Przyznam się do czegoś – szczerze. Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że w końcu transfer CR7 (czy może już teraz CR9?) doszedł do skutku. Nigdy nie kryłem mojego braku uwielbienia, a często nawet niechęci, wobec podobno najlepszego piłkarza sezonu 2007/2008. A jednak, Real jest jednym z moich ulubionych klubów, więc transfer Portugalczyka powinien mnie co najmniej zniesmaczyć. Tak się jednak nie dzieje. Dlaczego?
Od zawsze uważałem, że w piłce nożnej chodzi o coś więcej. Sport ten wzbudza niesamowite emocje, a wielu mieszkańców globu wręcz uzależnia, często determinując nasz styl życia. Dlatego też największe gwiazdy tego sportu powinny dawać swego rodzaju przykład. Może dlatego moim ulubionym zawodnikiem jest Kaka. Człowiek, który oprócz tego, że jest świetnym graczem, prawdziwym liderem drużyny, to także dobrym osobowością z charakterem.
Ronaldo – zakochany w sobie laluś, nad którego grą w poprzednich sezonach wielu znawców się rozpływało, dla mnie nie należy do ludzi z charakterem. Do tej pory był to typowy papierowy chłopiec, któremu owszem techniki i szybkości nie można było odmówić, ale poza umiejętnościami czysto piłkarskimi, zupełnie niczym nie imponował. I teraz być może Pan Ronaldo będzie musiał stanąć u piłkarzy pokroju Kaki (a jeśli transfer dojdzie do skutku) czy Riberiego.
Kaka – do tej pory ostoja Milanu, a także jego główny playmaker. Ribery, którego gdy brakowało na boiskach Bundesligi, Bayern zupełnie sobie nie radził. To są piłkarze, którzy brali na siebie odpowiedzialność za grę, i chociaż dysponują znakomitą techniką, wiedzieli kiedy należy piłkę oddać. Kiedy nie musieli, to nie szli na przebój. Oni nie musieli się promować w mediach umawiając się z ludźmi pokroju Paris Hilton czy robić wszystko by trafić na czołówki bulwarówek. Oni swoją markę wyrabiali prawie wyłącznie na boisku.
Teraz Ronaldo będzie grał u ich boku (jeśli transfer Riberiego dojdzie do skutku). Obok Brazylijczyka, który po zakończeniu kariery chce zostać pastorem i praktykującego islam Francuza. W Ronaldo ostatnimi czasy na boisku widać było pewne zmiany, jak choćby w finale ligi mistrzów, w którym w końcu pokazał, że umie grać nie symulując i nie turlając się bez przerwy po ziemi. Więc może w końcu, u boku tak wspaniałych piłkarzy, Portugalczyk nabierze więcej prawdziwego boiskowego charakteru. Każdy już wie, że jesteśmy świadkami powstania nowych Galacticos. Do tej pory CR7 był tym jedynym w Manchesterze. Ciekawe czy będzie umiał poradzić sobie jako jeden z wielu w Madrycie i czy oprócz miłości swojej własnej osoby do siebie (którą żeby było śmieszniej odwzajemnia) sprawi, że pokochają go wszyscy fani Realu. Zarówno przeciwnicy jak i wielbiciele.
Według mnie w finale ligi Mistrzów Ronaldo pokazał że
umie grać w piłke ale tylko przez pierwsze 10 minut
meczu. Potem obrońcy Barcy skutecznie wyłączyli go z
gry. Tak w ogóle to w poprzdnim sezonie jedynym
zespołem który był w stanie nawiązać równą walke i
pokonać Barcelone była Chelsea. Nie jestem faem
Ronaldo, nigdy nie byłem i nie będe bo wg mnie jest
nadętym zapatrzonym w siebie palantem.
tekst może i nie mija się całkowicie z prawdą,
ale...za dużo w nim przepychu i słodkości do Kaki.
Zastanów się czy chcesz aby Real wygrywał czy chcesz
co tydzień widziec samych miłośników Boga - którzy
starają się wypromowac dzieki Bogu. dewot - sprawdź
sobie