Zawiła droga Patryka Dziczka we włoskim wydaniu


Nasz młody reprezentant z pewnością nie tak wyobrażał sobie przygodę z Salernitaną

25 października 2019 Zawiła droga Patryka Dziczka we włoskim wydaniu
Piotr Matusewicz / PressFocus

Każdy kibic, który choć trochę interesuje się przyszłością polskiej piłki, z pewnością natrafił na nazwisko 21-letniego uzdolnionego chłopaka z Gliwic. Mowa o Patryku Dziczku – przez wielu uważanym za jednego z najlepszych piłkarzy młodego pokolenia. Jak na swój wiek Patryk jest już dość doświadczonym zawodnikiem. Nie trzeba nikomu przypominać, iż w poprzednim roku świętował z Piastem Gliwice zdobycie mistrzostwa Polski. Łącznie wystąpił już w 63 spotkaniach rodzimej ekstraklasy, strzelając w nich cztery bramki. Jest także ważnym ogniwem kadry do lat 21. Bez niego trudno wyobrazić sobie skład naszej młodej drużyny. Lata lecą, a piłkarz zamiast zgłębiać kolejne doświadczenia... przygląda się częściej grze z pozycji ławki rezerwowych.


Udostępnij na Udostępnij na

Po udanym sezonie w Piaście Dziczek stał się obiektem zainteresowania mocnych europejskich klubów. Znalazł się na celowniku m.in. włoskiego Lazio, z którym koniec końców podpisał kontrakt opiewający na dwa miliony euro. Młody zawodnik miał więc przed sobą wiele ambitnych planów i możliwości rozwoju. Wiadomą rzeczą był jednak fakt, iż trudno będzie mu znaleźć miejsce w wyjściowej jedenastce drużyny z Rzymu. Dlatego też naturalną koleją rzeczy w przypadku młodego, perspektywicznego piłkarza miała być opcja wypożyczenia do nieco słabszego klubu, który rozwinie go jeszcze mocniej, przygotuje do walki o miejsce w składzie topowej drużyny Serie A, a co za tym idzie – pozwoli zrobić wielki krok w przód.

Coś poszło nie tak

I w tym miejscu schody rozpoczęły się na dobre. Kolorowa perspektywa zaczęła malować się w nieco ciemniejszych barwach. Choć z początku wypożyczenie do Salernitany – klubu grającego w Serie B, mającego ambitne plany związane z walką o czołowe lokaty – wydawało się rozsądnym pomysłem. Klasa rozgrywkowa niżej w porównaniu z Lazio, do tego ten sam włoski styl – czego chcieć więcej do rozwoju swojego talentu?! Przykład Patryka Dziczka mógł być zatem książkowym wzorcem cierpliwego budowania swojej kariery. Czy aby na pewno? Jak się później okazało – nie! Nasza reprezentacyjna nadzieja dość niespodziewanie napotkała w Salernitanie ścianę, której nie może przebić po dziś dzień.

Za nami osiem kolejek włoskiej Serie B, a Patryk Dziczek nie rozegrał ani jednej minuty w barwach swojego nowego klubu! To druzgocąca wiadomość, zważywszy na to, że nie poszedł tam siedzieć na ławce. Miał regularnie występować i uczyć się włoskiej piłki. Rzeczywistość okazała się dla niego brutalna.

Gdzie tu sens?

Zastanawia sens takiego wypożyczenia. Trener Salernitany Giampiero Ventura twierdzi, że potrzebuje Dziczka w swoim składzie. Daje mu tylko czas na pełną aklimatyzację i zrozumienie sposobu gry. Tylko czy to przygotowanie do wejścia w grę nie trwa już zbyt długo? Czy tak młodemu zawodnikowi nie bardziej przydałoby się regularne granie niż ciągłe podpatrywanie kolegów z ławki rezerwowych? Odpowiedź wydaje się oczywista.

Inną receptę na rozwój i przydatność Polaka w składzie ma za to trener. Nie pozostaje nic innego, jak tylko zaufać jego doświadczeniu. W końcu nie tak dawno był selekcjonerem seniorskiej reprezentacji Włoch. Być może wie, co robi. Oby droga przez niego obrana była słuszna.

Pamiętajmy, że to dalej młody zawodnik. Największy błąd, jaki moglibyśmy popełnić, to wprowadzić go na boisko zbyt szybko. Ma jeszcze czas na naukę. Nie spieszymy się, czekamy, aż zrozumie założenia i sposób, w jakim gramy. Giampiero Ventura

Wykorzystać szansę

Czy kolejne spotkania przyniosą szansę na debiut? Wiele na to wskazuje. We włoskich mediach pojawiają się informacje, że ma on nastąpić już w najbliższym spotkaniu Salernitany z Perugią. Drużyna Polaka po udanym początku sezonu złapała małą zadyszkę. Z czterech ostatnich spotkań wygrała zaledwie jedno. Wymęczyła w doliczonym czasie gry bramkę dającą skromne zwycięstwo nad ostatnią drużyną ligi – Livorno. Trener będzie więc szukał nowych rozwiązań.

Ventura nie może także pominąć bardzo dobrych występów Dziczka w reprezentacji Polski do lat 21. Nasz młody zawodnik rozegrał pełne 90 minut w spotkaniach z Rosją i Serbią. Zebrał pozytywne, budujące recenzje. Wszyscy kibice mogli znowu uwierzyć w jego talent i zobaczyć, że nie wszystko jeszcze stracone. Nie warto skreślać bowiem zawodnika po tak krótkim okresie piłkarskiego niebytu.

Dziewiąta kolejka być może okaże się wobec tego przełomowa. Oby tak było, bo sytuacja jest mocno alarmująca. Jak nie teraz, to kiedy? Jeśli polski pomocnik nie zacznie regularnie grać, trudno będzie mu utrzymać obecną dyspozycję, a co dopiero wskoczyć na wyższy poziom.

Co z tą ekstraklasą?

Przy okazji opisywania sytuacji Patryka Dziczka warto wspomnieć także o trudnej interpretacji poziomu naszej rodzimej ekstraklasy. Jak bowiem oceniać, czy polska piłka ligowa ma w sobie potencjał, jeśli objawienie ekstraklasy sezonu 2018/2019 wyjeżdża za granicę i nie mieści się w pierwszym składzie drużyny Serie B? Weryfikacja okazuje się dla piłkarzy, ale też dla kibiców, bardzo brutalna. Nie jest to przecież odosobniony przypadek tak trudnej sytuacji topowego zawodnika naszej ligi w innych europejskich rozgrywkach.

Pozostaje wierzyć, że będzie lepiej. Zarówno z rozwojem piłkarskiej kariery Patryka Dziczka we Włoszech, jak i z poziomem PKO Ekstraklasy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze