Przed startem rundy wiosennej w Wiśle zapowiadano przede wszystkim ściągnięcie do klubu napastnika. Zamiast kogoś w napadzie krakowski klub wzmocnili jednak: obrońca, pomocnik, ich były bramkarz oraz zawodnik, który zamiast grać, na razie w Krakowie będzie przechodził rehabilitację.
Pierwszy transfer „Białej Gwiazdy”, podobnie jak i ten ostatni, o którym opowiem później, był dużym zaskoczeniem. Klub poinformował, że do drużyny wraca Michał Miśkiewicz, z którym Wisła nie chciała przedłużyć kontraktu po zakończeniu ostatniego sezonu. Bramkarz miał oczekiwać zbyt wysokiej kwoty na swoim kontrakcie. Osłabiona finansowo drużyna wolała więc zrezygnować z usług golkipera i postawić na młodszego i wcale nie gorzej spisującego się Buchalika.
Wiśle taki ruch na złe nie wyszedł, ale Miśkiewiczowi już niestety tak. Zawodnik sam przyznał, że był to jeden z najgorszych okresów w jego życiu. Tuż po zerwaniu współpracy z „Białą Gwiazdą” bramkarz doznał poważnej kontuzji (przepuklina w jednym z dysków) i musiał przejść operację.
– Operacja to tylko jeden element z całego pasma nieszczęść, jakie dotknęły mnie, odkąd odszedłem z Wisły. Dzień przed pierwszym terminem operacji zmarł nagle mój tata – mówił w wywiadzie udzielonym w październiku „Gazecie Krakowskiej” Miśkiewicz.
Wisła na dodatek wciąż zwlekała z wypłaceniem mu zaległych pensji. Miśkiewicz, jako że jest jednak wiślakiem z krwi i kości, problemów z tego powodu klubowi nie robił, chociaż sam swoich miał niemało. Został bez pracy i musiał zmagać się z rehabilitacją. Propozycje transferów podobno były, ale drużyny z Kazachstanu czy Azerbejdżanu nie satysfakcjonowały krakowskiego bramkarza.
W styczniu Wisła zaproponowała Miśkiewiczowi powrót do klubu, chociaż zawodnik, jakby nie patrzeć, od lipca był bez normalnych treningów i regularnej gry. Teraz o powrót do bramki znów będzie musiał mocno powalczyć, bo między słupkami bez większych zarzutów spisuje się Michał Buchalik.
Nadzieja ze Słowenii
Najbardziej rezolutnym ruchem Wisły w zimowym oknie transferowym wydaje się pozyskanie 23-letniego prawego obrońcy – Bobana Jovicia. Młody piłkarz może też grać na skrzydle, gdzie zapewne będzie chciał ustawić go trener Smuda. Jest bowiem wątpliwe, że udałoby mu się wygrać walkę o występy na prawej obronie z dobrze spisującym się Łukaszem Burligą.
Słowak początkowo miał przyjść do krakowskiego klubu dopiero wraz z końcem tego sezonu, ale nieoczekiwanie (ten wyraz chyba najlepiej oddaje wszystkie zimowe transfery Wisły) okazało się, że zawodnik wzmocni drużynę już w tej rundzie. Do tej pory Słoweniec występował w grającej w ekstraklasie NK Olimpija. Kiedy jednak włodarze tego klubu dowiedzieli się o porozumieniu Jovicia z Wisłą, zdegradowali go do rezerw.
23-latek zbierał do tej pory raczej pochlebne recenzje i z wszystkich dotychczasowych transferów krakowskiego zespołu wydaje się najbardziej trafiony. Co istotne, jest on jedynym nabytkiem „Białej Gwiazdy”, za którego klub wyłożył pieniądze. Nieoficjalnie mówi się o 75 tysiącach euro.
Przed oficjalną informacją o pozyskaniu Jovicia Wisła dokonała jeszcze jednego transferu. Do klubu dołączył pomocnik Jean Barrientos z Urugwaju. Do tej pory Urugwajczyk występował w portugalskim drugoligowym zespole Vitoria Guimaraes, w którym w tym sezonie rozegrał zaledwie dziewięć spotkań. W sumie na 90 występów w portugalskiej ekipie zdobył 7 goli. Trudno więc określić, czy będzie on w stanie poważnie zasilić szeregi Wisły. Jego statystyki raczej nie powalają.
Wisła Kraków podpisała umowę z Jeanem Barrientosem http://t.co/TtygozMGw7 pic.twitter.com/2H027REcWR
— Wisła Kraków (@WislaKrakowSA) February 17, 2015
Zagadkowy transfer z Sierra Leone
Boban Jović miał być już ostatnim wzmocnieniem „Białej Gwiazdy”, ale nieoczekiwanie w klubie pojawił się jeszcze jeden zawodnik. Z nim sytuacja jest już jednak nieco bardziej skomplikowana, ponieważ na razie oficjalnie do krakowskiego zespołu on nie dołączy, ale będzie w nim przechodził rehabilitację. Dlaczego?
– Moustapha Bangura podczas testów w Turcji przekonał nas swoimi umiejętnościami piłkarskimi, wątpliwości budził jego stan zdrowia, zawodnik bowiem został poszkodowany w przeszłości w wypadku samochodowym. Decyzję o tym, że Bangura przejdzie dodatkową rehabilitację w Myślenicach, podjęliśmy wspólnie, po rozmowach z zawodnikiem, sztabem szkoleniowym oraz medycznym – tłumaczył zaistniałą sytuację prezes klubu – Robert Gaszyński.
Moustapha Bangura przyleciał do @KrakowAirport: http://t.co/88ncyRumlO pic.twitter.com/B4mcCV78tS
— Wisła Kraków (@WislaKrakowSA) February 25, 2015
Czy pomocnik pochodzący z Sierra Leone wzmocni Wisłę w tym sezonie, jeszcze więc nie wiadomo. Jego historia piłkarska jest jednak bardzo ciekawa i niestety okraszona ciągłymi problemami zdrowotnymi. 26-letni pomocnik w 2011 roku miał poważny wypadek samochodowy, w którym złamał dwie kości lewej ręki i jedną w nodze. Po półrocznej przerwie piłkarz wrócił do gry w swoim ówczesnym klubie, Apollonie Limassol, ale po kilku miesiącach doznał kontuzji kolana i musiał pożegnać się z zespołem.
Piłkarzem zainteresowała się później sudańska drużyna Al Hilal Omdurman, ale Bangura nie przeszedł tam testów medycznych, ponieważ zmagał się z kontuzją kości piszczelowej. Testów w Wiśle podczas obozu w Turcji pomocnik też nie przeszedł i krakowski klub odesłał go do domu, by pod koniec swoich przygotowań zakomunikować mu, że dostanie jednak szansę. Warunek jest jeden: pomyślny przebieg rehabilitacji. Co z tego wyniknie? Nie wiadomo.
Jest jednak bardzo istotna kwestia, z którą krakowski klub sprawnie się przy transferach uporał. Na kolejny ligowy mecz w Bełchatowie do dyspozycji trenera Franciszka Smudy będą już Boban Jović i Jean Barrientos.