Mimo że urodził się w Gliwicach, to już w wieku dwóch lat wyjechał z Polski, aby zamieszkać w Merzig. Adam Matuszczyk do dzisiaj nieprzerwanie mieszka w Niemczech, ale twierdzi, że jego serce bije dla Polski. Ponad 10 lat występował w FC Koeln, ale od nowego sezonu reprezentuje barwy Eintrachtu Brunszwik, wspólnie z – wychwalanym ostatnio w mediach – Rafałem Gikiewiczem.
Adama Matuszczyka i Sebastiana Boenischa łączą dwa fakty. Obaj urodzili się w Gliwicach i obaj wypadli na dobre z orbity zainteresowań selekcjonera kadry, choć powoływanie do reprezentacji tego pierwszego nigdy nie wywoływało specjalnych kontrowersji. Nikt nie lustrował jego „polskości”, nikt nie krzyczał w jego kierunku „nigdy nie będziesz Polakiem!”. Wszedł do naszej kadry bezboleśnie i podobnie z tej kadry został wymeldowany.
Polak od zawsze?
Matuszczyk twierdzi, że nawet przez chwilę się nie zastanawiał nad wyborem reprezentacji, chociaż może nie otrzymał takiej propozycji. Najpopularniejszy skaut w naszym kraju, Franciszek Smuda, zwerbował go do polskiej armii i Matuszczyk nawet nie zdążył pomyśleć, czy to opłacalny interes. Trzeba dodać, że już wcześniej zaliczył cztery występy w naszej młodzieżówce, więc wejście do seniorskiej reprezentacji miał dużo łatwiejsze, inaczej niż wspomniany Boenisch czy Polanski, którzy zanim założyli koszulkę z orzełkiem, dumnie przywdziewali niemiecki barwy, a Polanski nawet bywał kapitanem juniorskich reprezentacji.
Reprezentacyjne początki
Matuszczyk mógł zadebiutować w naszej kadrze już w 2009 roku (w wieku 20 lat), ale z powodu kontuzji nie pojechał na sławetne zgrupowanie w Tajlandii (pamiętacie nasze występy w Pucharze Króla?). Zadebiutował zatem w poważniejszym meczu dopiero 29 maja 2010 roku przeciwko Finlandii, zmieniając w 61. minucie Sławomira Peszkę, z którym występował cztery sezony w Kolonii.
Łącznie w naszej kadrze zaliczył 21 występów i strzelił jedną bramkę (10 października 2010 roku przeciwko USA).
Najbardziej jednak pewnie zapamiętał inny występ, ten na Euro 2012, kiedy w meczu z Rosją wszedł na boisko w 84. minucie w miejsce Eugena Polanskiego. Miał wtedy zaledwie 23 lata, a został desygnowany do gry na odpowiedzialnej pozycji.
Jaka przyszłość Matuszczyka?
Od tamtego czasu minęły ponad trzy lata, a dzisiaj trudno znaleźć Matuszczyka na listach z powołaniami. Nic ma w tym nic dziwnego, od wielu lat prześladują go bowiem kontuzje, a w ostatnim sezonie miał problemy z ustabilizowaniem formy, więc zagrał jedynie 10 razy. Kiepski argument dla selekcjonera, żeby dał mu szansę, chociaż z drugiej strony, jego koloński kolega Peszko bywał powoływany do kadry mimo kiepskiej formy w Lechii Gdańsk, gdzie zasiadał nawet na ławce rezerwowych. W środku pola nie mamy kłopotu bogactwa, więc jeśli ustabilizuje formę na zapleczu Bundesligi, to może Adam Nawałka wyśle do tego 26-letniego defensywnego pomocnika powołanie. Tak na zachętę, żeby go zmotywować do dalszej pracy. Ostatnio regularnie występuje w pierwszym składzie, a kolejne dobre występy Gikiewicza mogą zainteresować media również Matuszczykiem.
Eintracht cały czas zaskakuje kapitalną dyspozycją (5. miejsce), a Matuszczyk zbiera niezłe recenzje, więc może po cichu pukać do bram reprezentacji bez obaw, że zostanie wyśmiany. Jeśli jego obecny klub na poważnie myśli o awansie, a Polak utrzyma obecną formę, to powołanie go do kadry powinno być rozsądnym ruchem ze strony Nawałki. Nie mamy jeszcze w kadrze pewniaka na miejsce obok Krychowiaka, więc każdy poważny kandydat powinien zostać sprawdzony, zwłaszcza taki, który dysponuje soczystym uderzeniem z dystansu obiema nogami.