Mimo trwających mistrzostw świata w Rosji, we wtorkowy wieczór rozpoczniemy tegoroczne zmagania polskich drużyn w europejskich pucharach. Na pierwszy ogień Legia Warszawa, która we wtorkowy wieczór zmierzy się z Cork City FC w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów.
Na przeciwległym biegunie
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Legia Warszawa prezentuje się znacznie lepiej przed rozpoczęciem najbliższego sezonu niż przed dwunastoma miesiącami. Przede wszystkim różnica jest dostrzegalna pod względem tego, że Legioniści nie muszą w trybie natychmiastowym budować kadry. Zespół pod przewodnictwem Deana Klafuricia spokojnie przygotowywał się do zbliżających rozgrywek, udoskonalał elementy czy poprawiał to, co nie działało przed kilkoma tygodniami. Co prawda robił to bez kilku ważnych ogniw, jakimi bez wątpienia są Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk czy Jarosław Niezgoda, lecz sytuacja jest znacznie korzystniejsza niż w przeszłości i z większym optymizmem możemy oczekiwać na mecze Legii na europejskich boiskach.
Większość zawodników była gotowa od pierwszego dnia przygotowań, co na pewno przełoży się na ich dyspozycję na początku sezonu. Na plus, przynajmniej teoretycznie, można ocenić dotychczasowe ruchy na transferowej karuzeli. Legia w ostatnich tygodniach pozyskała takich zawodników jak Jose Kante z Wisły Płock czy Carlitos z Wisły Kraków. Do zespołu powrócili Mateusz Wieteska, Sandro Kulenović, Konrad Michalak, Dominik Nagy oraz Mateusz Żyro.
„Ambicją Legii jest, aby grać w fazie grupowej Ligi Mistrzów”Dean Klafurić
Przygotowania warszawskiej drużyny stały pod znakiem wprowadzania ustawienia z trzema obrońcami, którego nieco nieśmiało próbował już w przeszłości Romeo Jozak. Testowane nowe zestawienie najlepiej wyglądało podczas sparingu z rumuńskim Viitorulem Konstanca, który zakończył się wynikiem 5:2. Rezultat odzwierciedla to, jak wygląda ta formacja w wykonaniu „Legionistów”. Ofensywa robi wrażenie, a przecież do zespołu w swoim czasie dołączą jeszcze Carlitos i Niezgoda. W defensywie piłkarze popełniali sporo błędów i w tej kwestii należy jeszcze wiele poprawić. Pierwsza oficjalna próba tego systemu w meczu z Cork City.
Było trudno, a będzie jeszcze trudniej
Rok temu Legia nie zdołała awansować ani do fazy grupowej Ligi Mistrzów, ani do głównych faz Ligi Europy. Obecnie nikt nie zakłada takiego scenariusza, tym bardziej że byłby to kolejny cios finansowy dla klubu, który regularnie występował w Lidze Europy, kilkukrotnie kończąc europejskie rozgrywki dopiero wiosną.
Pozdrawiamy z Turners Cross👍🏻 Stadion na dzisiejszy mecz jest wyprzedany, wśród 6000 osób, naszych legionistów dopingować będzie ok. 300 kibiców z Polski 💪🏻 pic.twitter.com/FSdeaCF1DT
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) July 10, 2018
Od najbliższych rozgrywek zapewniony awans do fazy grupowej najbardziej elitarnych klubowych zawodów będzie mieć aż 26 drużyn – triumfatorzy minionych edycji Ligi Mistrzów i Ligi Europy oraz 24 z dziesięciu najlepszych federacji w zestawieniu UEFA za sezon 2016/2017. Cztery miejsca zapewnione mają zespoły z Hiszpanii, Niemiec, Anglii i Włoch, dwa z Francji i Rosji oraz po jednym z Portugalii, Rosji, Ukrainy, Turcji oraz Belgii.
W tym gronie nie ma oczywiście Polski, która o jedno z sześciu wolnych miejsc walczyć będzie z klubami z 45 federacji – cztery przepustki otrzymają drużyny ze ścieżki mistrzowskiej, dwie ze ścieżki ligowej. Legia przystąpi więc do rywalizacji w pierwszej rundzie eliminacyjnej i aby zagrać w fazie grupowej, musi pokonać aż czterech przeciwników.
Dobre irlandzkie wspomnienia
W kadrze Legii na wtorkowe spotkanie zabrakło nowego nabytku mistrza Polski, Carlitosa, który w zeszłym tygodniu przeniósł się z Wisły Kraków. Do Irlandii nie polecieli również Miroslav Radovic, Eduardo, Jarosław Niezgoda i wspomniani Michał Pazdan oraz Artur Jędrzejczyk, którzy dopiero za kilka dni powrócą z urlopów. Na pierwszy występ i debiutanckie trafienie w nowych barwach może liczyć za to Jose Kante.
Lubią nas tutaj 😄👍🏻 #CORLEG pic.twitter.com/OiryVx1iN9
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) July 9, 2018
Mistrzowi Polski z pewnością pozytywnie kojarzą się rywalizacje z Irlandczykami w eliminacjach Ligi Mistrzów. Najpierw w sezonie 2014/2015 w drugiej rundzie wyeliminowali St. Patrick’s Athletic FC, a dwa lata później dzięki zwycięstwu w dwumeczu z Dundalk FC zapewnili powrót polskiego klubu do europejskiej elity po kilkunastoletniej nieobecności.
Niemal wszystkie argumenty przemawiają za polskim zespołem (między innymi umiejętności, potencjał, doświadczenie) i musiałaby wydarzyć się katastrofa, żeby Legia nie zakończyła dwóch spotkań z irlandzkim rywalem pewnymi zwycięstwami. Jedynym zagrożeniem ze strony Cork City jest to, że drużyna jest w trakcie sezonu, więc piłkarze będą w rytmie meczowym. Aby realnie myśleć o występach w fazie grupowej Ligi Mistrzów, takie spotkania jak te dzisiejsze należy wygrywać bez nawet najmniejszych problemów.