył się więc wynikiem 2:1.

Komentarze
~Evra_3 (gość) - 15 lat temu

Nie spodziewalem sie ,że Bayern bydzie się męczył z
Violą ale potwierdziła się prawda ,że Liga Mistrzów
rządzi się swoimi prawami.Zresztą przy golu Klose był
spalony.Nawiązując do tytułu zapowiedzi tych meczów,
można powiedzieć ,że Bayern zdał test z pomocą
sędziego ,a Arsenalowi w zdaniu testu przeszkodził
sędzia i pan Fabiański.Dobrze,że poziom się wyrównuje
w LM i coraz więcej drużyn puka do bram raju jakim
jest finał LM.Może jeszcze nie w tym roku ale w końcu
drużyna spoza najlepszych 3 lig Europy(Premier
League,Primera Division,Serie A) dojdzie do finału
LM.Ostatnio ta sztuka udała się FC Porto i Monaco w
2004 roku.

~czarinho (gość) - 15 lat temu

Fabian pokazał dziś dlaczego jeszcze dłuuuuuugo nie
będzie pierwszym bramkarzem takiego klubu jak
Arsenal. Wydaje mi się że nie wytrzymuje presji w
meczach w których dostaje szanse udowodnienia że jest
choćby tak dobry jak Almunia. Powinien odejść latem
do jakiegoś średniaka Premier League żeby móc pograć
więcej, ograć się a potem szukać szczęścia w lepszym
klubie póki jeszcze jest młody.

~Grzesiek_078 (gość) - 15 lat temu

Dziwicie się, że Fabian popełnia błędy. To pytam, jak
ma ich nie popełniać skoro rozgrywa ok 8 meczy na
rok, w tym w rep. z San Marino, które nie jest
rywalem z najwyższej półki. On po prostu nie ma
ogrania na tak wysokim szczeblu jakim jest Liga
Mistrzów. Co do decyzji sędziego o przyznanie rzutu
wolnego z pola karnego można dyskutować, ale wyraźny
błąd komunikacji Łukasza z Solem Campbellem.

~Grzesiek_078 (gość) - 15 lat temu

A i te mecze są zazwyczaj "o pietruszkę".

Najnowsze