To, ilu trenerów w Polsce rocznie spotyka się z opinią, że w przyszłości na pewno zostaną selekcjonerami kadry narodowej, czasami trudno zliczyć. Dla wielu osób okres kilku niezłych miesięcy stanowi o kunszcie menedżerskim, jaki posiada szkoleniowiec. Właśnie tak okrzykniętym przykładem na przełomie września i października był nikt inny niż właśnie Dariusz Żuraw.
Ostatnio dość gorącym tematem była krytyka, jaka spływała na Michała Probierza. I warto przypomnieć, że była, jest i dopóki trener Cracovii nie zacznie osiągać odpowiednich rezultatów, będzie aktualna. Jednak korzystając z okazji kolejnego żałosnego meczu (bo tak właśnie trzeba to spotkanie nazwać) w wykonaniu Lecha Poznań, warto „zapuścić Żurawia” na jego ławkę trenerską.
Oczywiście wykorzystując tę grę słów, która jest mało śmiesznym żartem, pragnę nawiązać do szkoleniowca „Kolejorza”. Swego czasu wielkiego, niepokonanego cudotwórcy – Dariusza Żurawia, który w ostatnim czasie raczej nie przeżywa dobrego okresu.
Lech Poznań ma rzut wolny na 30 metrze i Karlstrom wysuwa piłkę na strzał Salamonowi. Coś tu chyba nie pykło. Tylko taktyk Dariusz Żuraw mógł to wymyślić. #CRALPO
— Kacper Kozłowski (@KacperKozlowskk) April 3, 2021
„A miało być tak pięknie…”
Tutaj, przywołując tekst tego klasyka polskiej muzyki, można porównać go z sytuacją obecnego trenera Lecha. Wszystko zapowiadało się tak pięknie, tak przejrzyście. Poznaniacy w końcu awansowali, jako jedyny polski klub, do europejskich pucharów, eliminując po drodze bardzo groźnych przeciwników. Ponadto dali tak zwany „pstryczek w nos” warszawskiej Legii, która odpadła z Qarabagiem w ostatniej rundzie eliminacji do Ligi Europy.
Mało tego, do zespołu zostali wprowadzeni młodzi zawodnicy, którzy mieli Lechowi zapewnić spore pieniądze. Liga Europy miała być dla nich tylko, jak to nazwali polscy eksperci, „oknem wystawowym”. Na dodatek bohater poznaniaków, prawdziwy wybawiciel – Dariusz Żuraw, był wychwalany pod same niebiosa. Mało tego ,widziano w nim następnego trenera polskiej reprezentacji. Przyszłość więc malowała się w różowych kolorach. A tu nagle klops…
Lech Poznań. Mam takie rozdwojenie w głowie słysząc nazwę tej drużyny, że to jest niepojęte. Jak z drużyny, która zachwycała na początku sezonu, w dobrym stylu kwalifikując się do fazy grupowej LE, można było zrobić takie coś, co ciężko określić? No ktoś to koncertowo spitolił.
— Mateusz Stańczyk (@mati_stanczyk) April 3, 2021
Dariusz Żuraw przestał być fajny
To, że Lech na początku sezonu przegrywał spotkania ligowe, dało się zrozumieć, i to jak najbardziej. Tylko „Kolejorz” nie przegrywał tych spotkań na przestrzeni sierpnia, września i października. Poznaniacy dalej je przegrywają, o czym świadczy ósma lokata w ligowej tabeli.
Lech po prostu, awansując do pucharów, nie potrafił pogodzić gry w Europie z występami na krajowym podwórku. I tu pojawia się pytanie, czy było warto? Nie. Wspaniały Dariusz Żuraw nie przewidział, że gra w Lidze Europy wiąże się ze wzmocnieniem drużyny. Zaowocowało to grą w Lizbonie z Benficą drugim garniturem.
Bezbarwny mecz. Benfica dobrze zorganizowana, ale narazie bez niczego nadzwyczajnego. Dopiero rozkręcają się.
Portugalczycy to trudny rywal, ale Lech jakby bez starań o strzelenie bramki. Nawet jakoś specjalnie się nie angażują do wyprowadzenia kontry. #BENLPO
— Mateusz Perek (@MateuszPerek) December 3, 2020
Ktoś może powiedzieć, że wszystkiemu winni są działacze Lecha. Jednak sam trener, meldując się w fazie grupowej Ligi Europy, powinien wiedzieć, z jakimi aspektami się to wiąże. A w ten sposób do dziś pozostaje niesmak, gdy spojrzymy na wyjściową jedenastkę, jaka wystąpiła we wspomnianym starciu w stolicy Portugalii. Dariusz Żuraw wolał wystawić pierwszy garnitur kilka dni później na „arcyważne” starcie z ostatnim wówczas w tabeli Podbeskidziem Bielsko-Biała… Oczywiście z całym szacunkiem do „Górali”.
„Piękna piłka”
Śmiać mi się chce w momencie, gdy wszyscy mówili o Lechu w kontekście dobrze grającej, lecz nieskutecznej drużyny. Okej, tak mogło być jeszcze w zeszłym sezonie. Wtedy Dariusz Żuraw dopiero wdrażał w pełni swój sposób gry, jednak nie w momencie, w którym jest w zespole już drugi sezon.
Mało tego, klub w końcu jeszcze we wrześniu uznawany był za głównego faworyta do zdobycia krajowego mistrzostwa. Dziś Lech jest ósmy w tabeli, a tłumaczenie, że zespołowi trzeba czasu, ponieważ gra dobrze, lecz nieskutecznie, już do nikogo nie trafia.
Nie dość, że poziom gry ekipy z Poznania znacznie się obniżył, to fan „Kolejorza” może całkowicie wpaść w totalny szał, gdy widzi porażkę z fatalnie dysponowaną Cracovią… Słowa „byliśmy drużyną lepszą”, czy memiczne już powiedzenie „mieliśmy więcej posiadania piłki” przestały działać.
@MagMouzPMN But, but… we had ball possession … pic.twitter.com/aQJPrc7NNI
— Ragnar (@raggizz) February 28, 2013
Żuraw, który powinien odlecieć
Najprostszą drogą na zażegnanie kryzysu w Poznaniu jest chyba jak najszybsze pożegnanie Dariusza Żurawia. Trener nie ma żadnych argumentów, aby dalej pełnić tę funkcję w klubie z Poznania. Obecnie Lech stał się memem, nieśmiesznym żartem, cyrkiem na kółkach.
Zastanawiam się, co musi jeszcze zrobić Lech Poznań trenera Żurawia, żeby w końcu pojawiła się decyzja o rozstaniu.
Nie wiem, na dokładkę ma dostać manto 0:5 z Legią? O, albo pogubić punkty z beniaminkami. Szkoda tylko, że Stal i PDB dopiero na przełomie kwietnia/maja.#CRALPO
— Kamil Warzocha (@WarzochaKamil) April 3, 2021
A Pan Dariusz? Kim się stał wielki trener, o którym kibice Lecha mieli opowiadać swoim potomkom? Otóż Dariusz Żuraw stał się zwyczajnie kolejnym polskim szkoleniowcem, który miał okazać się wybawicielem. Jednak dziś jest po prostu jednym wielkim pośmiewiskiem, a żart o przejęciu przez niego funkcji selekcjonera reprezentacji nie przeszedłby nawet w prima aprilis.