Zapowiedź wtorkowych meczów Ligi Mistrzów


Już dziś rozegrana zostanie trzecia kolejka Ligi Mistrzów. Z ośmiu spotkań najciekawiej zapowiada się mecz w Glasgow, gdzie zmierzą się dwie drużyny mające komplet punktów - Rangers i Barcelona.


Udostępnij na Udostępnij na

Grupa E
Szlagierem wtorkowych spotkań Ligi Mistrzów będzie spotkanie Glasgow RangersBarceloną. Obie drużyny nie zaznały jeszcze porażki w grupie E i pewnie – z sześcioma punktami na koncie – prowadzą. W dotychczasowym meczach „The Gers” wygrali 2:1 z przeżywającym kryzys VfB Stuttgart oraz w Lyonie z miejscowym Olympique aż 3:0, co było wielką niespodzianką (dla podopiecznych Waltera Smitha była to pierwsza wygrana w meczu wyjazdowym Champions League od sezonu 2000/01!). Z kolei „Blaugrana” najpierw pokonała również 3:0 francuski zespół, a później w Niemczech pokonała VfB 2:0. W miniony weekend obie drużyny rozgrywały spotkania w swoich ligach; znacznie lepiej powiodło się Rangers, którzy w derby Old Firm wręcz znokautowali Celtic wygrywając aż 3:0; Barcelona uległa na wyjeździe niżej notowanemu Villarreal 1:3. Znacznie lepsze nastroje panują więc w stolicy Szkocji – zwłaszcza, że w drużynie „The Gers” z gry wykluczonych jest tylko dwóch zawodników: pomocnik Brahim Hemdani (pachwina) i napastnik Jean-Claude Darcheville (ścięgno); w Barcelonie jest prawdziwy szpital – od dłuższego czasu grać nie może Samuel Eto’o, Yaya Toure, Gianluca Zambrotta, Edmilson, Rafael Marquez, a ostatnio dołączył do nich jeszcze Deco, który doznał kontuzji w meczu ligowym. Jedyną dobrą (miejmy nadzieję) wiadomością dla sympatyków Barcy jest powrót do meczowego składu Ronaldinho. Statystyki wskazują jednoznacznie, że gospodarze nie powinni tego meczu przegrać – z sześciu poprzednich spotkań ze szkockimi klubami Barcelona wygrała tylko jedno (we wrześniu 2004 roku pokonali Celtic 3:1), więc i tym razem o punkty będzie jej trudno…

Pogrążony w kryzysie VfB Stuttgart podejmie na swoim terenie Olympique Lyon. W obu drużynach panują raczej mizerne nastroje, ale gorzej prezentuje się niemiecka drużyna. Obrońca tytułu w Bundeslidze przegrał sześć z dziesięciu meczów, zajmuje bardzo niską trzynastą lokatę i podobną formę prezentuje w Lidze Mistrzów. OL w Ligue 1 zajmuje pierwszą lokatę (drugie Nancy ma tylko dwa punkty mniej i jeden mecz zaległy), z ośmiu meczów wygrali siedem, ale od tej drużyny od kilku sezonów wymaga się nie tylko mistrzostwa Francji (co jest niejako obowiązkiem najbogatszej i najsilniejszej kadrowo ekipy), ale i dobrych występów w europejskich pucharach. Zespół gospodarzy zagra osłabiony brakiem napastnika Cipriana Maricy, obrońcy Arthura Boka i pomocnika Thomasa Hitzlspergera; na szczęście dla Armina Veh’a do składu po zawieszeniu powraca Fernando Meira. W drużynie gości nie zobaczymy napastnika Freda (zawieszony) oraz pomocnika Jeremy Toulalana, który pauzuje z powodu kontuzji. VfB ostatnio dobrze grało się przeciwko francuskim zespołom – cztery wygrane, jeden remis i dwie porażki w ostatnich siedmiu meczach, ale mimo to faworytem w dzisiejszym meczu będzie Olympique Lyon.

