W opinii ekspertów Villarreal był typowany na czarnego konia tego sezonu Primera Division. Na Estadio de la Ceramica postawiono na głośne nazwiska, mające doświadczenie w walce o najwyższe cele. Rzeczywistość brutalnie te plany zweryfikowała. Podopieczni Unaia Emery’ego zamiast grać o Ligę Mistrzów, muszą walczyć, żeby w ogóle w przyszłym sezonie pojawić się w Europie.
Włodarze klubu z El Madrigal marzyli o pójściu drogą Sevilli. Dysponując budżetem porównywalnym do drużyny z Andaluzji, zamierzali włączyć się do walki o TOP4. Zastrzyk finansowy płynący z tych elitarnych rozgrywek zapewniłby klubowi możliwość dalszego rozwoju zarówno sportowego, jak i organizacyjnego. Powodzenie tej inwestycji stanęło pod znakiem zapytania.
Zrobić krok w przód
Mercado w wykonaniu „Żółtej Łodzi Podwodnej” wyglądało co najmniej obiecująco. Korzystając z zamieszania w Valencii, na Estadio de la Ceramica pojawili się Parejo i Coquelin. Wyspy Brytyjskie na słoneczną Hiszpanię zamienili także Foyth, Capoue czy Estupinan. Kolumbijski skrzydłowy podczas swojego pierwszego pobytu w Osasunie był piłkarzem poruszającym się po boisku z największą średnią prędkością w całej La Liga.
Choć kadra Villarrealu jest szeroka, to kontuzje dość mocno ją przetrzebiły. – Trener musiał kombinować. Początek sezonu dawał powody do wielkiego optymizmu, być może nawet zbyt dużego, a w 2021 roku nadeszło zderzenie z rzeczywistością. Pod nieobecność Gerarda Moreno, Alberto Moreno, Vicente Iborry, Francisa Coquelina czy Samu Chukwueze Emery miał ograniczone możliwości rotacji, przez co Dani Parejo, Manu Trigueros czy Moi Gomez wydawali się zajechani – mówi dziennikarz Sport.pl, Jakub Kręcidło
Bez wątpienia ambicje piłkarzy dorównywały tym włodarzy. – Marzenia nie znają granic. Ja marzę o zdobyciu tytułu z Villarrealem. To projekt, który mnie porwał – mówił przed sezonem szkoleniowiec „Submarino Amarillo”.
¡💛💛 Bienvenido, @UnaiEmery_ 💛💛!
👉 https://t.co/exzFGB3Jv2#Endavant pic.twitter.com/beoWh9X4it
— Villarreal CF (@VillarrealCF) July 23, 2020
Villarreal uchodzi za jeden z najlepiej zarządzanych klubów w całej Hiszpanii. Włodarze konsekwentnie redukują zadłużenie klubu, nie tracąc przy tym na jakości sportowej. Na El Madrigal nie zobaczymy transferów z pierwszych stron gazet. Sprowadzani gracze prezentują jednak odpowiednie umiejętności, aby liczyć się w gronie najlepszych drużyn Primera Division.
Państwo Roig, do których należy klub, otwarcie mówili, że celem tej drużyny jest zdobycie pierwszego w historii trofeum. Teraz do solidnych fundamentów dołożyli ludzi wiedzących jak triumfować. Pewniak do Ligi Europy, a może i walki o Ligę Mistrzów okazał się jednak kolosem na glinianych nogach.
Królowie remisów
Szóste miejsce i aż jedenaście punktów straty do czwartej Sevilli, mimo rozegranego jednego spotkania więcej, należy uznać za porażkę. Unai Emery uchodzący za specjalistę od pucharów w kolejnym swoim klubie ma problemy z ligową codziennością. Villarreal okrzyknięty królem remisów zanotował ich aż trzynaście w 24 meczach.
This Saturday: #SevillaFCBarça. 🔥#LaLigaSantander pic.twitter.com/P1Mn0VvhmH
— LALIGA English (@LaLigaEN) February 22, 2021
Do rekordu Primera Division na tym etapie rozgrywek zabrakło im zaledwie jednego podziału punktów. W porównaniu z poprzednim sezonem Villarreal ma jeden punkt mniej niż za kadencji Javiera Callejy. Wtedy taki rezultat pozwolił zakończyć rozgrywki ligowe na piątym miejscu. O poprawę tego wyniku może być niezwykle trudno ze względu na nacierającą grupę pościgową.
Poprawa obrony kosztem ataku
Villarreal czuje już na plecach oddech Realu Betis. W walentynkowym bezpośrednim starciu to „Verdiblancos” okazali się lepsi. W poszukiwaniu ostatniego ligowego zwycięstwa „Żółtej Łodzi Podwodnej” musimy cofnąć się aż do 5 stycznia i wyjazdowej wygranej z Celtą Vigo. Przyczyną takiej serii jest znaczne pogorszenie się gry defensywnej całej drużyny.
– Zespół długo miał problemy z kreowaniem okazji pod bramką rywala, zdarzało mu się w końcówkach w dziwnych okolicznościach wypuszczać zwycięstwa i przyszedł kryzys. Wychodzenie z niego trwa dłużej, niż przewidywano, jednak nie skreślałbym całego projektu, który ma naprawdę solidne fundamenty, a Emery w najbliższych dniach będzie odzyskiwać kluczowych zawodników – prognozuje Jakub Kręcidło
W pierwszych 18 meczach Villarreal stracił zaledwie 17 goli. Wynik poniżej bramki na mecz pozwala realnie myśleć o walce w czołówce tabeli. Ostatnie sześć meczów to aż osiem straconych bramek, gdzie rywale nie należeli do tych z najwyższej półki. Defensywę „Submarino Amarillo” skarcili Granada, Real Sociedad, Elche, Athletic Bilbao i wspomniany wcześniej Real Betis.
– Uważam, że obecny Villarreal jest lepszy niż ten Javiego Callejy. Trzynaście remisów to szaleństwo i coś, co pozbawia ekipę szans na walkę o Ligę Mistrzów. Ale to też dowód solidności zespołu, który stracił trochę polotu w ataku i zyskał stabilność w obronie. To może przydać się w pucharach, tym bardziej że Emery prędzej niż później odzyska rekonwalescentów. Villarreal, jak każdy hiszpański czołowy zespół, nie miał w tym sezonie szczęścia do kontuzji – dodaje nasz rozmówca.
Specjalista od Ligi Europy
Jedną z ostatnich szans dla Villarrealu na awans do europejskich pucharów może być ścieżka przez Ligę Europy. Zadanie niezwykle trudne, zważywszy na to, jakie zespoły są w grze o drugi w hierarchii ważności puchar. W dystrykcie Walencja jest jednak jeden człowiek, dla którego takie wyzwanie to nie pierwszyzna. Specjalista do spraw wygrywania Ligi Europy, Unai Emery.
Pochodzący z kraju Basków szkoleniowiec trzy razy z rzędu triumfował w tych rozgrywkach z Sevillą. W swoim drugim sezonie na stanowisku Emery zawalił rozgrywki ligowe, kończąc je zaledwie na dziewiątym miejscu. Tylko dzięki decyzji LFP, odmawiającej udziału w rozgrywkach kontynentalnych Rayo Vallecano i Maladze, Sevilla mogła przedzierać się przez kwalifikacje do fazy grupowej.
Wróćmy do teraźniejszości, a ta w Europa League dla „Żółtej Łodzi Podwodnej” wygląda nadspodziewanie dobrze. „Submarino Amarillo” pewnie pokonali na wyjeździe Red Bull Salzburg 2:0 i są już jedną nogą w 1/8 finału. Mimo dobrego występu w Austrii nie należy nazywać go najlepszym w sezonie w wykonaniu Villarrealu. Poprzeczka wisi znacznie wyżej, a drużyna ma potencjał, aby do niej doskoczyć.
#UEL | 0-2 | ⏱️ 90'+5' | ¡Y FINAL! ¡Final en el Salzburg Arena!
¡El Villarreal suma un importantísimo triunfo en la idea de los dieciseisavos de final y toma ventaja gracias a los goles de @paco93alcacer y Fer Niño!
¡VAAAAAAMOOOOOS 💪💪💪💪! pic.twitter.com/Zhfc1mCisw
— Villarreal CF (@VillarrealCF) February 18, 2021
Oglądając Villarreal w Lidze Europy, od razu rzucają się w oczy charakterystyczne cechy zespołów Unaia Emery’ego. Drużyna pewna, agresywna w obronie, nietracąca głupich bramek. Do tego szybcy skrzydłowi niemający problemów z wygrywaniem pojedynków jeden na jeden w bocznych sektorach boiska, szukający napastnika w szesnastce rywali. „Żółta Łódź Podwodna” w Europie obrała kurs na finał w Gdańsku, a za sterami ma kapitana, który dobrze zna te wody.