Krótko po ostatnim gwizdku sędziego o kilka słów komentarza po zwycięskim meczu z Legią pokusił się strzelec pierwszej bramki w tym spotkaniu, były napastnik reprezentacji Polski, Marcin Żewłakow. Podopieczni Macieja Bartoszka między innymi dzięki jego trafieniu awansowali na siódme miejsce w tabeli.
Co zadecydowało o zwycięstwie PGE GKS-u w dzisiejszym meczu?
Myślę, że nie ma jakiegoś takiego jednego wyraźnego powodu czy punktu, który spowodował, że ten mecz wygraliśmy. Wydaje mi się, że dzisiaj należą nam się słowa pochwały za to, że po rzucie karnym i można by powiedzieć takiej optycznej przewadze Legii Warszawa nie załamaliśmy się. Myślę, że pierwszy Łukasz Sapela dał taki znak, że nie pękniemy. Wybronił ten rzut karny, bardzo dobrze wpłynęło to na drużynę, poszliśmy za ciosem i udało się później skończyć jedną akcję, zejść na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem, Uważam, że to właśnie spowodowało, że ten mecz zaczął się układać po trosze dla nas.
Zaczęliście to spotkanie jednak zbyt defensywnie. Czy nie podeszliście do Legii ze zbyt dużym respektem?
Tak naprawdę cel uświęca środki. Z drugiej strony, patrząc na rezultat, to nie wiem, czy nie można tutaj określić jako poprawną taktykę, bo dzisiaj jest niewiele klubów, które wychodzą do Legii, Wisły czy chociażby Lecha Poznań od razu ofensywnie z otwartą grą. Pierwsze minuty to było też takie mierzenie własnych sił, chcieliśmy się nawzajem wyczuć i tym razem lepiej nam się to udało.
Marcin Żewłakow po raz trzeci w tym sezonie strzela gola drużynie Legii. Ten zespół wyjątkowo Panu leży.
Można by tak chyba powiedzieć. Rzeczywiście, drugi mecz, trzecia bramka. Mimo wszystko to drużyna z mojego miasta. Przed takimi spotkaniami nie trzeba nikogo motywować i dopingować, nie traktuję tego w kategoriach meczu derbowego, natomiast, kiedy gra się ze swoimi kolegami, drużyną z własnego miasta, to jest taki dodatkowy dreszczyk emocji, który pozytywnie wpływa na morale piłkarzy.
Jak dzisiaj Pan dowiedział się, że zagra w pierwszej jedenastce, to przypomniał się trochę 27 sierpnia i mecz przy Łazienkowskiej?
To spotkanie w ogóle siedzi mi w głowie, bo wtedy były to moje ostatnie bramki. Z jednej strony, był to taki mecz bardzo pozytywnie odebrany, a z drugiej strony, taka moja cicha zmora, bo to chyba był ostatni mecz, po którym słyszałem tyle pozytywnego na swój temat, później działo się różnie. Wyszedł mi ten mecz i może dobrze, że przypomniałem o sobie i udało mi się wykończyć jedną akcję.
Przed Wami przerwa na reprezentację. Nad którymi elementami gry będziecie chcieli jeszcze popracować i ewentualnie poprawić?
To pytanie do trenera. My jesteśmy wykonawcami pewnej założonej taktyki, staramy się skrzętnie realizować to, o co trener prosi. Myślę, że szkoleniowiec ma troszeczkę lepsze rozeznanie, szersze spojrzenie na te aspekty.
W rozmowie uczestniczył Mariusz Sońta
Zewlakow stary ale jary :D pokazal tym armatą jak
sie gra :D