Grupa F
Spotkanie pierwszej i ostatniej drużyny tabeli nastąpi w Kijowie, gdzie miejscowe Dynamo podejmować będzie we wtorkowy wieczór Manchester United. Drużyna gospodarzy nie zdobyła nawet punktu w poprzednich dwóch kolejkach; o ile porażka z Romą w Rzymie wydaje się być do przyjęcia dla kibiców, to już przegrana na własnym stadionie z przeciętnym Sportingiem Lizbona bez wątpienia wywołała negatywne emocji wokół klubu (ostatnią wygraną na własnym stadionie w Champions League odnotowali w listopadzie 2004 roku, kiedy to pokonali Romę; w minionym sezonie w meczach na własnym stadionie zdobyli tylko jeden punkt). Dynamo dobrze spisuje się w lidze ukraińskiej, gdzie w ostatnich czterech meczach wygrywało trzykrotnie. Niemniej jednak seria nie robi żadnego wrażenia, jeśli zapoznamy się z wynikami „Czerwonych Diabłów” – angielski klub w dziewięciu z ostatnich dziesięciu meczów schodził z boiska z kompletem punktów! W Lidze Mistrzów Manchester gra nieco mniej przekonywująco – do tej pory zdobył tylko dwa gole, ale oba dały mu po trzy punkty (wygrana w Lizbonie po golu Cristiano Ronaldo i w Anglii z Romą po golu Rooney’a). Oba zespoły spotkały się ze sobą tylko dwukrotnie – w sezonie 2000/01 na Ukrainie padł remis 0:0, a drugi mecz wygrali United 1:0 (po golu Teddy Sheringhama). Trener Jozsef Szabo będzie mógł skorzystać ze swoich dwóch kluczowych zawodników – Pape Diakhate i Ismael Bangoura – którzy leczyli urazy. W zespole Alexa Fergusona po kontuzji do gry wrócił Edwin van der Sar, co spowodowało powrót Tomasza Kuszczaka na ławkę rezerwowych. Zdecydowanym faworytem tego meczu wydają się być piłkarze angielskiego zespołu.

Sporting Lizbona zagra w Rzymie i o punkty będzie mu ciężko. Obie drużyny do tej pory zgromadziły po trzy 'oczka’ na swoim koncie (Roma wygrała z Dynamem Kijów 2:0, a Portugalczycy z tym samym zespołem zwyciężyli 2:1). Pewne jest tylko to, że spotkanie będzie ciekawe i obfitujące w sytuacje podbramkowe, bowiem Roma gra w iście hiszpańskim stylu (ciągłe ataki i sporo błędów w obronie); w ostatnim meczu ligowym Rzymianie zremisowali z Napoli 4:4. W Champions League włoska drużyna nie przegrała już sześciu ostatnich spotkań na własnym terenie i raczej po wtorkowym meczu nie ulegnie to zmianie. Trener Portugalczyków Paulo Bento w wywiadach prasowych podkreślał, że jego drużyna będzie chciała wygrać to spotkanie, ale najważniejsze jest uniemożliwienie rywalowi zdobycia kompletu punktów (co wyraźnie sugeruje, że Sporting zagra na remis). Statystyka jest nieubłagana – z dwunastu meczów przeciwko Włochom wygrali tylko jeden. Jeśli chodzi o składy, to goście zagrają bez bramkarza Vladimira Stojkovia, który zbyt późno wrócił ze zgrupowania kadry Serbii i został ukarany odsunięciem od tego meczu; zagrają już Simon Vukcevic i Anderson Polga. Brak Taddei’ego to największe osłabienie piłkarzy Luciano Spallettiego; nie wiadomo również czy – i ewentualnie jak długo – zagra Simoe Perrotta, który dopiero niedawno wyleczył kontuzję.

