Przed tygodniem PGE GKS Bełchatów zaprezentował się kompromitująco słabo. Drużyna Pawła Janasa przeszła obok meczu, a 1:0 to najmniejsza kara, jaką mógł wymierzyć Górnik.
Komentując tamto spotkanie, Marcin Żewłakow nie zamierza szukać usprawiedliwień. Doświadczony snajper nie przebiera w środkach i ostro krytykuje siebie i swoich kolegów.
– Nie ma chyba jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego zagraliśmy aż tak słabo. Jedyne, co mogę powiedzieć, to tylko to, że w Zabrzu nie przegraliśmy w kiepskim stylu. Tam po prostu żadnego stylu nie było. Cała drużyna musi się podpisać pod tym, że w ostatnim spotkaniu praktycznie nic nie pokazaliśmy. Wyglądało to bardzo źle i wszyscy mamy tego świadomość – mówił popularny „Żewłak”.
Przed GKS-em szansa do rehabilitacji już dziś. Bełchatowianie zmierzą się z Polonią, czyli klubem, w którym Żewłakow stawiał swoje pierwsze kroki w dużej piłce. Czy nadal odczuwa sentyment do „Czarnych Koszul”?
– Oczywiście, wciąż taki odczuwam i tak już pewnie zostanie. To jest klub, który mnie ukształtował i dał mi szansę zaistnienia w ekstraklasie. Właśnie z Polonii wyjeżdżałem za granicę, więc do tego miejsca zawsze będę miał specjalny stosunek – komentował Żewłakow.
– Ale bardzo duży szacunek mam także do Legii. W ogóle nigdy nie byłem zwolennikiem tych dziwnych podziałów. Nie byłem też żadnym ultrasem któregoś z tych klubów. Jako młody chłopak chodziłem też oglądać mecze na stadionie przy ul. Łazienkowskiej. Podsumowując, czuję się związany z Polonią, ale lubię także Legię – dodał.