Grupa G
CSKA Moskwa zagra w Rosji z Interem Mediolan. Gospodarze mają na swoim koncie jeden punkt zdobyty dzięki remisowi z Fenerbahce Stambuł (dość nieoczekiwany lider tabeli), przegrali w pierwszym meczu w Eindhoven z PSV. Z kolei Mediolańczycy sensacyjnie przegrali w Turcji 0:1, ale już w drugiej serii spotkań ograli PSV, co daje im trzy punkty. Trener gospodarzy wtorkowego meczu Valeri Gazzaev wreszcie będzie mógł skorzystać z jednego ze swoich najlepszych piłkarzy – Daniela Carvalho. Pomocnik CSKA pauzował przez siedem miesięcy z powodu kontuzji kolana, do gry wrócił kilka dni temu i zdążył już wziąć udział w ligowym meczu (który jego drużyna wygrała 1:0 z Tom Tomsk); drugim wzmocnieniem składu Gazzaeva będzie bramkarz Igor Akinfeev, który z powodu lekkiego urazu kolana pauzował w minionym tygodniu. Inter jest liderem Serie A, spokojnie gromadzi ligowe punkty i chyba już ochłonął po sensacyjnej porażce w Turcji. Do składu Mediolańczyków wracają Ivan Cordoba, Julio Cruz (odbywali karę zawieszenia jeszcze z poprzedniego sezonu) i Patrick Vieira (powrót po kontuzji), co będzie sporym wzmocnieniem, bowiem w Moskwie wystąpić nie mogą Maicon, Nicolas Burdisso, Christian Chivu, David Suazo (zawieszenia), Marco Materazzi (kontuzja). Do ostatnich chwil lekarze będą walczyli o postawienie 'na nogi’ Dejana Stankovica i Zlatana Ibrahimovica. Pomimo problemów kadrowych Inter pozostaje faworytem, bowiem ma wielu równorzędnych zastępców. Do historii rozgrywek Ligi Mistrzów może zapisać się już dziś Luis Figo, który – jeśli zagra – będzie miał na swoim koncie sto występów w tych rozgrywkach (będzie dopiero szóstym graczem, który może pochwalić się takim osiągnięciem; pozostali to Raul, Roberto Carlos, David Beckham, Paolo Maldini i Oliver Kahn). Jedna z najszerszych i najbardziej wyrównanych kadr w Europie, wielkie oczekiwania po minionym sezonie – Inter jest skazany na sukces nie tylko w tym meczu, ale również i w całych rozgrywkach (przypomnę tylko, że ostatni taki sukces zanotowali w 1965 roku)…

PSV na stadionie w Eindhoven podejmować będzie nieoczekiwanego lidera grupy Fenerbahce Stambuł. Pomiędzy tymi drużynami jest jedynie punkt różnicy, a jeśli gospodarze wygrają to awansują na co najmniej drugą lokatę. Holenderskiemu klubowi dobrze gra się przeciwko drużynom z Turcji – w minionym sezonie pokonali Galatasaray, co było ich szóstą wygraną z rywalami z tego kraju. W zespole Ronalda Koemana nie zobaczymy kontuzjowanych Ibrahima Afellay’a, Manuela da Costy i Jasona Culiny. Powracają za to do składu Mike Zonneveld (po zawieszeniu; będzie to dla niego debiut w Lidze Mistrzów), Eric Addo (trener dał mu odpocząć w meczu ligowym), Edison Mendez i Jefferson Farfan. Sentymentalny powrót do Holandii miał być udziałem Kezmana, który przez cztery lata grał w PSV i dzięki świetnej grze wypromował się (105 goli w 122 dwóch meczach Eredivisie!). Niestety poza Eindhoven jego kariera już nie rozwijała się tak imponująco i wreszcie trafił do Stambułu. Niestety Mateja nie zagra we wtorkowym meczu, bowiem nie wyleczył jeszcze urazu pachwiny i trener Zico zdecydował się zostawić go w Turcji. Zagra za to Stephen Appiah, który ostatnie kilka miesięcy spędził w gabinetach lekarzy (kontuzja kolana). Oba zespoły grały już ze sobą kilka razy, a najwyższa wygrana PSV miała miejsce w sezonie 1978/79, kiedy to w pierwszej rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów zwyciężyli aż 6:1 (w dwumeczu wygrali 7:3). Ostatnie spotkanie tych drużyn miało miejsce dwa sezony temu i zakończyło się wygraną PSV 2:0. Fenerbahce nie potrafi grać z holenderskimi zespołami – przegrali wszystkie pięć spotkań wyjazdowych, a ogólnie w dwunastu meczach ponieśli osiem porażek. Trudno przypuszczać jednoznacznie jak zakończy się spotkanie – gospodarze muszą wygrać, jeśli chcą wskoczyć na miejsca 1-2, goście są w lepszej sytuacji – mogą zremisować i utrzymać dystans do rywala.

Grupa H
Zaraz po losowaniu wiadomo było, że o pierwsze miejsce w tej grupie walczyć będą zespoły Arsenalu i Sevilli. Na razie znacznie lepiej zaprezentowali się „Kanonierzy”, którzy w pierwszej kolejce rozbili Hiszpanów aż 3:0, a następnie w Bukareszcie pokonali Steauę 1:0. Dziś w Londynie przeciwnikiem piłkarzy Arsene Wengera będzie Slavia Praga, która ma na swoim koncie trzy punkty (wygrana z zespołem z Bukaresztu i porażka z Sevillą). Zdecydowanym faworytem wydaje się być Arsenal, który jest liderem nie tylko grupy H, ale i w rodzimej lidze od kilku tygodni znajduje się na najwyższym miejscu. Piłkarze z Londynu zapowiedzieli, że wygraną zadedykują swojemu trenerowi, który obchodził wczoraj pięćdziesiąte ósme urodziny. W drużynie gospodarzy nie zagra kontuzjowany Philippe Senderos oraz van Persie; w pełni sił jest za to William Gallas i prawdopodobnie od pierwszych minut zobaczymy go na murawie. Slavia świetnie spisuje się w lidze czeskiej, jest liderem z pięcioma punktami przewagi nad drugim zespołem, wygrała 8 z 10 meczów i nie jest na pewno drużyną, którą można lekceważyć. Prażanie wystąpią poważnie osłabieni – w ich szeregach zabraknie kontuzjowanych Smicera, Svento, Jandy, Latki i Brabeca. Nie wiadomo, czy wystąpić będą mogli leczący drobne urazy Pudil i Svec. Obie drużyny jeszcze nie sobą nie grały, aczkolwiek zdarzało im się grać w miastach, z których pochodzi najbliższy rywal (Arsenal grał w Pradze ze Spartą, a Slavia w Londynie z Tottenhamem). Zdecydowanym faworytem meczu jest gospodarz.

Najbardziej utytułowana drużyna ostatnich dwóch sezonów, czyli Sevilla, zagra w Hiszpanii ze Steauą Bukareszt i będzie walczyła o drugie zwycięstwo w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Piłkarze Juande Ramosa zanotowali falstart w europejskich rozgrywkach (porażka 0:3 w Londynie), a ich postawa w Primera Division to spora niespodzianka (in minus) – po siedmiu meczach z dziewięcioma (!) punktami są dopiero na jedenastym miejscu. Steaua w Rumunii również spisuje się słabo; do tej pory rozegrała dziewięć spotkań i zdobyła w nich tylko osiemnaście punktów, co obecnie stawia ich na siódmej lokacie (prowadzi CFR 1907 Cluj z 27 pkt., który ma jednak o dwa spotkania rozegrane więcej). Sevilla nie ma większych problemów kadrowych; w drużynie gości zabraknie kontuzjowanych Pawła Golańskiego i Florina Lovina. Oba zespoły po raz ostatni spotkały się ze sobą w ubiegłym roku w Pucharze UEFA; broniąca tytuł Sevilla pokonała w dwumeczu rywala; Sevilla tylko ten jeden raz zmierzyła się z rywalem z Rumunii; z kolei Steaua aż 24-krotnie grała przeciwko hiszpańskim drużynom notując w tych występach siedem zwycięstw, cztery remisy i trzynaście porażek. Każdy inny wynik niż wygrana gospodarzy będzie niespodzianką.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze